Kwestia czy prokuratorzy mieli prawo
i podstawę by upublicznić część materiału ze śledztwa smoleńskiego jest niemal
tak ciekawa, jak to, czemu to zrobiła. A może nawet bardziej bo czemu zrobiła
to każdy wie. Różnimy się co najwyżej w kwestiach szczegółów. Ciekawą i spójną
wizję wspólnej, nie pierwszej przecież, akcji prokuratorów w mundurach i redaktorów „Wyborczej” przedstawił dziś w rozmowie z Beatą
Michniewicz w „Pulsie Trójki” Jacek Sasin. Sugerował on, że cała akcja była „kołem
ratunkowym” ciśniętym ekipie Laska w sytuacji bez wyjścia, gdy nie mieli już
argumentów by uchylać się od konfrontacji z adwersarzami z ekipy Macierewicza,
proponowanej przez Kleibera. Dziś już mają i jak słychać zewsząd, nie wahają
się ich użyć. Przytoczyłbym argumentację Sasina, lecz nie jest jeszcze
upubliczniony zapis dzisiejszej audycji.
Jednak nie z tego powodu przywołuję
dzisiejszy „Puls Trójki”. W audycji, poświęconej sprawie najpierw wycieku a później
opublikowania protokołów przesłuchań trzech ekspertów Zespołu Parlamentarnego
wystąpił, zgodnie z regułami tego typu programów adwersarz posła PiS, tym razem
akurat senator PO Aleksander Pociej. Senator Pociej, co w sprawie, w której zabrał
głos i o której co nieco zaraz napisze jest bardzo istotne, wykonuje zawód
adwokata jako wspólnik Kancelarii Adwokackiej Pociej, Dubios i Wspólnicy. Był
też jakże skutecznym obrońcą niewinnej dziś w świetle prawa Beaty Sawickiej.
Zapewne właśnie z tego powodu od
niego zaczęła rozmowę red. Michniewicz, pytając o to czy prokuratura mogła
upublicznić część materiałów z śledztwa. Jak domyślam się, chodziło jej o
prawną interpretację zdarzenia przez, jakby nie było, fachowca.
Pan Pociej, którego kompetencji nie
mam zamiaru podważać i tym bardziej jestem zdziwiony, zawiódł zapewne panią
Michniewicz a już na pewno mnie. Nie zacytował paragrafów ani takich ani
siakich. Zaczął tłumaczyć, iż trudno dziwić się temu, co zrobiła prokuratura.
Była bowiem, wraz z ekipą pana Macieja Laska, „wielokrotnie dezawuowana” więc
trudno się dziwić, ze w końcu nie wytrzymała i zareagowała.
Takiego argumentu użył pan Pociej,
który najwidoczniej nabył ostatnimi czasy dość cenną w swym zawodzie
umiejętność. A właściwie dwie. Pierwszą jest niezwykłe zrozumienie dla
budzących wątpliwości takich laików jak choćby ja czy Michniewicz działań tych,
w których obronie staje. Drugą zaś jest umiejętność przedstawienia jako naturalnych,
ba, akceptowalnych, nawet najbardziej podejrzanych czy absurdalnych motywów
wspomnianych działań.
W zasadzie nie wiem jak należy
zakwalifikować postępowanie prokuratorów z punktu widzenia Macieja Podzieją.
Może i wyjaśnił to dalej ale niestety całej rozmowy nie słyszałem bo nie mogłem.
To, co usłyszałem przywodzi mi na myśl dwie linie obrony. Albo była to obrona
konieczna albo też działanie w afekcie. I jest to kapitalna linia obrony! Nie
ważne która! Obie!
Oba przypadki mają jednak to do
siebie, że odnoszą się do takich czynów, które, jakkolwiek mogące mieć
uzasadnienie i przez to wyłączoną odpowiedzialność, są w swej istocie
bezprawne.
Nie wiem czy dalej Pociej bronił już prokuratury
bardziej sensownie, cytując paragrafy pozwalające na to, czego się ona
dopuściła upubliczniając protokoły przesłuchań.
Zresztą to, czy Pociej lub kto inny
takie paragrafy znajdzie, zdaje się być coraz bardziej istotne. Tak się składa,
że nie pierwszy raz za sprawą „Gazety Wyborczej” przekonać się możemy co dla
wojskowych prokuratorów znaczy tajemnica. Moim skromnym zdaniem nie znaczy nic.
Swego czasu zresztą w tej sprawie i w dość podobnych okolicznościach miałem już
okazję wymienić z nią pisma, z których wynikło, iż w jej ocenie „nie podlega
wątpliwości”, że w takich sytuacjach jest ona niewinna jak lilia w ręku
dziewicy.
Tym razem najpewniej też prokuratura
sprawdzi samą siebie orzeknie, że „nie podlega wątpliwości” nic, co nam te wątpliwości
nasuwa. Nie wiem jaką „siłę rażenia” miała wnikliwość forosa, który na jedną
rzecz w artykule Kublik i protokołach zwrócił uwagę.* Polecam by się nad tym
pochylić.
Zresztą chyba mało kto dziś bez kpin
byłby w stanie o „tajemnicy śledztwa” w kontekście działań wojskowych prokuratorów
cokolwiek powiedzieć. Zakończę cytatem szczególnym, bo autorstwa kogoś, kto w
tej sprawie nie ma akurat interesu występować przeciw prokuraturze. Leszek
Miller stwierdził, że prokuratura to od dawna dziurawy durszlak.** I to bardzo
delikatne określenie. Myślę, ze pozostaje jeszcze tylko ustalić, czemu i jak
odcedza najczęściej na Czerskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz