niedziela, 28 października 2012

Próba (oddech na plecach Donalda Tchórza)



Przez lata słyszeliśmy, że pan Donald Tchórz nie ma z kim przegrać. I jeszcze to, że w ten sposób ci, z którymi przegrać nie może (choćby i chciał choć oczywiście nie chciał i nie chce) ponoszą odpowiedzialność za to, że tu i ówdzie, w różnych zakamarkach naszego państwa źle się dzieje. Bo nie mobilizuje, nie wywiera presji, nie naciska, nie czuć jej oddechu na plecach. Plechach Donalda Tchórza. Oczywiście to nie było tak, że w tych zakamarkach nie szły jakieś istotne sprawy. Ot jakieś drobiazgi… Ale chodziło o zasadę.
Czasami nawet zastanawiałem się, czy pan Donald Tchórz nie poczuje jeszcze większej odpowiedzialności za państwo i dla jego dobra i dla tych zasad nie oddeleguje do opozycji najbardziej zaufanych towarzyszy. Jakoś tam w końcu powstał Ruch Pajacyka. Ale to takie didaskalia.
Rzecz w tym bowiem, że gnuśniała nam jakoby władza bo nie miała z kim przegrać i nie czuła na plecach oddechu.
To zaś pozwalało sądzić, że jakby się opozycja zebrała, pokombinowała i pan Tchórz a z nim i reszta władzy poczuły ten oddech, wszystko by zaczęło iść jak „ta lala”.
Taka ta opozycja była nieodpowiedzialna. Można by sądzić.
Przyznam, że ciekaw byłem niezmiernie jakby to było. Gdyby na plecach faktycznie poczuli. Słuchając jednak legend o „szklanym dachu” powoli wątpić zacząłem że przekonam się i zobaczę. Ale nieznane są przecież wyroki…
No i mamy. Donald Tchórz a z nim jego ekipa nie tylko poczuli na plecach oddech. Zdarza się, ze to oni muszą dyszeć innym w plecy. A ci, co dotąd przekonani byli, że faktycznie Donald Tchórz „nie ma z kim przegrać” teraz przekonują że owszem, ma. W dodatku potrafią jasno wykazać tym, którzy pozostali w poetyce prawdy poprzedniego etapu i wskazują na przykład „brak zdolności koalicyjnej” by się do tej logiki czasu minionego nie przyzwyczajali. I wykazują, ze może być różnie.
W każdym razie skoro już wiadomo, że jest z kim przegrać i że ten oddech na plecach jest wyczuwalny, powinniśmy obserwować oczywiste odrodzenie naszej obecnej władzy. Zmobilizowanej, zmotywowanej, pobudzonej do działania.
A tu, proszę o wybaczenie, dupa!
W warunkach presji nasza „lepsza drużyna” gubi się jak grupka przedszkolaków z wesołym miasteczku.
Oczywiście władza próbuje rzecz jasna w jakiś tam sposób kreować narrację i przejmować inicjatywę ale jak jej wychodzi, widać doskonale. Nawet mówić nie warto. Wygląda na to, że nasze państwo pod obecną władzą jest w stanie jedynie nacisnąć jakiś tam guzik. To znaczy tylko na tyle ocenia swoje kompetencje. I kiedy okazuje się, że ten guzik ostatecznie nie został wciśnięty, robi z tego wielkie halo, pręży się i ostatecznie kogoś tam wywala.
Gdyby tak krok po kroku podążać od sprawy do sprawy, od ministerstwa do ministerstwa, można by wyciągnąć cała kaskadę spraw dziwnych albo takich, które są w stanie sprawić, że nic już nas nie zdziwi.
Mamy więc oszałamiające wyczyny pana Radosława i jego podręcznych, które powinniśmy kontemplować na zimno i w skupieniu. Jak pan Radosław obejmie wkrótce podobne wyczyny enigmatyczną „tajemnicą dyplomatyczną” tej przyjemności już mieć nie będziemy. Przynajmniej teoretycznie. Praktycznie jaja będą większe bo o ile teraz jakoś tam można wytłumaczyć że procedury, że praktyka. Jak wylezą (a wziąwszy „profesjonalizm podręcznych niechybnie wylecą) sprawy objęte „tajemnicą” to twittera panu Radkowi nie starczy by się wyłgać.
Nie wiadomo nawet kogo pytać o wysokość gaży a jeszcze bardziej o sens jej płacenia panu Gradowi w sytuacji, gdy pewnie żaden atom nas nie oświetli.
Trudno nawet komentować stan praworządności, któremu od jakiegoś czasu wydają się najbardziej zagrażać funkcjonariusze policji, sędziwie i prokuratorzy.
I tak można w kółko. A złe języki powtarzają na tej podstawie, że się pan Donald Tchórz boi albo całkiem nie sprawdza w warunkach presji.
A wniosek z tego taki, że nie sprawdza się w żadnej sytuacji. Jak nie miał z kim przegrać, było źle. Jak ma, jest jeszcze gorzej.
I tyle z tej próby wynika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz