Cóż to za twór ta Jałta European Strategy nie mam pojęcia. I szczerze mówić nie za
bardzo mam ochotę zmienić ten stan. Fakt, że coś takiego istnieje a właściwie
że komuś przyszło do głowy nadać taką kretyńską nazwę uważam za wystarczający
by wykluczyć uznanie tego czegoś za godne zainteresowania.
Godny zainteresowania jest fakt, że na czele tworu o nazwie, która
każdemu mającemu jakieś, ja nie mówię że znaczne pojęcie o historii współczesnej
naszej części Europy przywodzi na myśl jakiś nazbyt gruby żart godny autorów
South Parku stoi nie kto inny tylko nasz „polityk marzeń” Aleksander
Kwaśniewski.
Na podstawie szybkiej kwerendy informacji o „Jałtańskiej Strategii dla
Europy” (tak to ktoś ładnie przetłumaczył, można się domyślić, że mamy do
czynienia z pomostem, który miałby wprowadzić Rosję do Europy.
Dokładnie, kudre balans, jak i pierwsza „Jałtańska Strategia dla Europy”.
O tej „strategii dla Europy” kiedyś tam usłyszałem ale dziś
zainteresowało mnie, że kolejny z naszych „polityków marzeń”, pan Kalisz przywiózł
ze wschodu fantastyczną wiadomość. Otóż w „strategii jałtańskiej” mieści się i
to, że pan Tusk stanie na czele Komisji Europejskiej. Tak go zapewnił jakiś
aparatczyk Europejskiej Partii Ludowej. Prawda, że fajna nazwa. Szczególnie w
zestawie z „Jałtańską Strategią dla Europy”. Czyż nie? A skoro w Jałcie przesądzono,
znaczy, zaklepane. Ponoć rzecz ma się tak jak ze swataniem córki króla Anglii
synowi Rozencwajga. W połowie załatwioną bo się Rozencwajg zgodził. Tu, jak na
razie zgodziła się Europa (ta jałtańska na razie) a czkać zostaje aż się pan
młody wahać przestanie.
Przyznam, że wolałbym aby nasi politycy nie przywozili nigdy więcej z
Jałty żadnych uzgodnień, ustaleń czy też koncepcji. Szczególnie tych „dla Europy”.
Poprzednia „jałtańska strategia” zbyt wiele Europę kosztowała. Może w ogóle
niech do Jałty nie jeżdżą. Nawet gdyby chcieli tylko wysmażyć pupska w krymskim
słonku. Tak na wszelki wypadek.
Chciałem tu dodać, że powinni to wiedzieć doskonale nawet tacy goście jak
Kalisz i Kwaśniewski. Szczególnie Kwaśniewski, co to się „wychował na paryskiej
Kulturze”. Ale przecież wiem, że w kwestii kosztów poprzedniej „strategii
jałtańskiej” panowie ci akurat zbyt miarodajni nie są. Im akurat tamta chyba
się suma summarum nawet nieźle opłaciła.
Ktoś powie, ze się zwyczajnie czepiam i że inicjatywa jak każda. Może
nawet i w jakiś sposób wartościowa i przydatna.
Tylko, że ja nie mam za grosz zaufania do komunistów nawet gdy się
nazywają socjaldemokratami, jeżdżą jaguarami, mają na każdej kończynie Patek
Philipa.
Szczególnie zaś nie mam zaufania do komunistów, którzy wymyślają jakiekolwiek
nowe „Jałtańskie Strategie dla Europy”. Bo tylko durni komuniści wpaść mogli na
tak idiotyczny pomysł. A durnym komunistom ufać jest jeszcze większą głupotą
niż tym, co mają we łbach olej i ten koktajl sprytu, cynizmu, okrucieństwa i
fanatyzmu. Durny komunista jest jak przedszkolak z gwoździem przy elektrycznym
gniazdku. Ktoś, kto ufa durnemu komuniście trzyma tego przedszkolaka za drugą
rękę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz