środa, 17 października 2012

Zdjęcia, zdjęcia, komu zdjęcia? (łgarze…)

Wczoraj kto chciał i komu nie brakło odwagi (a mogło braknąc delikatności) mógł naoglądać się do woli jak wyglądali pasażerowie TU 154 po „przyziemieniu” 10 kwietnia 2012 r. w Smoleńsku. Sprawa jest bulwersująca i nie powinno się jej pozostawić samej sobie ani tez ludziom pokroju naszego oberdyplomaty, „Mistera Twittera”.
Z tym „naoglądaniem się” rzecz jest o tyle ciekawa, że razem z internautami taką możliwość uzyskał tez reprezentant części rodzin ofiar, mecenas Rogalski. I on zwrócił uwagę na ciekawy fakt. Otóż zdjęcia te albo nie trafiły do naszych prokuratorów albo tez nasi prokuratorzy nie raczyli tej części materiałów pokazać pełnomocnikom rodzin. Jeśli to pierwsze, znaczy to, że „bracia” Rosjanie ewidentnie zlekceważyli stronę polską bo regulacje dotyczące pomocy prawnej zobowiązują ich do przekazania całości materiałów ze śledztwa. Tu od razu zaznaczę na potrzeby sytuacji, w której znów znajdzie się tabun „obrońców czci” naszych oficjeli. Tych zdjęć nie robił żaden tam anonimowy Grisza komórką zza płota. Jeśli faktycznie wśród nich jest zdjęcie nagiego ciała Lecha Kaczyńskiego w prosektorium ze szwami posekcyjnymi to wręcz wiemy kto je robił. A w każdym razie powinniśmy wiedzieć. Jak wiadomo przy sekcji był obecny gen. Parulski. I jak mniemam, powinien on pozostawać przy Prezydencie do momentu, w którym trumna z ciałem Głowy Państwa przekazana została stronie polskiej. Zatem powinien widzieć gościa, który cykał zdjęcia w sali sekcyjnej, powinien był bezwzględnie zapytać co to za gość i z czyjego polecenia cyka. A nadto powinien był stanowczo uprzedzić, że spodziewa się należytego zabezpieczenia dokumentacji fotograficznej.
Jeśli Parulski nie wie kto robił te zdjęcia i jeśli przy tym nie był… Jeśli nie był przy tym to po pierwsze powinien zwrócić się o wybaczenie do rodziny Lecha Kaczyńskiego że tak zlekceważył swe powinności. Zaraz po tym powinien zwrócić obecnemu Prezydentowi pagony z gwiazdkami i generalskim wężykiem. Na wyraźną zresztą prośbę obecnego Prezydenta. Nie wyobrażam sobie innej możliwości jeśli nie dopilnował, nie wie kto fotografował ciało i kto przejął zdjęcia.
Jeśli mamy do czynienia z sytuacją druga, w której polscy prokuratorzy nie raczyli tej części materiałów pokazać pełnomocnikom rodzin to... Miałem napisać, że nie za bardzo wierzę w taka możliwość. Ale zmieniłem zdanie. Nie tak ot sobie. Zmieniłem zdanie pod wpływem znalezionej informacji o innych „smoleńskich zdjęciach”. Jak się okazuje od dość dawna bo od 19 kwietnia 2010 r. nasze służby są w posiadaniu zdjęć satelitarnych lotniska Siewiernoje z chwili katastrofy. Zdjęcia trafiły do nas od naszych sojuszników z NATO. Co na nich jest, nie wiadomo. Ponoć, jeśli wierzyć szefom naszych służb z panem Jackiem Cichockim na czele, nic na nich nie ma. W każdym razie nic, co mogłoby jakoś zmienić zapatrywania na smoleńską tragedię. Jednak gdyby ktoś nie wierzył panu Cichockiemu (a ja bym się temu nie dziwił za bardzo), nie ma szans samemu się przekonać czy coś wnoszą czy też nie do smoleńskiego śledztwa. Te „nic nie wnoszące” i „nie zawierające nic ciekawego” fotografie są bowiem objęte klauzulą tajności i do nich również pełnomocnicy rodzin nie mają dostępu. Tu mi się przypomina sytuacja z czasów "nocnej zmiany", gdy Macierewicza równocześnie oskarżali ci sami ludzie o to, że ni słowa prawdy nie mówi publikując wiadomą „listę” i równocześnie dopuszcza się „zdrady tajemnicy państwowej”. Tak przy okazji ciekawe jest to jakie były losy wspomnianych fotografii gdy już wpadły w łapy naszej „najlepszej drużyny” Ale o tym najlepiej czytać samemu w linkowanym materiale.* Ze szczególnym uwzględnieniem rozbieżności w twierdzeniach pana Tuska (który „bierze pełną odpowiedzialność”) i pana Cichockiego.
O ile w przypadku tych bardziej skandalicznych zdjęć, które choć nie powinny, ujrzały światło dzienne można sądzić, że ku chwale i w interesie swej wielkiej, sięgającej od Bałtyku po cieśninę Beringa ojczyzny ordynarnie łacha z nas ciągną czekiści z Łubianki czy tam pracownicy „Akwarium” o tyle w co grają i czyj interes realizują trzymając lapę na natowskich „satelitach” nasi „towarzysze z bezpieczeństwa” nie wiadomo.
Dopisek
Szef MSW Jacek Cichocki powiedział na antenie RMF FM, że makabryczne zdjęcia ofiar w Smoleńsku zostały prawdopodobnie zrobione, gdy na miejscu katastrofy nie było jeszcze Polaków. Według informacji serwisu niezalezna.pl fotografie mogły zostać wykonane przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK).”**
Szef MSW Jacek Cichocki jest zwyczajnym łgarzem. Aby ustosunkować się do jego wypowiedzi zajrzałem w tę makabryczną dokumentację. TAM SĄ dwa zdjęcia, które przeczą jego łgarstwu. Chodzi o opisane w tekście zdjęcie ciała Lecha Kaczyńskiego z Sali sekcyjnej, gdy był już w Smoleńsku a powinien być też przy ciele Prezydenta gen. Parulski (który wszak w sekcji miał uczestniczyć) oraz o zdjęcie Lecha Kaczyńskiego już w trumnie, które zrobione zostało po tym poprzednim a więc też już po przybyciu Parulskiego do Smoleńska. Jeśli Cichocki mimo to twierdzi, że zdjęcia zrobiono „gdy na miejscu katastrofy nie było jeszcze Polaków” ordynarnie łże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz