czwartek, 18 października 2012

"Kto mi powie, że Moskale..."



Ostatni zwrot w, że się dwuznacznie wyrażę, stosunkach polsko-rosyjskich pokazuje niektórym, jak się kończą jakiekolwiek „normalizacje” relacji z krajem, który w polityce i dyplomacji nie ma żadnych zahamowań, skrupułów ani też nie okazuje zbyt wielkiego przywiązania choćby do elementarnej logiki.
W zasadzie nie mam nic przeciwko temu, że ci, którzy zapomnieli kim był, jest i zawsze będzie dla nas „Moskal”, teraz świecą oczami gdy muszą się ślinić i głowić klecąc jakieś niezborne i mniej lub bardziej pozbawione sensu tłumaczenia. Oni na to zasłużyli i na to bez wątpienia zapracowali.
Taki Miller, który jakiś czas temu stał pierś w pierś z Anodyną i żyrował moskiewską wersję. Dziś jego adres wskazywany jest z Moskwy jako ten, pod który powinni się udać Tusk z Sikorskim jeśli tak im zależy na „znalezieniu i ukaraniu winnych” upublicznienia wiadomych zdjęć. Teraz nasz największy bohater katastrofy musi wyjaśniać nam, ze wcale nie miał tego, co mu ruscy wciskają, że niby miał. I wychodzi, ze to nasze śledztwo pana Millera było chyba jakieś kulawe skoro Moskale mieli a on nie miał. Czego jeszcze nie miał Miller, okaże się jak z Łubianki czy tam a „Akwarium” dalej będzie ciekło.
Można by dziwić się, że Miller w ogóle wdaje się w pyskówkę z Moskalami choć i on i każdy, wliczając w to nawet ledwie co rozumiejące oseski widzi, że Moskale bredzą jak pogięci. Choćby sugerując, ze zdjęcia są autorstwa krewnych ofiar, z których w Smoleńsku (a tam robiono zdjęcia ciał) był tylko Jarosław Kaczyński, w dodatku wpuszczono go już gdy zapadł zmrok.
Ale Miller nie protestuje wobec tego jawnego naigrawania się Moskali już nie tylko z Polski „smoleńskiej” jak to robili dotąd ale i z tej światlejszej, „tuskiej” z której wszak Miller jest był i zawsze już będzie. Naigrawania się z całej Polski bez wyjątku. On, Miller, ciągle widocznie czuje potrzebę lojalności. Nie wiadomo czy to wobec Rosji i Moskali en masse czy też niektórych z Putinem i Anodyną. I nie robi tak dlatego, ze jakoś jest związany z tym towarzystwem. Choć jak mniemam jest związany rachunkiem win i dlatego Moskale pokazali na niego wiedząc, że nawet nie fiknie. Myślę, ze Miller po prostu wszedł w konwencję zaproponowaną przez Moskali mając tu u nas znakomity przykład.
Jeśli szanowny czytelnik dziwi się bezczelności Moskali i tej ich topornej i chamskiej wersji, powinien rzecz przemyśleć. I popatrzeć jak w tej samej sprawie zachowuje się pan Donald Tusk i jego podręczny Cichocki. A przy okazji ich wyznawcy.
Wczoraj, przy okazji dyskusji pod poprzednim mym tekstem zadałem kilku obrońcom tuskiej przyzwoitości proste pytanie. Zapytałem czy nie czują, że ich inteligencja jest ordynarnie obrażana przez Tuska, który sprawę zdjęć skomentował w sposób następujący : Podejrzewam, że nie ma tam [w prosektorium] zakazu robienia zdjęć i pewnie nie ma zakazu upowszechniania takich zdjęć. Widocznie nikt nie pomyślał, że może to komuś przyjść do głowy.* i czy nie widzą absurdalności tłumaczenia Cichockiego, że zdjęcia zrobione również w czasie, gdy na Sewiernym był i Premier RP  Tusk i Naczelny Prokurator Wojskowy Parulski „zostały prawdopodobnie zrobione, gdy na miejscu katastrofy nie było jeszcze Polaków.”** co  może sugerować że ani jednego ani drugiego za Polaków uważać nie powinniśmy. Żaden nie odpowiedział, że na jego inteligencji pan Donald Tusk dokonuje ordynarnego gwałtu a pan Cichocki to najpewniej jakiś „kryptopisowiec” nienawidzący swojego szefa. Oni to łykają jak świeżą ostrygę. Bez cytrynki…
I takie podejście czy tam zachowanie, które sprowadza się do łykania największych nonsensów i te nonsensy wraz z ich autorami Tuskiem i Cichockim muszą być w jakiś sposób drogowskazem dla Millera, który ze spokojem i powagą reaguje gdy Moskale zaczęli teraz łacha ciągnąć właśnie z niego.
Bo widzi jak z Moskalami należy grać. Tak, jak Tusk, który to plucie nam z Moskwy w gębę tłumaczy nam naturalnym dla tej pory roku zjawiskiem atmosferyczny. Nasz Premier zresztą w tej dokładnie sprawie nie pierwszy raz pokazał, ze wie jak się należy zachować. Już na Siewierzom wyraźnie pokazał jak należy ustawiać priorytety. Wiedział doskonale, którym ciałem należy się zająć gdy brał w objęcia byłego kagiebistę pozwalając równocześnie by ktoś tam do woli korzystał z faktu, że nie ma tam [w prosektorium] zakazu robienia zdjęć i pewnie nie ma zakazu upowszechniania takich zdjęć”.
Oczywiście jeśli łudzi się on, że nawet najbardziej durny taniec do wtóru moskiewskich kurantów gwarantuje mu bezpieczeństwo, że gwarantuje mu cokolwiek, jest idiotą. Nie mam złudzeń, że jeśli będzie potrzeba i ewidentna korzyść dla Moskali, jakaś moskiewska gazeta napisze, ze przecież te zdjęcia mógł zrobić jakiś gostek, który przyjechał z polskim Premierem. A nawet i być może on sam. I wtedy Tusk, jak dziś Miller, też będzie powoli i z powagą tłumaczył, że to że śmo… I nie liczcie, że będzie inaczej. Bo co? Wojnę im wypowie, jak zwykli kończyć dyskusję wyznawcy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz