Choć z Przemysławem Gintrowskim najbardziej kojarzyć się może oczekiwanie
aż mury runą i (choć nie dla wszystkich) radość, że w końcu runęły, ja pamiętam
bardziej jego głos w „Autoportrecie Witkacego” śpiewający
„Dosyć sztywną
mam szyję
I dlatego wciąż żyję
Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam twardy jak łokcie
Więc mnie za to nie kopcie
Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie”
I dlatego wciąż żyję
Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam twardy jak łokcie
Więc mnie za to nie kopcie
Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie”
Było w tym tyle pasji, że można było myśleć iż śpiewa w jakiejś części swój
własny autoportret. Bo jeśli prześledzić koleje jego życia, trudno nie zauważyć,
że szedł gdzie chciał, patrzył jak chciał i mówił co widział.
Można by sądzić, że ze składu, który nagrał album „Mury” był tym „drugim”.
Pozostającym w cieniu Kaczmarskiego. Jednak jeśli posłuchać ich wspólnej
twórczości trudno nie zauważyć, że najtrudniej z pamięci wyrzucić te piosenki,
które interpretuje właśnie on. Wspomniany już „Autoportret” czy „Pejzaż z
szubienicą”. A kto nie pamięta opowieści o Karolu Levittoux?.
Ja pamiętam… I tyle bo co ja mogę mówić skoro jest tyle słów, które on
wypowiadał.
Na koniec więc słowa i piosenka, które są o sednie. Prostym, jasno
pokazanym.
I tylko pozostaje się dziwić, ze on to potrafił dostrzec a innym ciągle
sprawia to kłopot
„To wcale nie
wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia”
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz