Przykrycie skandalu z wynikiem „egzaminu państwowego”
z kwietnia 2010 roku metodą „na Macierewicza i Fotygę” na wiele nie starczyło.
Można jednak odnieść wrażenie, że wystarczyło na tyle, by jakąś tam nową linię
obrony obmyślić.
Pierwszą jaskółkę widziałem chyba w Salonie24, gdzie
ktoś, nie pamiętam kto, próbował w tekście lub komentarzu sprawę błędów w
identyfikacji załatwić „per analogiam” podobnymi błędami popełnionymi kiedyś po
jakimś wypadku w Hiszpanii. Kierunek był obiecujący ale myślę, że owe „błędy”
nie mogły po prostu uzyskać uznania.
Kiedy wczoraj wieczorem wróciłem z pracy i zacząłem
robić sieciową prasówkę, natknąłem się na nowy wariant tłumaczenia, nie
zawierający już słów mogących sugerować winę czy choćby błąd tych, którzy wtedy
za całość lub część podejmowanych działań odpowiadali. „Ostatnia wersja
prawdy”* nosi tytuł „Przy katastrofach lotniczych może dojść do wymieszania
materiału genetycznego ofiar”**
Tekst jest rozmową pani Kublik z niezapomnianego
„duetu smoleńskiego” Kublik/Czuchnowski z panią dr Dorota Lorkiewicz-Muszyńską,
z Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Wywiad ciekawy
ale zdecydowanie ciekawszy jest, jeśli czytać wyłącznie pytania pani Kublik.
Co się
dzieje z ciałem człowieka podczas takiej katastrofy, jak ta w Smoleńsku?
Do katastrofy doszło w kwietniu 2010 r. Czy po takim czasie zwłoki nadają się jeszcze do badania?
Jak długo takie badania mogą trwać?
Czy pani
spotkała się kiedyś z sytuacją, że zwłoki zostały pomylone?
Identyfikacja rodziny może być rozstrzygająca? Nie bada się w takiej sytuacji np. DNA?
A jeśli szczątki kilku osób są ze sobą bardzo pomieszane i w dodatku zmiażdżone? Czy wtedy może dojść do pomyłki nawet biorąc pod uwagę badanie DNA?
Jakie są najczęstsze problemy przy identyfikacji zwłok ofiar dużej katastrofy komunikacyjnej?
Sprawdza się DNA każdej najmniejszej odnalezionej części ciała?
W jakiej sytuacji nie można pobrać próbek do DNA?
Nie wiem czy tylko ja
odbieram ten zestaw pytań jako poszukiwanie koła ratunkowego w tej jak na razie
kłopotliwej dla rządzącej ekipy a szczególności dla pani Ewy „na metr w głąb
ziemi” Kopacz sprawie. Napisałem „na razie” bo jakoś nie wydaj mi się, żeby to
był koniec. I wcale nie chodzi mi o kwestie identyfikacji i ekshumacji.
W kwestii, którą drąży pani
Kublik efekt jest taki sobie. Bo w dwóch przypadkach ekspert jakby zawiódł. Na
pytanie „Czy pani spotkała się kiedyś z sytuacją, że zwłoki zostały
pomylone?” dr Lorkiewicz-Muszyńska odparła „- Nie. Oczywiście nie
powinno do tego dojść, ale szczerze mówiąc, pomyłki się zdarzają.”
Pomyłki się zdarzają. Ekspertowi zajmującemu się
zawodowo problemem identyfikacji przez całą karierę nie tylko to się nie
zdarzyło ale nawet przy czymś podobnym nie był a stado „znakomitych
specjalistów” zaliczyło w Moskwie wielokrotną kumulację.
Druga rzecz też jest ciekawa. Kublik, słysząc jak dr Lorkiewicz-Muszyńska stwierdza
„Międzynarodowe standardy, w tym etyczne, dotyczące postępowania z ofiarami,
nakazują zbadać każdy, nawet najmniejszy fragment zwłok i go zidentyfikować”,
pyta „Sprawdza się DNA każdej najmniejszej odnalezionej części ciała?” Nie przypadkiem pyta jak sądzę. Jeśli już to
najpewniej w związku z tymi kilkoma trumnami „niezidentyfikowanych” przez
„znakomitych specjalistów” w Moskwie szczątków przywiezionych do Warszawy
ostatnim lotem. Spalonych anonimowo. Ekspert odpowiada „- Tak, i
porównuje się z DNA danego człowieka.”
Wygląda na to, że będziemy ćwiczyć to „wymieszanie
materiału genetycznego” jednak w postaci zamiany nie „małych skrawków” tylko
całych ciał. I wcale nie chodzi tylko o tę „na metr w głąb ziemi” Kopacz, na którą żaden choćby odrobinę szanujący
się człowiek nie powinien patrzeć bez obrzydzenia. To oczywiście płotka a jej
sprawa to drobiazg.
Ważne jest coś innego. Tak
naprawdę to, co zrobili „znakomici specjaliści” z Moskwy „ofiarnie”
identyfikując ofiary i prowadząc sekcje zmusza do zadania fundamentalnego
pytania. Ja wiem, że znacznej części interesujących się sprawą pytać o to nie
trzeba. Zatem pytanie warto zadać tym pozostałym.
Jeśli ci „znakomici specjaliści” z Moskwy tak spartolili swą robotę to na
czym opierać wiarę, że ci drudzy „znakomici
specjaliści” z Moskwy byli bardziej profesjonalni?
* Z Lecha
Janerki
„Kiedy już
walniesz głową w dno
Wszyscy chcą
by w końcu to się stało.
Kiedy już
sparszywieją dni
a tobie
krwią za winy przyjdzie płacić
kiedy już…
Wtedy nie
pleć mi bzdur, że to dla mnie.
** http://wyborcza.pl/1,75478,12515462,Ofiary_katastrof_najlatwiej_zidentyfikowac_po_zebach.html
( na głównej w wyborczej.pl tekst był anonsowany tytułem użytym w tekście)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz