piątek, 13 września 2013

Berecik Prawa i Sprawiedliwości (quasipolemika)



[Tekst z S24, będący polemiką z tekstem Lchlipa4]
Nie za bardzo rozumiem decyzję Prawa i Sprawiedliwości, by nie brać udziału w dzisiejszym posiedzeniu Sejmu, poświęconym głosowaniu nowelizacji budżetu. To znaczy oczywiście jestem w stanie ze zrozumieniem przeczytać publikowane tu i ówdzie wyjaśnienia czy to pana Hofmana, jeszcze czy też mimo wszystko rzecznika partii, czy też szefa klubu PiS, Mariusza Błaszczaka tłumaczących decyzję chęcią solidaryzowania się z protestującymi ludźmi pracy.* Doceniam tę solidarność rzecz jasna. Nie rozumiem tylko czemu nie mogli się solidaryzować na przykład wczoraj, gdy porządek obrad nie przewidywał żadnego tak ważnego głosowania.
Myślę, że może chodziło o to, by przy ich braku proporcje były lepiej widoczne. Kto za a kto nie za. Taki przejrzystszy obraz to teraz rzecz cenna. Bo jakby co można z czystym sumieniem powiedzieć, ze się ręki do tego nie przykładało.
Nie potępiam szefów ani szeregowych posłów partii, że sobie odpuścili głosowanie bo czy by na nim byli czy nie, wynik ostateczny byłby podobny. Trudno jednak nie pokusić się o złośliwą uwagę, że większość głosowań tak się kończyła, kończy i przez jakiś jeszcze czas będzie kończyć więc po co w ogóle się fatygować…
Ale ten mój brak zrozumienia dla motywów PiS w sprawie budżetu to nic, rzec można „pikuś” w porównaniu z moim brakiem zrozumienia dla oburzenia, jakie ta nieobecność wywołała.
Ubawił mnie na przykład kolega z S24, Lchlip, pracowicie cytujący paragr… znaczy artykuły z ustawy zasadniczej wskazujące, że chyba faktycznie teraz powinno się teraz zacytować parlamentarzystom PiS jakieś paragrafy. Ubawił mnie bo znam poglądy kolegi i idę o zakład, że dzień, w którym byśmy mieli parlament bez PiS-u byłby dla niego bardzo szczęśliwy.
Dotyczy to zresztą i pozostałych, którzy o tej „bumelce”, jak ją nazwał Leszek Miller, grzmią.** szczególnie zabawianie wygląda oburzenie przedstawicieli Platformy Obywatelskiej. Pani Śledzińska-Katarasińska też zwraca uwagę na coś, co można by nazwać „naruszeniem dyscypliny pracy”. Żal tylko, że największy „pisożerca”, Stefan Niesiołowski nie wyraził swego jakże szczerego żalu, że nie miał tego dnia okazji oglądać swych kolegów z opozycji. Ale dzień się jeszcze nie skończył więc kto wie…?
I, napisze to choć serce boli a ręce gotowe zaprotestować niczym dwie Dudy- bliźniacy, jedynie Ruch Palikota potrafił oprzeć się pokusie dołączenia do bandy hipokrytów. Sławomir Kopyciński stwierdził uczciwie „Sejm bez PiS-u – bezcenne. Sejm bez Kaczyńskiego, bez Macierewicza. (…) dla takich chwil warto żyć. (...) Nam tu PiS-u naprawdę nie brakuje.”
Nie oprę się pokusie uwagi, żeby pan Kopyciński dziś „żył” najintensywniej jak może, bo już niedługo może się tak zdarzyć, że w sejmie z PiS-em już się nie spotka ale nie dlatego że PiS-u w nim nie będzie. Ale dziś za uczciwe stawianie sprawy kropla szacunku.
Bo w szczerą tęsknotę ich wszystkich, i Lchlipa i Millera i Katarasińskiej, za PiS, w sejmie, poza sejmem czy gdziekolwiek nie uwierzę. Choćby mi się Lichlip na medalik z Jasnej Góry, przez samego Jana Pawła II poświęcony bożył! Pamiętając ostre opinie czy polityków czy niechętnych Kaczyńskiemu i jego partii publicystów (medialnych i sieciowych) po kolejnych sejmowych debatach zawsze odnosiłem wrażenie, że chętnie, co ja mówię!, bardzo chętnie widzieliby tam raczej puste ławy niż zasiadający w nich klub Prawa i Sprawiedliwości. Tak bardzo przypindalali się do wszystkiego, do czego mogli a nawet i nie mogli. I chyba właśnie o to chodzi, ze dziś nie mogą się… przypindolic nawet do tego, do czego kiedyś się przypindalali, choć nie mogli. W tym problem i to dzisiejsze przypindalanie się.
Przypomina to sławetną bajeczkę o Misiu, lisie, zajączku, klubowych i bereciku. Znacie? To posłuchajcie. Idzie PiS przez las i spotyka Po i Lichlipa. „Masz klubowe?” – pyta PO. PiS wyjmuje klubowe i podaje. „Czemu bez filtra” – pyta Lchlip i wstawia PiS-owi „blachę”. Następnym razem PiS miał z filtrem, więc dostał od PO za to, ze nie bez filtra. Idzie więc ten PiS ponownie przez las i na swe nieszczęście trzeci raz spotyka PO i Lichlipa. Znów Lchlip pyta o klubowe. „Z filtrem czy bez?” – pyta PiS niepodziewanie. „A gdzie berecik”?! – wykrzykuje PO. I wstawia PiS-owi „blachę”.
Przez chwilę, gdy siadałem do tego tekstu, chciałem zwrócić uwagę, ze się znów PiS podłożył, dając choćby okazję by tę jego „bumelkę” ogłosić Miastu i Światu. Ale wtedy mnie oświeciło, że nawet jakby PiS był tam i ostentacyjnie „milczał nienawistnie”, coś do ogłoszenia by pewnie się i tak znalazło. Choćby ten „berecik”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz