czwartek, 2 września 2010

Manicheizm Migalskiego, manicheizm PiS-u (o wuwaleniu…)

Jedno, co teraz, po wywaleniu (bo tym dzisiejszy krok partii był w istocie) Marka Migalskiego z towarzystwa skupionego wokół PiS jednoznacznie można powiedzieć to to, ze źle się stało. I dla samego Migalskiego i dla partii.

Dla Migalskiego przede wszystkim dlatego, że już na początku swej drogi w świat (niektórzy mówią że bagno) polityki od razu doszedł do ściany. Szybko mu się to udało tak, jak szybko stał się politykiem bardzo widocznym i bardzo wyrazistym. I ta właśnie wyrazistość sprawa, że kontakt ze ścianą nastąpił niemal zaraz po starcie. Z tym barażem politycznego dorobku, który zdołał wypracować, na dzisiejszej scenie politycznej mógł być tylko w PiS-ie albo nigdzie. W PiS-ie już nie będzie… I to źle dla partii.

Ale oceniając krok Migalskiego nie da się ukryć, że obie strony zadziałały niejednoznacznie jeśli chodzi o ocenę tego, co nastąpiło.

Migalski zrobił co zrobił. Jasna strona tego ruchu jest taka, że, przynajmniej dla m,nie intencją jego była gra na sukces partii, działania służące przyszłemu zwycięstwu tego ugrupowania w kolejnych starciach o dominację na scenie politycznej. Za taką wymową kroku polityka przemawia… jego koniec. Z którego musiał sobie zdawać sprawę jeśli rzeczywiście był człowiekiem trzeźwo oceniającym naszą polityczną układankę i wszystkie jej elementy. Łacznie z tym najbliższym jego sercu. I tu tkwi ciemna strona postępku Migalskiego. Jeśli założymy, że nie była to po prostu szarża naiwniaka, który szczycąc się renomą politycznego analityka, tak naprawdę o poletku, którego uprawą się zechciał zając pojęcie miał małe, przyjąć musimy, iż musiał taki finał przewidzieć. A nawet więcej. Musiał przewidzieć jak daleko to, co dziś się zdarzyło jest od prawdziwego finału. Aż boję się ten prawdziwy finał opisać więc tylko powiem, że smutny koniec Migalskiego w PiS-ie to zapewne też koniec nadziei na to, że partyjni liberałowie cokolwiek będą znaczyć w tej partii. Przynajmniej póki jest to partia Jarosława Kaczyńskiego. Migalski- Brutus sprawił, że jakakolwiek, choćby wydumana opozycja w PiS zostanie w zarodku zduszona. Jeśli Migalski liczył na wzmocnienie opcji mu bliskiej to efekt zapewne osiągnie odwrotny. Umocni się ta grupa, która nawet dla części zwolenników PiS jest mało strawna.

I to jest cień, który decyzja partii o wywaleniu Migalskiego rzuca na wszelkie nadzieje, które inkorporacja Migalskiego przy okazji elekcji do Parlamentu Europejskiego się tu i ówdzie urodziły. Przyznam, że jestem jednym z tych, których ten transfer mocno ucieszył jako widomy znak, że jednak mogę nie dożyć końca PiS-u spowodowanego przyczynami demograficznymi. Nie chcę pisać o innych nadziejach bo mi szkoda czasu. W każdym razie jest to krok, który daje kolejny argument tym, którzy powtarzają, że PiS to partia antydemokratyczna nie tylko w działania ale i w duchu i że jej mechanizmy też o tym świadczą. Tyle, że akurat o to mniejsza bo ci co chcą uderzyć argumenty znajdą i bez Migalskiego.

Czy da się w tej upublicznionej dzisiaj wiadomości znaleźć coś, co stanowi jasną stronę decyzji partii. Dla mnie, zwolennika modernizacji wizerunku partii Jarosława Kaczyńskiego pewnie z trudem ale próbujmy.

Jak wiadomo, mimo moich nadziei, na partię przyszły ciężkie czasy. A ciężkie czasy to takie czasy, w których ostatnim, co jest potrzebne jest większe czy mniejsze, bardziej lub mniej wyszczekane malkontenctwo. Ono jest jak pierwszy zawracający w szarży i rzucający się do ucieczki. Niepowściągliwość Migalskiego sprawiła już kilka naśladownictw i mogła wywołać następne. I zamiast gotowości bojowej mogło pojawić się coś na kształt wojny kokoszej. A tak może paru odważnych pomyśli że nie zawsze jest tak , że jak się dobrze gada to jest to dobre. Może powściągnie się i przez to ostanie Poncyliusz a przy nim i kilka innych perspektywicznych postaci?

W każdym razie w tym, co dziś absolutnie złego się stało z PiS-em pewnie jest jakiś pierwiastek dobrze rokujący. A w tym, że może i dobrze jest jakieś złe przesłanie. Tak więc nie ma się z czego cieszyć ale proszę się nie lękać. Jak by to bezsensownie nie wyglądało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz