sobota, 16 kwietnia 2011

Wiara i niewiara Komorowskiego

Sypnął był nam (przynajmniej niektórym) po oczach pan prezydent Komorowski. Przyznam, że arcyciekawie sypnął. Dwie sprawy, jak dwa ziarnka pod powieką mi zostały choć każde z ziaren działa różnie.

Wypowiedział się więc pan prezydent o zdarzeniach z zeszłej niedzieli i o swej niewierze związanej z nimi. Szczególnie tej koncentrującej się na sposobie upamiętniania tragedii i wywołanych nią ubiegłorocznych reakcji. Rzekł pan prezydent, że „ To nie jest tak, że jakieś uczucia przywiodły ludzi. W dzisiejszym świecie emocje się organizuje i wywołuje.”. Zdumiał mnie swą dogłębną znajomością zakamarków mej duszy, umiejętnością odczytywania moich intencji. Ale to tylko taka uwaga na początek. Dalej jest o pamięci nieco konkretniej. Wedle głowy państwa, „ Państwo polskie zrobiło wszystko, co powinno zrobić w kwestii upamiętnienia i uszanowania ofiar katastrofy smoleńskiej.” Myślę, że to w zasadzie koniec dyskusji bo wszystko to wszystko. I już. Możecie sobie wymyślać „pomniki światła” czy tam co się wam podoba. Jeśli ich chcecie, to faktycznie kupcie sobie parcelę. I stawiajcie. Głowa państwa jest nadto pełna niewiary, że jak już postawicie, to i dacie spokój. Prezydent jest bowiem niewierzący. Oczywiście ja tam jego zdolności nie mam i w całokształt jego wiary i niewiary zajrzeć nie umiem więc wskazać mogę tylko na to, iż nie wierzy, „że budowa jakiegokolwiek monumentu może usatysfakcjonować protestujących przed Pałacem.” Choćby i sam pan prezydent wykuł w skale Kaukazu oblicze poprzednika na podobieństwo Mount Rushmor.

Oczywiście może pan prezydent w to nie wierzyć. W nic może na dobrą sprawę nie wierzyć jeśli będzie miał taką ochotę. Ale czemu, świadom tej swojej niewiary wskazuje palcem ów „namiot pod Pałacem”, który stoi tam „z hasłami brutalnymi, pełnymi nienawiści”. Wszak skoro jemu na zaś, i na wyrost wolno ze swą niewiarą w intencje innych się obnosić to czemu ci z „namiotu pod Pałacem” nie mieliby obnosić się ze swoją niewiarą? Ze swoją niewiarą w to, że jest on, głowa państwa jak by nie było i na dodatek mojego państwa, człowiekiem prawdomównym i przyzwoitym. Tym bardziej, że zdanie po zdaniu potrafi on stwierdzić, że zrobiono już wszystko i przyznać, że ze spokojem patrzy na sprawę upamiętnienia oraz wie, że ono, w sposób godny, już nastąpiło. Jakby chciał zasugerować, ze w końcu być powinien z tym święty spokój.

Jest jednak coś, co w kwestii katastrofy wydaje się panu prezydentowi pozytywne. To „gigantyczny kapitał” służący pojednaniu z Rosjanami. I tu mamy do czynienia z nastawieniem wręcz przeciwnym niż w przypadku tłumów przed Pałacem. Pan prezydent, który jakoś jest mało skłonny jest wierzyć swoim rodakom, w przypadku naszego wschodniego „Wielkiego Brata” wykazuje wiarę w dawce sugerującej wręcz dziecięcą naiwność. I to posuniętą do granic absurdu nawet gdy się weźmie poprawkę na tę „dziecięcość”. Uważa pan prezydent więc, że nowa Rosja mogłaby modernizować się „poprzez rozliczenie i pełne ujawnienie zbrodni katyńskiej”. Problemem dla niego jest to tylko, czy chce tego czy nie. Nie wiem jaką zbawczą siłę wpływająca na nowoczesność widzi pan prezydent w ujawnianiu brzydkich epizodów z przeszłości. Nie trzeba wszak przywoływać przykładów choćby Chin, Indonezji i paru innych „tygrysów” które w ostatnich dziesięcioleciach przeskoczyły z kategorii średniowiecznych zaścianków do państw oszałamiających tempem rozwoju. Można przecież przywołać przykład… III RP, która właściwie do dziś stara się nas przekonać, że nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy, gdybyśmy zabrali się wtedy za wyciąganie tych strasznych brudów z czasów minionych. Ale dzięki ludziom „światłym” odkreśliliśmy tamto na grubo! Chciałoby się zapytać pana prezydenta czemu od Rosjan wymagamy czegoś przeciwnego.

Przyznam, że naiwna, by nie rzec nawet prymitywne wizja kształtowania naszych relacji z Rosją jest tym, co w słowach i działaniach pana Komorowskiego budzi moje najżywsze reakcje. Gafy gafami… One zdarzają się najczęściej jako efekty działań spontanicznych, nad którymi nie zawsze ma się kontrolę. W tym przypadku jednak mamy do czynienia z sytuacją, w której nie ma miejsca na nic, co nie byłoby (nie powinno być) przemyślane. Jak więc wygląda ta przemyślana „polityka historyczna” „dużego Pałacu” wobec Rosji? Jej celem, jak sugeruje pan prezydent, a nawet „Strategiczną sprawą dla Polski i Rosji” jest „rozwikłanie kłamstwa katyńskiego w duchu pełnego ujawnienia wszystkich dokumentów.” Dokumenty dokumentami ale, pewnie poza panem Komorowskim oraz stadem nieletnich (przedszkolaków i dziatwy z młodszych klas szkoły podstawowej) mało jest w Polsce obywateli, dla których „kłamstwo katyńskie” jest jeszcze zawikłane. Myślę, że dla Rosjan, których to w ogóle interesuje, czy jest w stanie interesować, również. I, mając świadomość całej złości i złośliwości, z jaką to wszystko, co wyżej, opisuję przyznaję, że nosi mnie, gdy widzę błogą minę naszego pana prezydenta, gdy otrzymuje on 1345 tom akt katyńskich. Bo wiem, że dzięki czy to poczuciu humoru Rosjan czy też ich wyjątkowej złośliwości, oglądał tę samą minę jeszcze wiele razy. Gdy trafi do nas kolejny tom i jeszcze kolejny i następny… i tak Bóg wie ile razy.

A skoro już jesteśmy przy sprawie „rozwikłania kłamstwa katyńskiego” to przyznam, choćby na podstawie opinii publicznie wygłoszonej przez bardzo bliskiego współpracownika pana prezydenta, że faktycznie zbliżenie stanowisk Rosji i P… chciałem napisać Polski ale chyba właściwszym byłoby użycie określenie „Pałacu”. Tak więc owo zbliżenie stanowisk następuje. Choćby w kwestii owego „ludobójstwa”, które przecież ciągle jeszcze dzieli i jątrzy (jak by napisała GW gdyby pisał o czymś zupełnie innym). Ale miejmy wiarę w tę wiarę pana prezydenta, którą w całości rzucił on na „odcinek rosyjski”. I uwierzmy mu, że robi wszystko. Tak, jak zrobił już dla upamiętnienia. Nawet, jak mi się zdaje, Katedrę Wawelską zbudował by godnie uczcić Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mam więc i tę pewność, że jeśli byłoby potrzeba, to i na ten przykład Internet wymyśli albo i atom rozbije. Wszak wiara góry przenosi.

Pogrubienia za http://wiadomosci.onet.pl/kraj/komorowski-to-jest-ponad-moje-sily-i-moja-wytrzyma,1,4244098,wiadomosc.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz