„XX nie tylko trwa w poczuciu własnej racji ale czuje się bezkarny w rzucaniu kolejnych oskarżeń, przeciw osobie, która nie może się bronić.”*
Kogóż może dotyczyć powyższy fragment i gdzie można go znaleźć? Gdyby faktycznie zadać publicznie takie właśnie pytanie, dotyczące zamieszonego cytatu pewien niemal jestem, że większość odpowiadających „strzelałaby”, że to kolejny przejaw „obsesji” Jarosława Kaczyńskiego. Umieszczony zapewne na stronie PiS-u, w „Naszym Dzienniku” albo ostatecznie w „Rzeczpospolitej” i dotyczący któregoś z „kulturalnych i wrażliwych inaczej” adwersarzy specjalizujących się w rozpowszechnianiu „prawd” o „przyczynie smoleńskiej tragedii- Lechu Kaczyńskim”. Nic bardziej błędnego! Ani miejsce ani autor! Ba, nawet przedmiot troski jakże odległy.
Nie chodzi o bezkarne obrażanie Lecha Kaczyńskiego. W miejscu którego zaczerpnąłem cytat obrażanie Lecha Kaczyńskiego nie tylko uchodzi ale znajduje gorących orędowników jako najdoskonalsza emanacja wolności słowa. W tym miejscu za publicznym obrażaniem Lecha Kaczyńskiego opowiadają się artyści uczeni politycy… A miejsce im niemal nieba przychyla. Bo tym jest w pewnych kręgach udostępnianie tamtych łamów.
Nie będę dłużej nadwerężał cierpliwości ewentualnego czytelnika. Cytat pochodzi z „Gazety Wyborczej”, jest subtelnego autorstwa pana Czuchnowskiego i dotyczy śmierci pani Blidy.
Ściślej zaś jest gorącą filipiką przeciwko prawu do wyrażania opinii o przyczynach, które popchnęły panią Blidę do tego, co sama sobie zrobiła. Do wyrażania wspomnianych opinii przez zainteresowanego w sprawie Zbigniewa Ziobrę.
Pan Czuchnowski wyliczył pewnie wszystkie argumenty, którymi posłużył się Ziobro obstając przy uznanej przez siebie za prawdopodobną wersji przyczyn targnięcia się przez Blidę na życie. I za nic mu nie wychodzi, nie tylko to, że Ziobro może mieć rację. Za nic mu nie wychodzi jak też można bezkarnie coś takiego bez żadnych dowodów opowiadać.
Pyta o to pan Czuchnowski choć pewnie nie umknęło mu, jak bezkarnie, co jego macierz- gazeta relacjonowała ochoczo i, można odnieś wrażenie, rumieniąc się z emocji, opowiadał ten i ów o jakiej presji albo i o libacji, przez którą katastrofa stała się nieunikniona. Nie tylko nie mając dowodów ale i wiedząc, że dowody wskazują coś przeciwnego. Ale w tamtej sprawie dla pana Wojciecha i jego macierzy- gazety to taki nieistotny szczegół. Nie na tyle ważny by grzmieć.
No właśnie szanowno Agoro. Przedstaw choćby tak nieprzekonujące jak te przedstawione przez Ziobre argumenty, które pozwalały na twoich łamach rzucać oskarżenia na Lecha Kaczyńskiego. A jeśli znajdziesz tylko takie, jak te, które przytacza Ziobro (o ile takie znajdziesz) to wyślij pana Wojtka by zapytał czemu czuje się bezkarny Palikot, Niesiołowski i zgraja inteligentnych i kulturalnych inaczej. Wszak Lech Kaczyński, o czym zapewnie nie tylko pan Czuchnowski ale i nawet pan Adam Michnik sam wie zapewne doskonale wraz z panem Kurskim Jarosławem, też już sam bronić się nie może!
Nigdy nie ukrywałem, że Zbigniew Ziobro do moich ulubieńców nie należy. Powodem tego mojego braku sympatii do wspomnianego polityka są głownie jego wypowiedzi. Te, w których każda jego wpadka, a miał ich nieco, jawi się jako jednoosobowe powstrzymywanie ziobrową piersią ostatecznego nadejścia Goga i Magoga. Której dupereli przez siebie spieprzonej onże Zbigniew by nie bronił.
Ale prawda jest taka, że wolno mu (szanowny panie redaktorze „ostoi demokracji w kraju, na świecie, w domu i zagrodzie”, Wojciechu Czuchnowski) ani więcej ani też i mniej niż takim miłośnikom demokracji i praworządności jak to choćby Wajda, Palikot, Jackowska, Niesiołowski, Kutz. I nie ma znaczenia, panie Czuchnowski a nawet cala redakcjo, że tych lubicie a tamtego nie. Jak przestanie być wolno tamtym bezkarnie to i on bezkarny nie pozostanie. Bo, panie Czuchnowski i redakcjo cała, prawo wyboru w demokracji nie polega wcale na tym, że się wybiera, komu wolno a komu nie. W tym prawie chodzi o coś zupełnie innego.
* http://wyborcza.pl/1,75968,8435858,Bezkarnosc_Ziobry.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz