środa, 10 października 2012

W co gra Pawlak?



W co gra Pawlak? Zawsze w to samo. Bez względu na to z kim i do jakiej gry siada. Gdyby próbować jakoś tę jego grę nazwać, najbardziej pasowałyby bierki. Taka ich odmiana, w której zawsze bierze PSL.
Śmieszą mnie te zastanawianie polityków (od PO aż po SLD) i komentatorów co ma oznaczać wolta Waldemara Pawlaka i czy należy odczytywać jego zachowanie jako koniec koalicji. Nie należy. Pawlaka czytać zawsze należy przez pryzmat specyfiki jego stronnictwa. Jaka ona jest, wiadomo.
Czy zatem umizgi Pawlaka do Kaczyńskiego oznaczają możliwość nowego rozdania w polityce? Jeśli cokolwiek oznaczają to to, że Donald Tusk od początku sprawowania władzy przez PO nie był nigdy tak słaby. I ruchy Pawlaka dowodzą tego bardziej niż wszystko inne. I nic nie zmieni pan Premier czego by nie powiedział w piątek i nie obiecał. Tu warto z uśmiechem zatrzymać się nad dywagacjami „drugiej ligi” Platformy nad „koniecznością przemyślenia koalicji” jak i nad przebieraniem nogami przez Millera i Palikota za miejscem u boki Tuska, zwalnianym jakoby przez PSL. Zatrzymać się, uśmiechnąc i nie poświęcać temu ani chwili więcej.
Działania Pawlaka są bez wątpienia działaniami mogącymi przynieść jemu i jego partii korzyści w bliskiej oraz dalekiej perspektywie. Ta druga to jak na razie ostrożne przecieranie sobie drogi do kolejnej koalicji rządowej. Jakaś przecież kiedyś zastąpi tę, która jest i idę o zakład, ze większe szanse na udział w niej ma PSL niż PO. Bez względu na to kto będzie tego PSL-u potrzebował.
Ale ciekawsze jest to, o co chodzi na dziś. Oczywiście fantastami są ci, którzy w zachowaniu Pawlaka widzą groźne drżenie koalicji. Jeśli coś takiego da się wyczuć, to najpewniej drżą kolana pana Tuska i nie ma to wiele wspólnego z Pawlakiem. Tu akurat Tusk wie, na czym stoi. Wie, że akurat ten problem da się rozwiązać stosunkowo tanio. Oczywiście „tanio” po cenie z jesieni 2012 r. To „tanio” to oczywiście cena, o jakiej Pawlak nie mógł dotąd nawet marzyć w kontaktach ze swym politycznym „Wielkim Bratem”. Nie mógł więc nie marzył. Ot, jakiś tam jeden wojewoda ekstra i jakiś tam uratowany od rzezi peeselowski szef rządowej agencji. Teraz, jeśli zechce, dostanie więcej. I myślę, że tak będzie.
Bierki Waldemara Pawlaka mają bowiem to do siebie, że w nich żarłoczność nie uchodzi. Rozsądek, przede wszystkim rozsądek.
Jak mówi przysłowie, pokorne ciele dwie matki ssie. Patrząc na pana Pawlaka a przede wszystkim na losy jego partii można sądzić, ze rozsądne ciele ssie tyle matek ile się tylko nawinie. I w tym właśnie tkwi tajemnica obecnych ale też przeszłych i przyszłych działań pana prezesa i jego stronnictwa. Chodzi tylko o to, by ich było na wierzchu.
Proste jak, nawiązując klimatem do tematyki, konstrukcja cepa. Jak to, że pan Pawlak odpowie zawsze „tak”. Bez względu na to kto zapyta, o co zapyta i czy w ogóle ktokolwiek zada jakiekolwiek pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz