piątek, 22 października 2010

Pamięć i amnezja

O rządach Platformy Obywatelskiej jedno da się z cała pewnością powiedzieć. Jej niewątpliwym, choć zapewne wielu będzie przekonywać, że absolutnie niezamierzonym, wkładem w rozwój naszego państwa jest rosnąca liczba miejsc, w których możemy i mamy powody zapalać znicze. Taka osobliwa polityka pamięci…

I z pamięcią na dziś to chyba wszystko co da się powiedzieć bo cała reszta polityki to zdecydowanie bardziej emanacja amnezji niż kultywowanie zasady, że to, co się czyni i robi nie kończy się na tym tylko, że się czyni i robi.

Wzrusza mnie doprawdy postawa pana Prezydenta a jeszcze bardziej pana Premiera gdy tyle wysiłku od wczoraj wkładają w naprawę atmosfery publicznej i publicznej debaty.
Tyle, że za nic nie wierzę w szczerość tych ich głodnych kawałków o tym, co powinniśmy.

Pierwszym, co powinno się stać nie jest wcale teatralne, ostentacyjne wyciąganie ręki przez jednego z drugim. To, co przede wszystkim pan Tusk z panem Komorowskim powinni teraz wyciągnąć to pióro i kartka papieru w celu napisania swoich rezygnacji.
Wiem, że w ich pojęciu i w optyce ich zwolenników nic nie jest oczywiste. Że może ni po ich stronie leży cała odpowiedzialność. Że druga strona też…

Nic podobnego!!!!!

Tu nie ma drugiej strony!

Tak pan Tusk, Bronisław Komorowski jak i Jarosław Kaczyński pewnie staną kiedyś, najpewniej nie za długo pod osądem wyborców. Wtedy nastąpi społeczna ocena będąca równocześnie oceną ich odpowiedzialności politycznej.

Wiem, że wygadywane teraz brednie pana Tuska i pana Komorowskiego raptem wyciągających ręce jak jaki osesek co chce być na rączkach ponoszony przez mamusię, to próba narzucenia najwygodniejszego dla nich sposobu oceny odpowiedzialności za krew, co w Łodzi została przelana. Tyle, że to nie tak, szanowni panowie. Ile byście okrągłych zdań nie wypowiedzieli by taki ogląd sytuacji narzucić.

Problem w tym, że dwaj spryciarze oraz ich otoczenie zapominają, że drobny niuans, który różni ich od Kaczyńskiego, Kurskiego, Ziobry, Hoffmana i każdego innego, którego z taką chęcią przywołać chcą dla porównania w tej sprawie, to ich obecna pozycja. Oni nie są tylko politykami. Są państwowymi urzędnikami, którzy maja swe kompetencje, uprawnienia i też, o czym zdają się zapominać, obowiązki. I z tego względu o żadnej równoprawności ról nie ma mowy. Jest odpowiedzialność państwowego urzędnika. Ona , panie Tusk i panie Komorowski nie polega na wyciąganiu rąk czy na kilku okrągłych słowach. Polega na tym, że tak bezmyślnych państwowych funkcjonariuszy wywala się na zbity pysk. Dla dobra państwa i dla bezpieczeństwa obywateli.

Postaram się to wyjaśnić obrazowo. Tak, by do łbów pana Tuska i pana Komorowskiego dotarło to, czego z takim wysiłkiem od kilku dni starają się nie pojmować.
Wyobraź pan sobie panie Tusk i pan panie Komorowski, że ja, obywatel, idę ulicą i widzę jak kilku bandytów bije obywatela. Mogę zareagować różnie. Jeśli moja reakcja będzie taka, że przejdę obojętnie zadowolony, że to nie mnie bija, to formalnie nikt mi nic zrzucić nie będzie mógł. Co najwyżej powie, że swołocz ze mnie ostatnia skoro beznamiętnie mogę koło czegoś takiego przejść.

Jeśli jednak na moim miejscu był funkcjonariusz publiczny, na przykład pan, panie Tusk, i zachowałby się dokładnie jak ja, ta nieczuła swołocz, to nazwanie pana swołoczą nie wyczerpałoby sprawy. Tę zakończyłoby dopiero dyscyplinarne wylanie pana z roboty na zbity pysk.

To jest ten niuans panie Tusk, panie Komorowski, który sprawia, że to wasze przepraszanie i wyciąganie rączek jest nie tylko żałosne ale i bezczelne.
Każdy z was, będąc państwowym urzędnikiem, mając informacje o rzeczach, których efekty mogły być nieobliczalne i mając środki, by tym efektom zapobiec, nie robił nic.

Patrzyliście jak wasi podwładni i przyjaciele eskalują społeczny konflikt, wzruszaliście ramionami albo żartowaliście sobie gdy pierwsze symptomy przeniesienia konfliktu na ulice nie mogły ujść już niczyjej uwadze. Nie podjęliście żadnych działań.

I tak, jak za podobne zaniedbanie odpowiedziałby jakiś stójkowy najniższego szczebla powinniście odpowiedzieć i wy, stojący na tych szczeblach najwyższych.
I proszę mi tu nie bredzić o odpowiedzialności politycznej. Za wygodnie i za lekko…

8 komentarzy:

  1. To już tak daleko poszło, że nie wiem czy takich wpisów jak Twój nie powinno się poprzedzać definicją słowa "przyzwoitość"? O innych już nie wspomnę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. @rollingpol nie żałuj sobie, chętnie poczytam Twoje krytyki.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to będę rosemannie zaglądał.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmoorko,
    wybacz, nieprecyzyjnie sie wyraziłem. Chodziło mi oczywiście o to, że warto co jakis czas przypominac co znaczy słowo "przyzwoitość", bo inaczej dla wielu czytelników teksty Autora mogą być niezrozumiałe. O ile oczywiście, tacy tutaj trafiają?
    Jestem pewnien, że On domyślił się o co mi chodziło :).

    OdpowiedzUsuń
  5. rollingpol

    Przyznam, że kompletnie nie pojmuję o czym piszesz. Obawiam się że ty chyba też.

    OdpowiedzUsuń
  6. zmoorko
    rollingpol mi nieco albo i mocno pochlebił :)
    Ale za wsparcie dziękuję

    OdpowiedzUsuń