sobota, 30 listopada 2013

Geopolityka



Zapowiedź wyjazdu Kaczyńskiego do Kijowa jak na razie żyje głownie życiem internetowym, które, jakkolwiek mniej ważne i mniej ekscytujące od realu, bez wątpienia pozwala na całkiem ciekawe spostrzeżenia i idące za nimi wnioski. Nie będę przytaczał ponownie dowcipu o wilku, niedźwiedziu, zajączku i bereciku choć on najlepiej ilustruje schemat reakcji tych, którzy Kaczyńskiego nie lubią albo serdecznie nie lubią. Ja jestem przekonany, że nawet jak okaże się, ze Kaczyński idzie do nieba, pan Sikorski i podzielający jego opinie i, zarazem równie jak on błyskotliwi pospieszą z jakimiś przezabawnymi, uszczypliwymi, finezyjnymi… w każdy Razie Sikorski i reszta zareagują jak zawsze.

Pominę może większość komentarzy i skupię się na takim dość merytorycznym, powtarzanym dość często. Gdy Kaczyński zapowiedział wyjazd do Kijowa i wsparcie tych, którzy nie chcą rezygnować z europejskich aspiracji Ukrainy, od razu masowo zaczęto przypominać, ze Kaczyński i PiS są wobec UE sceptyczni. Zatem inicjatywa Kaczyńskiego jest jakoby przejawem hipokryzji, braku konsekwencji a może i schizofrenii politycznej.

Bo jak można wspierać przystąpienia Ukrainy do UE (na razie oczywiście w formie stowarzyszenia) gdy się nie jest przekonanym co do uczestnictwa w tej wspólnocie własnego kraju?

Mój kolega kiedyś po kilku piwach wypitych w przyjemnym i modnym lokalu wskazał mi taką ponętną i wyglądającą na dość łatw… spolegliwą panienkę spytał mnie szeptem.

- Myślisz, że poszłaby ze mną?

- Jesteś żonaty! – zauważyłem dość zaskoczony.

- A co to qrwa ma do rzeczy? – zdumiał się dość nieprzyjemnie.

Na postawione wcześniej pytanie - Bo jak można wspierać przystąpienia Ukrainy do UE  gdy się nie jest przekonanym co do uczestnictwa w tej wspólnocie własnego kraju? – odpowiem dokładnie tak, jak mój kolega - A co to qrwa ma do rzeczy?

Pominę to, że wobec alternatywy, jaką ma Ukraina, Unia Europejska nie jest i pewnie nigdy nie będzie nawet odrobinę czarnym scenariuszem. A nawet gdyby była czarnym, zielonym, buraczkowym czy też żółtym we fijołki, to też powinniśmy przy tym chodzić aby taki wybrała.

Bo tu oczywiście chodzi i o Ukrainę ale, z naszego punktu widzenia przede wszystkim o Polskę.

W tej kwestii, dla której na Majdanie i Placu Michajłowskim ludzie nastawiają grzbiety, powinniśmy popierać ich całym sercem. Łącząc troskę o ich dobro z troską o dobro nasze.

Polega to na tym, że o ile dla Ukraińców najgorsza nawet Unia lepsza jest od najwygodniejszej ruskiej smyczy a dla nas lepsza jest Ukrainę gdziekolwiek byle nie na ruskiej smyczy. To prosta geopolityka. Której liźnięcie przydałoby się takiemu panu Radosławowi Sikorskiemu stokroć bardziej, niż wszystkie jego tłiterowe ćwiczenia w lapidarności stylu.

Pan Sikorski, na wieść o planach Kaczyńskiego raczył zauważyć, że Kaczyński „wreszcie docenił Partnerstwo Wschodnie.”* Nie wiem i szczerze mówiąc wątpię by ktokolwiek naprawdę wiedział o co w tym „partnerstwie” chodzi, co z niego wynika i jakie powody do dumy z niego ma pan Sikorski. Szczerze mówiąc kijowski Majdan i Plac Michajłowski powinny skłonić raczej Sikorskiego do milczenia i, mówiąc kolokwialnie, wsadzenia sobie tego „partnerstwa” w … no wiecie gdzie.

Chodzi o nas i o to, że nam Ukraina i Ukraińcy są potrzebni. Resztę niech sobie dyplomaci nazywają jak chcą i się z nią obnoszą jak dotąd. A Kaczyński niech jedzie, leci, płynie, idzie. Jeśli to pomoże, niech jedzie. Taka geopolityka…

piątek, 29 listopada 2013

Głęboki dół…



Najświeższy odprysk „sprawy bydgoskiej” rysuje nową, jakże ciekawą „mapę podziału”. Bo że podział jest, rzecz oczywista. Szkoda że w konstytucji nie zapisana. Dotąd wiadomo było, że dobrze o Lechu Kaczyńskim może mówić wyłącznie oczadziały „pisior” zaś po drugiej stronie, po stronie światła są wszyscy godni szacunku. Teraz… Ano ciekawe.

Kiedy Rada Miasta Bydgoszczy „poprawiła” swój „błąd” sprzed lat, wcielając się przy okazji w znanego skądinąd pingwina Kovalskiego, objaśniającego koledze, przekonanemu, że decyzje już zapadły, że „to an… ankieta była” i wciskając co mniej kumatym coś o „uchwale intencyjnej”, wolałem poczekać co na ten temat powie Jan Rulewski. Przyjąłem bowiem, że w sprawie „zasług dla Polski” przejmować się będę tylko opiniami tych, którym jakieś da się przypisać. Jeśli myśli się o Bydgoszczy w kontekście walki z totalitaryzmem, nazwiska Rulewski nie da się pominąć. W odróżnieniu od tych z listy głosujących, które za bardzo z niczym mi się nie kojarzą.

Nie wiem jak z tym Rulewskim i z Wyrowińskim i, zwłaszcza z Komorowskim czują się ci, którym chyba kiedyś ktoś mocno zaszkodził wpajając im przekonanie, że je**ć Kaczynskich jest oczywistą racją stanu. Sprawą drugorzędną było, jak, w jakim stylu. W efekcie można było odnieść wrażenie, że najlepszym początkiem kariery w PO było przystąpienie do jakiegoś lokalnego komanda „nieustraszonych pogromców pomników” fechtującego a to prawem budowlanym, a to planami zagospodarowania a jak tego nie stało, nieśmiertelnym argumentem o podziałach. Nikomu nie wydało się niesmacznym, że dwudziesto- osiemnastolatkowie ośmielali się autorytatywnie negować czyjeś dokonania, w których sami nie uczestniczyli ani nawet nie mieli ich okazji oglądać. Nie  było wtedy w PO zbyt wielu chętnych do polemiki z bzdurnymi twierdzeniami. Więcej, sam wdałem się kiedyś w spór z panem Borowczakiem, jakby nie było „świadkiem naocznym”, który stwierdził, że Kaczyńscy pojawili się „przy Solidarności” pod koniec lat 80 XX wieku. Publicznie poproszony przeze mnie o komentarz do zdjęcia z sierpnia 80 r z Lechem Kaczyńskim i Andrzejem Kołodziejem w prezydium spotkania z robotnikami, zwrócił uwagę, że zdjęcie nie jest z sierpnia 80 r. Że jest… z września 80. Na moja uwagę że miedzy wrześniem 80 i końcem lat 80- tych jest dość znaczna różnica czasowa nie raczył nic odpowiedzieć.

Szczerze mówiąc nie mam zamiaru potępiać tej bydgoskiej „trzeciej ligi” Platformy Obywatelskiej. W rolę „nieustraszonych pogromców pomników” wcielili się nie dlatego, że są z gruntu nieprzyzwoici. Pewnie niektórzy są ale twardych dowodów na to nie mam.  Oni zostali tak uwarunkowani i zwyczajnie dla nich to odruch bezwarunkowy, że na hasło Kaczyński są wstanie wyłącznie pluć. Czyja to zasługa? Najpewniej kogoś, kto kiedyś publicznie dał wyraz, że „nie dostrzega niedostatku upamiętnienia”.

Może to nie miejsce ale przypomina mi się scena z „Nieprzystojnego obnażenia” Toma Sharpa (Indecent Exposure), w której lokalny szef policyjnego wydziału do walki o czystość rasową oznajmia funkcjonariuszom, że będzie z całą mocą zwalczać patologię ich intymnych kontaktów z czarnymi kobietami a oni zwyczajnie nie łapią o co mu chodzi bo byli dotąd święcie przekonani, że gwałcenie czarnych więźniarek nie jest żadną patologią a czymś w rodzaju premii, bonusu za ich dość podłe zarobki.

Myślę, że ci z Bydgoszczy, słuchając jak Komorowski, Rulewski, Wyrowiński mówią o ich nadgorliwości jako o czymś nieprzyzwoitym, także zupełnie nie łapią „o co kaman”. Oni przecież tak, jak ich koledzy tu i tam przez ostatnie lata, dokopali Kaczorowi. I to jak! Absmak kopania nieboszczyka przerasta ich intelekty potraktowane czy to z osobna czy też zbiorowo.

To, co stało się a raczej dzieje się za sprawą inicjatywy bydgoskich radnych PO można odbierać jako wyjątkowo złośliwą puentę ich argumentowania o „podziałach”, które imię Lecha Kaczyńskiego jakoby wywołuje. I to także przerasta ich intelekt, że ich uchwała zniweczyła oczywisty dowód, iż było akurat odwrotnie. Tamta uchwała przyjęta była jednogłośnie. Dziś argumentują, że wtedy to było „pod wpływem emocji” nie czując własnej sugestii, że w pełni władzy intelektualnej i emocjonalnej mogą być tylko małostkowymi palantami a przyzwoici są jak ich zaćmi.

Ale wróćmy do „podziałów”. Po słowach ludzi PO, którzy coś tam jednak dla Polski zrobili trudno nie zauważyć, że ten podział, z którym akurat Lech Kaczyński nic wspólnego nie miał, zaczyna przebiegać nie tam, gdzie by pewnie bydgoscy „nieustraszeni pogromcy” chcieli. Nie twierdze, że to już ten tytułowy wielki dół. Ale biegnie w poprzek PO oddzielając tych, którzy coś tam pamiętają z przeszłości i z zasad wpajanych przez starszych i tych, którzy pamięć mają za mało pojemną. 

Zatem tytuł proszę sobie interpretować i bardziej dowolnie i bardziej uniwersalnie.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Mikołaj z pistoletem


Proszę nie przestraszyć się tytułu. Wymyślił mi się gdy studiowałem listę życzeń dzieciaków. Już przy poprzednich edycjach zastanawiało mnie, że żaden a właściwie prawie żaden z chłopców nie marzył dotąd o niczym, co mogłoby kojarzyć się z wojskiem. Wyjątkiem były kiedyś „ludziki wojskowe”, które jednak okazały się takimi „Bobami Budowniczymi” w stroju „weekend na działce” i z dwudniowym zarostem. Zwróciło to moją uwagę bo pamiętałem opowieść kolegi, który wraz z żoną postanowił, że wychowają synka w klimatach „PiS and LOVE”. I trwali w tym postanowieniu, skąpiąc mu militarnych zabawek, aż któregoś razu ów kolega, przechodząc obok pokoju synka nie zobaczył przez uchylone drzwi dość ciekawego widoku. Jego latorośl z otrzymanego jakiś czas wcześniej zestawu LEGO do budowy pojazdu kosmicznego czy tam transatlantyku skonstruował imponujący karabin automatyczny. Wyszło, ze natury nie da się oszukać.
Jak się okazuje, może być inaczej. To, co wydaje się odstępstwem od reguły wcale nim nie jest. Ten pistolet Mikołaja jakoś taki mało militarystyczny…
A teraz do rzeczy. Poniżej sprawa najważniejsza czyli lista dzieci oraz to, co chciałyby otrzymać od Mikołaja. Wpisałem już na nią Ossalę bo uzgodnił swój wybór z Renką. Mieszka daleko i bał się, że nie zdąży. Poza tym mamy już nieco Mikołajów, którzy zgłosili się nie czekając na listę. A za to czekanie przepraszam bo byłem przez kilka dni w miejscu, gdzie internet był dobrem rzadkim. Kiedy wybiorą dzieci, listę uzupełnię.
Jeśli ktoś chciałby dopytać się o szczegóły, proszę pisać do mnie na priv, na maila rosemann@op.pl  albo do Renki na specjalnie przeznaczony dla akcji mail akcja.mikolaj@o2.pl
Zatem proszę zgłaszać się i wskazywać dzieci, którym chcielibyście zrobić prezent a ja będę starał się uzupełniać listę o kolejnych Mikołajów.
I jeszcze dzięki dla Czarka Krysztopy za obrazek specjalnie dla nas. Mamy dwa więc drugim zamkniemy akcję już po Świętach.


Dzieci
Prezenty
Mikołaje
1.
REBEKA HETKE- 3,5 ROKU
różowy rower z 4 kółkami
Maszoperia
2.
AMELKA PIETRAS – 4 LATA
duży domek dla lalek i różowy telefon zabawkę
Ossala
3.
PRZEMEK DANILENKO- 10 LAT
samochód na pilot, słodycze
Ludek
4.
DAWID POGORZELSKI- 13 LAT 
bluza(y) zespołu Najlepszy Przekaz w Mieście NPWM
Górnik z kwk Zofiówka
5.
KAMILA GORTAT- 11 LAT –
mp3 i słodycze
Julian Arden
6.
WERONIKA GORTAT- 10 LAT
mp3 i słodycze
Y.Grek
7.
DOMINIK GORTAT- 6 LAT –
samochód na pilot, słodycze
torpeda wulkaniczna
8.
PIOTREK DANILENKO- 8 LAT
pistolet Nerf
Wagabundolapoczlapa
9.
ELŻBIETA MATUSIAK- 17 LAT
telefon

10.
GABRIELA ROLEWSKA- 17 LAT
wachlarz sakura, większy słownik japoński, słuchawki z mikrofonem (komputerowe)
Justa
11.
Wiktoria Rolewska - 18 lat –
buty Nike
BGM-109
12.
DANIEL ADAM KORDECKI- 6 LAT
traktor z przyczepą, deskorolka i zygzak
Zib1
13.
DANIEL GRZYBOWSKI- 13 LAT –
buty Nike mercurial, rozm. 38
wersja beta
14.
Marzena -  16 lat
suszarko – lokówka oraz kosmetyki do włosów
Xiężna