Gdyby nie waga samej sprawy można by całą rzecz uznać za zabawny zwrot akcji
w trwającym od dość dawna serialu edukacyjnym, mającym a uczynić z nas „nowoczesny
naród”. A właściwie nie naród bo ten nowoczesny z natury rzecz być nie może ale
„nowoczesne społeczeństwo”. I choć różne Wandy Nowickie nabawiły się najpewniej
w walce o tę cudowną przemianę monstrualnej przepukliny, naród jakoś chyba nie
ma ochoty stać się tym wspomnianym „społeczeństwem”.
Przyznam szczerze, że kiedy polityczna dysputa znów skupiła się na
tematach w rodzaju In vitro i ustawy aborcyjnej, uznałem, że lada chwila okazać
się może, iż przywiązanie do zasad, demonstrowane przez niektóre ugrupowania i
niektóre osoby może zostać źle odebrane przez wyborców i jeszcze gorzej
odebrane.
Bo przecież kryzys i takie tam…
Kiedy opublikowany został sondaż prezentujący stosunek Polaków do
aborcji, byłem mocno zdziwiony. Bo Wanda Nowicka jaka jest, każdy widzi. Ale
jak ją wzmocnić różnymi gazetami lub czasopismami, ma szansę jakiś tam punkt
widzenia społeczeństwu narzucić. Okazuje się jednak, że guzik, że nie ważne że
Wanda Nowicka. A może właśnie w tym, rzecz, że Wanda Nowicka…
W każdym razie przez ostanie lata o 10 punktów procentowych wzrosła
liczba osób, które są za ochroną życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Tak myśli
około 80% Polaków. Jednym słowem zabobon i ciemnogród.
Ale nie znaczy to, że skazani jesteśmy na trwanie w stanie, w którym
wstyd nas pokazać „nowoczesnemu światu”. Są miejsca i środowiska, które praca u
podstaw starają się jak mogą zmienić tę zawstydzającą sytuację. Nie wiem jak to
jest i mogę tylko zgadywać, że ze świecą dziś szukać uczelni, na której nie ma
jakiegoś zakładu czy nawet katedry zajmującej się jakimiś „genede studies”. Czyli
zaczyn już jest.
W ogóle tam, na różnych uczelniach zwanych cięgle jeszcze wyższymi nie
ustają w wysiłkach, by choćby siłą kształtować nowego, sowie… współczesnego człowieka.
Tak jak na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, gdzie nie ma miejsca dla takich
wyrzutków, którzy wprost przyznają się do monarchistycznych sympatii oraz mają
zastrzeżenia do idei humanizmu. Starczy, ze się takiemu delikwentowi podsunie
rotę przysięgi na wierność „ideałom sztuki, humanizmu i demokracji” i jest gość
ugotowany.*
Mówiąc poważnie obie sytuacje są naprawdę budujące. Ta pierwsza, w której
okazuje się, że całkiem spora, by nie rzec przytłaczająca część społeczeństwa
właściwie pojmuje wartość ludzkiego życia i ta druga, w której widać na czym
polega wierność zasadom.
W przypadku niedoszłego studenta Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku,
którego zarządzające tą publiczną uczelnią palanty postawiły przed niezwykłym
egzaminem i nie pojęły, że zdał go
celująco widać przykład naprawdę budujący. Oto w sytuacji, w której niemal 100%
koleżanek i kolegów wspomnianego młodego człowieka nie tylko nie zawahałoby się
ale jestem przekonany, ze wybąkałoby słowa przysięgi nie mając do końca
świadomości co mówią, on stawia na szali swą przyszłość i poświęca ją nie
godząc się na łamanie jego charakteru. I teraz musi prowadzić wojnę z tymi, jak
już powiedziałem palantami, którzy nie pojmują, że właśnie rezygnują z
najwartościowszego człowieka w imię guzik znaczącej formułki.
Współczując człowiekowi i trzymając kciuki za wygraną walkę z bandą artystyczno-
demokratycznych tępaków – humanistów możemy równocześnie pozwolić sobie na całkiem
spory haust optymizmu. Bo mówiąc górnolotnie jeszcze Polska nie zginęła jeśli
są tacy, którym się chce stawiać deklinującym bez końca słowo „demokracja”
palantom i tacy, dla których są rzeczy ważniejsze niż wygoda i tak zwane „względy społeczne”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz