poniedziałek, 25 października 2010

Cisza… (w oku cyklonu)

Może to moje subiektywne odczucie albo też zbieg okoliczności, przez które informacje i komentarze docierają do mnie w małych dawkach a nie całym zgiełku, który od miesięcy albo nawet od lat jest nam serwowany bez większych zmian, ani o jotę cichszy, ale doświadczam właśnie wrażenia niezwykłej ciszy. Takiej nadnaturalnej przerwy w jazgocie który zaczął być już przez wielu odbierany jako coś organicznie nam przypisanego. Nie waham nazwać się tę ciszę niezwykłą bo i jej przyczyna jest niezwykła. I nie daj Bóg aby nam miała spowszednieć.

Oczywiście nie jest tak, że nagle przestało być słychać cokolwiek. Ani nawet tak, że ucichł choć ten towarzyszący nam od długiego czasu wzbudzony negatywnymi emocjami krzyk. Absolutnie. Powiem nawet, z pozoru przecząc temu, co chwilę temu powiedziałem, że jego natężenie w zakresie słyszalnym dla naszego narządu słuchu nic a nic nie zmalało. Skąd w takim razie to moje przekonanie o którym wspomniałem na początku? Jak zaznaczyłem, subiektywne…

Stąd mianowicie, że przez zgiełk zdołały się przebić i dotrzeć do mnie głosy, których już dawno nie słyszałem jeśli by pominąć oczywiście te watki, które poruszały strony konfliktu. Bo ich wątki, zwane też „narracjami” były, są i będą oczywiste i przewidywalne. Istotne, że te głosy, o których ja mówię pochodziły skądinąd. Stąd nawet, skąd takich bym się raczej nie spodziewał.

Pierwszy z nich, którego niestety nie mam (póki co bo korespondencyjnie zapytałem o możliwość płatnego ściągnięcia tekstu) szans poprzeć cytatami to krótki tekst z poprzedniego numeru „Newsweeka”. Napisany, w stałej rubryce „Pod kreską”, przez Mariusza Cieślika a zatytułowany „Prawdziwi Polacy są wolni”. Wbrew sugestii tytułu autor nie idzie tropem „przejęzyczenia” które przytrafiło się pani Kolendzie ale rzeczywistych poglądów artykułowanych przez Kaczyńskiego. Tożsamych, nawiązujących lub korespondujących z tym, co myśli i co wyłożył w swojej najnowszej książce „Samuel Zborowski” Jarosław Marek Rymkiewicz. I zaczyna autor od tego, że jednoznacznie od tamtego głośnego i dość brzemiennego w skutki „nieporozumienia” się dystansuje. Cieślik nie upiera się by oceniać taki sposób myślenia historycznego Polaków, jakiemu wierni są Kaczyński i Rymkiewicz. Myślenia o tym, czym jest wolność, skąd ją brać i jak drogo za nią płacić. Wskazuje analogie i, co dla mnie stanowi taki najmocniejszy akord tej ciszy, którą ja uczyniłem bohaterką mego tekstu, stara się ten sposób myślenia zrozumieć. Pewnie bez skutku ale z wielkim ukłonem w jego stronę. Bez obawy, że jest to też ukłon skierowany zarówno do Rymkiewicza jak i do Kaczyńskiego. Nie powtórzę teraz dosłownie ostatniego zdania z tekstu Cieślika ale postaram się odda jego sens. Napisał Cieślik, że być może sposób myślenia Kaczyńskiego, Rymkiewicza i tych, którzy to myślenie podzielają nie jest słuszny ale nikt nie ma im prawa takiego myślenia odmawiać. Trochę wcześniej w TVP Info dwóch panów, reprezentujących środowiska naukowe wymieniało poglądy na temat języka nienawiści w polityce. Może dlatego, że była to TVP Info nie skupiano się na wątku „smoczego języka” Jarosława Kaczyńskiego podchodząc do problemu z założeniem, że ma on zdecydowanie bardziej złożoną naturę niż jej prymitywny obraz propagowany przez TVN i „Gazetę Wyborczą”. Nie za bardzo skupiałem się na wymianie poglądów ale jedna kwestia zwróciła moją uwagę. Dotyczyła ona medialnego statusu ludzi nazywanych potocznie „obrońcami krzyża”. Poruszający ją dyskutant przypomniał, że jednym z głównych epitetów, jakimi tych ludzi określano był termin „fanatycy”. Mający w przekazie medialnym niewątpliwie pejoratywny wydźwięk. Szczególnie w czasach naznaczonych obrazem walących się wież WTC. I ów zaproszony do telewizji człowiek bez żadnej obawy i bez owijania w bawełnę powiedział, że ten wykreowany obraz wspomnianej grupy ludzi był (jest!) zarazem zmanipulowany, przerysowany i skrajnie niesprawiedliwy. Bo oni „ani nikomu nie szkodzą ani, tym bardziej, nie zagrażają”.

Zdaję sobie sprawę, że to nie jest, nie była cisza, która mogła potrwać dłużej niż mgnienie. To raczej cisza, jaka panuje w oku cyklonu. Tuż przed tym, gdy przewali się on ponownie z cała swoją siła. Powoli zaczyna być słychać jego przejmujący jęk. Jęk coraz bardziej upiorny.

****

Tekst wymyślony wczoraj. Dziś już za bardzo nie aktualny. Tekst Cieślika już jest niedostępny, program w TVP Info dawno się skończył a wiadomości bombardują fala gróźb i niespełnionych na szczęście złowrogich zamiarów. Ten nasz osesek, wolna Polska, pod czujnym okiem mrowia bezwzględnych generałów, kaleczy się w chorej dziecięcej krucjacie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz