wtorek, 12 października 2010

Brunatne Przedmieście w oczach demokraty

W kraju, który jest ojczyzna wynalazku zwanego "Faktem prasowym" nic już medialnym przekazie dziwić nie powinno. Szczególnie zaś sposób formułowania oskarżeń oraz nonszalancja z ich dowodzeniem a raczej z nie poczuwaniem się do tego obowiązku.

Jednak nawet w ojczyźnie "faktu prasowego" rzucanie oskarżeń o nazistowskie ciągoty czy resentymenty niesie ze sobą spore zagrożenia. A przy tym spore emocje. Przy czym warto zauważyć, ze, pewnie inaczej niż na przykład w takiej Anglii, gdzie mało kto przejmuje się Prawem Godwina i gdzie ten, kto pierwszy zrobi z interlokutora naziola jest górą, groźne jest to dla obu stron.

Takie pokręcone są te nasze zaszłości.

Tak się przecież złożyło, że u zarania minionego nie tak dawno systemu bezwiednie, bo z innymi bez wątpliwości intencjami, zrelatywizowano taki sposób dyskusji. Nowi władcy bardzo zamaszyście i hojnie obdzielała określeniem "faszysta" ludzi i zjawiska, która dla niej była znienawidzona a dla większości narodu wręcz przeciwnie.
Dlatego, pamiętając z kursu historii najnowszej "akowskich faszystów" zastanawiam sie czy ta dzisiejsza, zaskakująca wspólnota skojarzeń, łącząca Celińskiego i Głowińskiego to wyłącznie głupota czy tez przyprawiona podłością. nie poczuwająca sie choćby do najsłabszych argumentów wskazujących, że analogia miedzy partteitagiem a niedzielnym tłumem na Krakowskim Przedmieściu ma jakiekolwiek uzasadnienie. No bo na Boga nie są chyba argumentem te przywoływane gremialnie pochodnie?! Gdyby były to nie pozostałoby nic innego jak, zniżając sie do poziomu takich argumentów, zapytać czy pojedynczy obywatel Kaczyński z pochodnia to juz nazista czy musi ich być więcej? A jak więcej to ilu? I czy każdy musi być Kaczyński? No i czy pojedynczy obywatel z pochodnią ale nie Kaczyński z nazwiska to też nazista? A pojedynczy obywatel Kaczyński z zapalona zapałką?

Można tez ironicznie zauważyć, ze tak się panom i paniom gremialnie ten 1933 przypomniał jakby wszyscy nie tylko tam wtedy byli ale wręcz maszerowali razem w jednym batalionie. Z pochodniami rzecz jasna.

Jednak nie w tej sytuacji. I nie chodzi mi wcale o to by brać w obronę Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi. Raz, ze oni świetnie wiedzieli i wiedza, w jak cuchnącym stawie przyszło im pływać, dwa, że kopać się z tak "uprzejmą " hałastrą to w końcu ich zawód. Chodzi o to, co, dzięki staraniom i uprzejmości "zaprzyjaźnionych" mediów z panią Kolendą w forpoczcie uszło uwadze naszych medialnych i politycznych Wiesentali. Tam, przy tych pochodniach ale z cala pewnością bez brunatnych koszul były tysiące zwykłych obywateli tego państwa. Mających prawo tam być i w żadnym calu nie naruszających obowiązujących przepisów. Bliskich i przyjaciół wielu z nas. I w naszym mniemaniu w żadnym wypadku nie zasługujących na to by jakieś pokręcone z nienawiści umysły, w imię walki o demokracje jakoby, wmawiały im nazistowskie ciągoty.

Właśnie słuchałem, jak nad nazistowskim zagrożeniem pochylali się wspólnie w TVNie pan Morozowski z Leszkiem Millerem. Szczególnie drugi z panów to ekspert od takich spraw. Wszak bohatersko sekretarzował niegdyś centralnie partii, która z zapałem starała się osiągnięciami, metodami i stylem rządzenia nadążyć za dokonaniami narodowych socjalistów zza naszej zachodniej granicy. Ręka w rękę z naszymi przyjaciółmi zza granicy wschodniej.

Nadto pan Celiński i pan profesor Głowiński powinni i o tym pamiętać, że jeśli obecnie, w majestacie prawa, można u nas urządzić żywcem wzięty z Niemiec A.D 1933, nazistowski parteitag to wniosek z tego jeden. Ta nasz czy tam wasza III RP to właściwie nic innego jak III Rzesza. Tak by wynikało z waszej logiki rodem z "FALI 49"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz