wtorek, 17 września 2013

Eksperyment myślowy „Wyborczej”



Kiedy dowiedziałem się, że prokuratura wojskowa zdecydowała się upublicznić zeznania tak zwanych „ekspertów Macierewicza”, których ja wolałbym nazwać po prostu ekspertami w swej dziedzinie, wydawało mi się, że wcześniejsza publikacja „Wyborczej” była zwyczajną wrzutką, elementem prowokacji, mającej uzasadnić krok prokuratury w ten sposób, że po prostu nie było po czymś takim wyjścia. I że całość protokołu może być faktycznie sensacyjna a „zajawka” gazety to klasyczne „małe piwo”. W zasadzie tak jest, tyle, że „małe piwo” pozostanie „małym piwem” a cała akcja sprawia wrażenie, ze albo piszący o sprawie ludzie Czerskiej uważają (w jakże wielu przypadkach bardzo słusznie) swoich czytelników za idiotów albo sami są idiotami nie potrafiącymi pojąc treści zawartych w protokołach.

Oczywiście idiotami nie są. Może nie spodziewali się takiego kroku prokuratury, co wnoszę z samobójczego tekstu Imielińskiego, który „broni ekspertów przed nimi samymi”.

O zamyśle „Wyborczej” najlepiej świadczy skala „ujawnionych” elementów kompromitacji, zestawionych z pełnymi protokołami. W zasadzie rano cała „kompromitacja” musiała bazować na takich wyrzutkach jak <<Kpt. Maksjan: "Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był "eksperyment myślowy" oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy. Inny świadek formułował wnioski, opierając się na 40-minutowym kontakcie z niewielkim elementem metalowym, który jakoby pochodził z miejsca zdarzenia. Jako podstawę do formułowania wniosków wskazywano np. doświadczenie związane z lataniem samolotami w charakterze pasażera".>>

Ja rozumiem, że dla kpt. Maksjana coś takiego jak „eksperyment myślowy” może wydawać się zabawne. Bo pewnie niczego takiego nie przeprowadza. Gdyby jednak zechciał przeczytać ów protokół, wiedziałby na czym coś takiego polega.

Ciekawe jest też, jak „Wyborcza” przedstawiła sprawę ewentualnego ujawnienia przez Biniendę wyników badań. Wedle „Gazety” „Profesor nie przekazał śledczym słynnej symulacji, która ma dowodzić, że skrzydło winno wytrzymać zderzenie z brzozą. Mówił, że nie jest dysponentem tych materiałów ani programu komputerowego, jest to własność uniwersytetu (uczelnia twierdzi, że nie wydała na Biniendę ani dolara, pracował prywatnie).” Lektura protokołu wskazuje, że chętnie to zrobi, o ile wyjaśni pewne sprawy dotyczące prawa dysponowania materiałami, z których nie wszystkie były jego własnością.

Najciekawsze a w zasadzie decydujące dla niektórych jest rzecz jasna „sklejanie samolotów”, latanie nimi jako pasażer oraz doświadczenie z wybuchami. Wiem, domyślam się w każdym razie, ze zarówno Imieliński jak też reszta ekipy doskonale wie, że specjalista od zachowań materiałów w warunkach ekstremalnych nie musi latać samolotem ani być piromanem by móc się wypowiadać na temat tego, jak się zachowuje materiał w wyniku przeciążeń albo po eksplozji.

Przeczytałem wszystkie trzy protokoły i nie dziwię się, że „Wyborcza” czepiła się akurat „sklejania samolotów”. Co miała bowiem zrobić z resztą, nie mając szans wypunktować ekspertów w czymś, w czym faktycznie są ekspertami.

Oczywiście cala jej nadzieja, sadząc z liczby publikacji we wspólnym tonie, wcale nie taka płonna, w tym, że jej klasyczny czytelnik faktycznie uwierzy na przykład w coś takiego, iż patolog, który nigdy nikogo nie wysadził, nie przeprowadzi jak należy autopsji ofiary eksplozji.

Wyróżnienia za:

1 komentarz:

  1. Mec. Hambura:

    "(...)Działając jako pełnomocnik rodzin Anny Walentynowicz i Stefana Melaka pokrzywdzonych w śledztwie o sygnaturze akt Po. Śl. 54/10 wnoszę o udostępnienie opinii publicznej całości materiałów zgromadzonych w niniejszym śledztwie.

    W dniu dzisiejszym Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie upubliczniła trzy wybrane przez „Gazetę Wyborczą” protokoły z zeznań świadków przesłuchanych w przedmiotowym śledztwie. Jako uzasadnienie dla tej decyzji podano „wagę śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej dla polskiej opinii publicznej”.

    Z uwagi na fakt, iż opinia publiczna jest nieprzerwanie od 10 kwietnia 2010 roku zainteresowana przebiegiem i ustaleniami całości - a nie tylko wskazanymi przez „Gazetę Wyborczą” fragmentami - śledztwa o sygnaturze akt Po. Śl. 54/10 wnoszę o udostępnienie opinii publicznej całości materiałów tego najważniejszego w historii polskiego państwa postępowania. Skoro Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie w ciągu zaledwie kilku godzin była gotowa ujawnić materiały interesujące „Gazetę Wyborczą”, to przyjąć należy, że nie ma przeszkód aby codziennie ujawniała i publikowała kilkadziesiąt stron materiałów interesujących wszystkich Polaków począwszy od postanowień o przeprowadzeniu kolejnych opinii biegłych i ich wyników, przez zdjęcia satelitarne otrzymane z USA po materiały otrzymane z Federacji Rosyjskiej.

    Mając na względzie olbrzymią wagę powyższych materiałów dla polskiej opinii publicznej, wnoszę aby Pan Prokurator Generalny objął swoim osobistym nadzorem proces ujawniania akt śledztwa o sygnaturze akt Po. Śl. 54/10, tak aby przebiegał on równie szybko i sprawnie, jak w przypadku materiałów pozostających w zainteresowaniu „Gazety Wyborczej”.

    Z wyrazami szacunku
    Stefan Hambura(...)
    http://hambura.salon24.pl/534480,wniosek-do-prokuratora-generalnego-andrzeja-seremeta-smolensk

    OdpowiedzUsuń