Z tytułem, przyznaję się sam, pojechałem z pobudek
niskich, licząc na większą poczytność. Szczególnie wśród tych, którzy zdanie od
mego mają przeciwne i zachodzą do mnie rzadko. Tych proszę o cierpliwość, bo na
koniec zobaczą, że może było warto.
Kajam się zatem za ten tytuł, bo to nie rząd
Kaczyńskiego, poprzedni ani przyszły, jeśli takowy będzie, zaliczam do tych
pięciu najśmieszniejszych rzecz świata. Z tymi pięcioma rzeczami historia jest
o tyle ciekawa, że nie wiem o jakie pięć rzeczy chodzi do końca. Te pięć rzeczy
to koncept z zupełnie innej historyjki. Sam znam tylko dwie. I o jednej
napiszę, bo wśród tych pięciu sam ją umieszczam. Napisze po wcześniejszym, nie
ukrywam, że dość długim wstępie.
Od dawna, może od zawsze (takiego umownego „zawsze”
oczywiście), a już szczególnie od występu Kaczyńskiego w Krynicy utarła się w
pewnych kręgach i środowiskach opinia, że Kaczyński i jego ekipa to zwykłe
socjały. Koleżanka nasza z Krakowa idzie jeszcze dalej, va banque można
powiedzieć i mówi wręcz o komunistach. Nie wiem kiedy ona ostatniego komunistę
na oczy widziała więc na karb zapomnienia to kładę. Ale spór o prawicowość czy
lewicowość PiS jest i będzie żywy do końca. Naszego albo PiS. Oczywiście ów
spór momentami ze swej istoty jest zabawny. Choćby zestawiając przytyki o
„możliwą koalicję” z Millerem czynione Kaczyńskiemu przez tych, których umizgi
wobec tego drugiego są już nawet nie tajemnica poliszynela albo „lewicowość „
PiS z „socjaldemokratycznym zwrotem” PO, owocującym w ostatnim czasie nieomal
kryzysem rządowym.
No ale przyjmijmy, że coś jest na rzeczy. Że
„wrażliwość społeczna”, do której PiS chętnie się teraz i (prawie) zawsze
odwołuje to właśnie tylko tak mniej ryzykownie nazywany socjalizm.
Jakbym teraz zadał pytanie politycznym przeciwnikom
Kaczyńskiego, czy jest on socjalista czy nie jest on ten socjalista (proszę mi
gramatyki nie poprawiać), to prawie sto procent odpowie, że tak. Prawie bo
zaprzeczą ci, co myślą jak koleżanka z Krakowa i „prawdziwi” socjaliści.
I tu właśnie dochodzimy do tej „piątej
najśmieszniejszej rzeczy świata”.
Wiąże się ona z pewną częścią reakcji na ostatnie
miesiące, pokazujące rosnące szanse Kaczyńskiego i PiS-u na zdobycie władzy.
Najlepiej zilustruję to przywołując kapitalne uwagi z blogu Lecha Kowalskiego.*
Chodzi o pewną dezorganizację pewnej części poukładanego kiedyś przez kogoś tam
naszego „małego światka”. Chęć utrzymania kursu i pewna nieprzystawalność tego
kursu do dynamicznej rzeczywistości powoduje, nieuchronne zderzenia i kolizje.
Ja wiem, ze z kolizji czy tam upadków nie należy się śmiać, ale cóż,. To takie
ludzkie. I upadać i mieć z tego ubaw.
W tym świecie, który jakby uporządkowano, stawiając
Kaczyńskiego gdzieś między różowymi a czerwonymi (czasem próbując jeszcze
dorzucać domieszkę brunatnego) zatrzęsło się na tyle, że można usłyszeć coś, co
jest swoistym „przewrotem kopernikańskim” w postrzeganiu świata. Wczoraj, w
„Faktach po faktach” TVN24 pani Justyna Pochanke przesłuchi… rozmawiała z
Piotrem Duda, trybunem ludowym, co to najechał Warszawę. I mocno starała się go
rozumieć, przyznawała prawo jego i jego ludzi do podejmowania pewnych działań a
nawet form, w jakich je realizują. Nie mogła tylko pojąć jednego. Tego, że Duda
raczył powiedzieć, iż „przyjechał by obalić Donalda Tuska”. W jej przekonaniu
Tuska obala się tylko co cztery lata, Upraszczając oczywiście. Ale nie to jest
tym anonsowanym przewrotem. Oto, w starciu z Dudą, jako argumentu ostatecznego
użyła stwierdzenia „Bo jak przyjdzie rząd Kaczyńskiego, z Zytą Gilowską jako Ministrem
Finansów, to dopiero zobaczy pan, co to jest ultraliberalny rząd.”**
Odsyłam do linkowanego nagrania, konkretnie do 7 minuty i 10 sekundy. Mniej
więcej.
Łapiecie! ULTRALIBERALNY!!!! I co wy na to znawcy
pisowskiego etatyzmu i ty, krakowska ekspertko od wszystkiego, co z komuną się
łączy i z niej wynika?
Ja oczywiście wiem, że ten „ultraliberalizm”
Kaczyńskiego w ustach Pochanke jest niczym „faszyzm” akowców w ustach Martyki.
I temu samemu ma służyć. Niby to nie jest do śmiechu ale przyznaję, że wbrew
tonowi i obliczu Pochanke, którymi dałoby się ekspresowo mrozić drinki, wyłapałem
ów żart natychmiast, nie zachowując niestety siły spokoju i godności osobistej.
A teraz, oczami wyobraźni, widzę miny tych, co Kaczyńskiego- socjała mają za
rzecz najoczywistszą na świecie.
I to jest właśnie ta „jedna z pięciu
najśmieszniejszych rzeczy świata”. I niech mi kto powie, że nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz