sobota, 6 października 2012

„PiS-owski TVN” czyli zgroza na platformie



Pewnie niejeden raz było mi niezbyt miło z powodu, że stoję po tej stronie, po której stoję. Jednak wczoraj stwierdziłem, że nie ma tego złego… I nie chodzi mi wcale o takie banalne spostrzeżenia że „los w końcu musi się obrócić” i tym podobne. Nie! Po prostu widzę, że czasem zdrowo jest dostać w d**ę. Właściwie widzę to od dawna by mnie rzec od zarania bo rodziców miałem rozsądnych a ci w swym rozsądku nie wahali się użyć twardej ręki gdy twarda ręka była jedyną sensowną opcją. Ja zaś, choć nie mnie sądzić czy porządny ze mnie wyrósł człowiek, nie wyrosłem w każdym razie na złodzieja czy inny margines. Tak więc los chyba wcielił się w mych rodziców ucząc mnie pokory. A wczoraj, stosując najnowsze metody, takie jak choćby multimedia i statystyki, pokazał mi po co to robił.
Oczywiście tym, którzy wczoraj byli po tej stronie co ja zwracam uwagę, że entuzjazm jest zdecydowanie na wyrost a wszelkie informacje o śmierci wiadomej mocno przesadzone.
Nie ci, którzy się wczoraj cieszyli stanowią jednak temat tego tekstu a i przy okazji powód mej troski. I to nie jest kpina. Mam na to świadków, że niektóre wczorajsze reakcje odbierałem z lękiem o tych, którzy reagowali jak reagowali
Pewnie nie przejmowałbym się i nie napisał tego, co piszę gdyby nie pewna przejmująca sytuacja właśnie z wczoraj.
„Skakałem” sobie po kanałach telewizora, który służy mi głownie jako środek usypiający (nie ma to jak się późną nocą dobić szczegółami produkcji „materiału o strukturze plastra miodu”) i w trakcie tego skakania wskoczyłem na chwilę w „Szkło kontaktowe” w wiadomym TVN-e. Akurat jakaś pani Aneta z Warszawy obdzielała tak zwanymi (choć kulturalnymi jednak) jobami pana Miecugowa za to, że ten a właściwie jego stacja jak zawsze (!) niesprawiedliwie, tendencyjnie i z premedytacją szkodzi Premierowi atakując go czymś tam mało istotnym. Tylko przez chwilę sądziłem że chodzi o Kaczyńskiego bo zaraz się wyjaśniło, że chodzi o wiadome zdjęcia z meczu i jednak pana Premiera Tuska. Zdenerwowany Miecugow w pewnej chwili wyszedł z roli „przyjmującego wszystko na klatę” i odgryzł się pytając „A Kaczyńskiego to oczywiście byłoby wolno?” No dosłownie jakby był jednym z nas, „pisiorów” poniewieranych swym zwyczajem przez światłych posiadaczy pięknych myśli.
Ale nie był to koniec tej historii. Ledwie wyłączyła się pani Anita, zadzwonił pan (bodaj) Mariusz z Wrocławia. Oświadczył, że całkowicie zgadza się z panią Anitą, i to nie tylko on się zgadza ale i cała jego rodzina! Dodał też, że TVN24 był dotąd ich ulubionym kanałem ale to się zmienia, bo ten staje się „telewizją jednej opcji politycznej”.  Wytrząsające, prawda?!
Wiem, myślicie, że zmyślam. Ja sam tak bardzo nie wierzyłem w to, co słyszałem i widziałem a nadto było mi tak żal tego „pisowca” Miecugowa gdy się wzięła za niego ta chyba lepsza połowa społeczeństwa, że przełączyłem szybko na powrót na te „materiały o strukturze plastra miodu”.
Ale wrażenie pozostało. I to bez ochoty do kpin. Ochoty, która powinna być czymś naturalnym wobec tego, jak zachowywali się dotąd nasi adwersarze a nadto kuszącej bo objawionej nagle i nie wiadomo na jak długo. Wszak powiedziałem, żeby nie spieszyć się z pogrzebem.
Ale co by się dalej nie działo, ile by nie „odzyskała” siła przewodnia do następnego badania, bezcenny pozostanie ten widok Miecugowa i jego stacji TVN jako telewizji „jednej opcji politycznej”. (wiem, nadużywam pogrubień i podkreśleń ale zwyczajnie powstrzymać się nie mogę ! :). I bynajmniej nie tej, z którą wedle Mistrza wiadomego była od lat zaprzyjaźniona.
Tak przy okazji ten wczorajszy atak nasunął mi też kilka równi smutnych ale tym razem całkiem poważnych myśli. Sposób, w jaki niektórzy starają się sobie poradzić z ukazaną wczoraj opresją ich opcji pokazuje, jak bardzo fasadowo oni, usiłujący uchodzić za tę część społeczeństwa, która generuje w sobie wszystko to, co lepsze i nowocześniejsze, pojmują demokrację i jej reguł. Ta wczorajsza trauma jeszcze bez powodu pokazała, iż muszą oni wierzyć, ze Tusk i PO mogą rządzić wiecznie. Niczym jakiś postsowiecki satrapa w Kazachstanie czy Kirgistanie. A każda próba krytyki jego osoby i otoczenia jest czynem antypaństwowym.
Jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości, zapraszam do oglądania pocztu „mniej lub bardziej kłamliwych dziennikarzy” prezentowanego nieopodal*
I choć może się to wydawać zabawne albo żałosne, tak naprawdę jest groźne. Jak bardzo, widzieliśmy nie tak znowu dawno.
ps. Ten wczorajszy wynik i towarzyszące mu zamieszanie, wbrew swej prawdziwej wadze, może mieć dla naszej polityki poważne konsekwencje. Jakie, o tym pewnie jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz