Ostatni zwrot w, że się dwuznacznie wyrażę, stosunkach polsko-rosyjskich pokazuje
niektórym, jak się kończą jakiekolwiek „normalizacje” relacji z krajem, który w
polityce i dyplomacji nie ma żadnych zahamowań, skrupułów ani też nie okazuje
zbyt wielkiego przywiązania choćby do elementarnej logiki.
W zasadzie nie mam nic przeciwko temu, że ci, którzy zapomnieli kim był,
jest i zawsze będzie dla nas „Moskal”, teraz świecą oczami gdy muszą się ślinić
i głowić klecąc jakieś niezborne i mniej lub bardziej pozbawione sensu
tłumaczenia. Oni na to zasłużyli i na to bez wątpienia zapracowali.
Taki Miller, który jakiś czas temu stał pierś w pierś z Anodyną i żyrował
moskiewską wersję. Dziś jego adres wskazywany jest z Moskwy jako ten, pod który
powinni się udać Tusk z Sikorskim jeśli tak im zależy na „znalezieniu i
ukaraniu winnych” upublicznienia wiadomych zdjęć. Teraz nasz największy bohater
katastrofy musi wyjaśniać nam, ze wcale nie miał tego, co mu ruscy wciskają, że
niby miał. I wychodzi, ze to nasze śledztwo pana Millera było chyba jakieś
kulawe skoro Moskale mieli a on nie miał. Czego jeszcze nie miał Miller, okaże
się jak z Łubianki czy tam a „Akwarium” dalej będzie ciekło.
Można by dziwić się, że Miller w ogóle wdaje się w pyskówkę z Moskalami
choć i on i każdy, wliczając w to nawet ledwie co rozumiejące oseski widzi, że
Moskale bredzą jak pogięci. Choćby sugerując, ze zdjęcia są autorstwa krewnych
ofiar, z których w Smoleńsku (a tam robiono zdjęcia ciał) był tylko Jarosław
Kaczyński, w dodatku wpuszczono go już gdy zapadł zmrok.
Ale Miller nie protestuje wobec tego jawnego naigrawania się Moskali już
nie tylko z Polski „smoleńskiej” jak to robili dotąd ale i z tej światlejszej, „tuskiej”
z której wszak Miller jest był i zawsze już będzie. Naigrawania się z całej
Polski bez wyjątku. On, Miller, ciągle widocznie czuje potrzebę lojalności. Nie
wiadomo czy to wobec Rosji i Moskali en masse czy też niektórych z Putinem i Anodyną.
I nie robi tak dlatego, ze jakoś jest związany z tym towarzystwem. Choć jak
mniemam jest związany rachunkiem win i dlatego Moskale pokazali na niego
wiedząc, że nawet nie fiknie. Myślę, ze Miller po prostu wszedł w konwencję
zaproponowaną przez Moskali mając tu u nas znakomity przykład.
Jeśli szanowny czytelnik dziwi się bezczelności Moskali i tej ich
topornej i chamskiej wersji, powinien rzecz przemyśleć. I popatrzeć jak w tej
samej sprawie zachowuje się pan Donald Tusk i jego podręczny Cichocki. A przy
okazji ich wyznawcy.
Wczoraj, przy okazji dyskusji pod poprzednim mym tekstem zadałem kilku
obrońcom tuskiej przyzwoitości proste pytanie. Zapytałem czy nie czują, że ich
inteligencja jest ordynarnie obrażana przez Tuska, który sprawę zdjęć
skomentował w sposób następujący : „Podejrzewam,
że nie ma tam [w prosektorium] zakazu robienia zdjęć i pewnie nie ma
zakazu upowszechniania takich zdjęć. Widocznie nikt nie pomyślał, że może to
komuś przyjść do głowy.* i czy nie widzą absurdalności tłumaczenia
Cichockiego, że zdjęcia zrobione również w czasie, gdy na Sewiernym był i Premier RP
Tusk i Naczelny Prokurator Wojskowy
Parulski „zostały prawdopodobnie zrobione, gdy na
miejscu katastrofy nie było jeszcze Polaków.”** co może sugerować że ani jednego ani drugiego za
Polaków uważać nie powinniśmy. Żaden nie odpowiedział, że na jego inteligencji
pan Donald Tusk dokonuje ordynarnego gwałtu a pan Cichocki to najpewniej jakiś „kryptopisowiec”
nienawidzący swojego szefa. Oni to łykają jak świeżą ostrygę. Bez cytrynki…
I takie podejście czy tam zachowanie, które sprowadza się do łykania
największych nonsensów i te nonsensy wraz z ich autorami Tuskiem i Cichockim muszą
być w jakiś sposób drogowskazem dla Millera, który ze spokojem i powagą reaguje
gdy Moskale zaczęli teraz łacha ciągnąć właśnie z niego.
Bo widzi jak z Moskalami należy grać. Tak, jak Tusk, który to plucie nam
z Moskwy w gębę tłumaczy nam naturalnym dla tej pory roku zjawiskiem
atmosferyczny. Nasz Premier zresztą w tej dokładnie sprawie nie pierwszy raz
pokazał, ze wie jak się należy zachować. Już na Siewierzom wyraźnie pokazał jak
należy ustawiać priorytety. Wiedział doskonale, którym ciałem należy się zająć
gdy brał w objęcia byłego kagiebistę pozwalając równocześnie by ktoś tam do
woli korzystał z faktu, że „nie
ma tam [w prosektorium] zakazu robienia zdjęć i pewnie nie ma zakazu
upowszechniania takich zdjęć”.
Oczywiście
jeśli łudzi się on, że nawet najbardziej durny taniec do wtóru moskiewskich kurantów
gwarantuje mu bezpieczeństwo, że gwarantuje mu cokolwiek, jest idiotą. Nie mam
złudzeń, że jeśli będzie potrzeba i ewidentna korzyść dla Moskali, jakaś
moskiewska gazeta napisze, ze przecież te zdjęcia mógł zrobić jakiś gostek,
który przyjechał z polskim Premierem. A nawet i być może on sam. I wtedy Tusk,
jak dziś Miller, też będzie powoli i z powagą tłumaczył, że to że śmo… I nie
liczcie, że będzie inaczej. Bo co? Wojnę im wypowie, jak zwykli kończyć dyskusję
wyznawcy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz