czwartek, 25 października 2012

„Pomyłka urzędnika niższego szczebla” (Donald Tchórz sypie)



Wiadomo już, że sprawę kolejnej pomyłki z identyfikacją ciał ofiar smoleńskiej będzie się tłumaczyć w sposób na wskroś wschodni, azjatycki. Znajdzie się wkrótce jakiś szeregowiec, do którego dotrze służbowa drabina poczynająca się u góry na Premierze a obejmująca jakiegoś Ministra dalej pewnie sekretarza stanu a na koniec będzie właśnie ten mniej lub bardziej szeregowy, któremu fakt, że jako jedyny był gdzie być powinien skwitują w postaci solidnego kopa w dupę.
Bo skoro już nasz pan Premier zdecydował się mentalnie być azjatą to jak znalazł jest do zastosowania i wciśnięcia głupiej tłuszczy sprawdzający się tam schemat dobrego batiuszki otoczonego stadem lizuchów i idiotów, którzy wszystko, dosłownie wszystko mu psują. Choć on chce nam nieba przychylić.
I później musi batiuszka świecić oczami przed ludem i tłumaczyć się z tych lizuchów i idiotów. Jakby sam tę winę ponosił.
Żyję na tyle długo, że zdążyłem w kilku miejscach na jakiś czas zapuścić korzenie. Były to różne środowiska. Ale bez względu na te różnice wszędzie w taki sam sposób oceniano typków, którzy próbowali wyślizgać się z winy zrzucając ją na innych. Różnie ich nazywano ale jakoś treściwie i trafnie opisuje to określenie „złamas”.
Niewiele czasu minęło od momentu, w którym „główny bohater” tego tekstu Sejmowi i światu oświadczył, że bierze PEŁNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Od tamtego czasu chyba zmienił albo zmodyfikował zdanie bo dziś, wobec kolejnej kompromitacji, którą zalicza kierowane przez niego państwo, chyba usiłuję się tą odpowiedzialnością dzielić. W taki sposób by ciężaru winy zbytnio nie odczuć.
Świetnym jest bez wątpienia gdy potrafi się pochylać nad krzywdą innych.
Mogę powtórzyć słowa największej troski i współczucia wobec tych, którzy muszą przeżywać takie dramatyczne i przykre momenty w związku z potrzebą ekshumacji i ponownego pochówku”*
Jeszcze lepszy gdy takie problemy od ręki wyjaśnia i rozwiązuje.
„Niewykluczone, że zgodnie z tym, o czym informował prokurator generalny na sali sejmowej, możemy mieć do czynienia z pomyłką identyfikacyjną urzędnika”
Oczywiście znajdą się tacy, którzy przyczepią się mnie, że ja się czepiam Tuska. Wywczas pewnie zaraz odegra Macierewiczem jak to ma w zwyczaju. Tak ma i już. Zapytają mnie co ja z tym Tuskiem skoro idzie o jakąś oczywistą „pomyłkę identyfikacyjną urzędnika”.
Niby jasne. Jakiś tam urzędas, najpewniej „pierdzistołek” wzięty z łaski i po znajomości na posadę. Który nie potrafił albo nie umiał zrobić tego, co do niego należało. I tyle.
Bzdura. I nie tylko dlatego, że jakoś nie wyobrażam sobie żadnego, nawet i tego najwyższego „urzędnika państwowego”, którego nie waham się nazywać tak jak nazywało się jemu podobnych, by w takich warunkach mógł dobrze wykonać takie zadanie. Skoro wiemy już na jakich zasadach i w jakich warunkach „rozpoznawać” trzeba było w Moskwie, nie dziwmy się, że ktoś nie był w stanie rozpoznać obcej mu przecież osoby.
Poza tym pozostaje jeszcze to „co do niego należało”. Tu taki fragment stosowny, który doskonale ilustruje co do kogo należało.
- Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego przy wszystkich sekcjach zwłok w Moskwie nie było polskich prokuratorów. Powinni tam być - mówił wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder. Przyznał, że został wysłany do Smoleńska przez ministra Radosława Sikorskiego bez jakichkolwiek instrukcji i zadań.”**
Zatem proszę się już więcej niczemu w tej sprawie nie dziwić. Szczególnie zaś temu, że wedle mojej oceny i swoich własnych słów odpowiedzialność za tę kompromitację i ból sprawiony rodzinie ponosi złotousty i genialnie wprawiony w umiejętności zrzucania winy na wszystkich innych Premier Donald Tchórz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz