sobota, 31 lipca 2010

„Nie ma Polski, jesteśmy My”

Z Igorem Jankę polemizuje mi się o tyle ciekawie, że przeważnie podzielam jego opinie do których się odnoszę. Jednak zawsze znajduje się jakiś element nas różniący albo też uwiera mnie zbyt delikatny akcent, który przykłada on do pewnych aspektów.
Czwartkowy tekst Jankego „Polska jest jeszcze słabsza”* miał nieszczęście sąsiadować z kuriozalnym tekstem Tomasza Wołka „Cienka stalowa lina” i nie był w stanie przebić się mając przy boku coś, co przyciągało uwagę z taką siła jak g***o muchy.

W swym tekście, analizującym obecną sytuację naszego państwa, Igor Janke dokonuje odważnej ekspiacji i zarazem wiwisekcji przyczyn tego, co obserwujemy. Choć może robi to nieświadomie, pisze o tabloidyzacji naszego państwa do której ręki przykładają również media. Fragment:

„Najbardziej jednak wstrząsające jest dla mnie zachowanie mediów. Tych samych, które po 10 kwietnia umiały odnaleźć godne zdjęcia pary prezydenckiej. Ale kiedy można już było zdjąć czarno-białe fotografie zmarłych, na portalach szybko zagościła dobrze znana – i coraz bardziej ponura – twarz Janusza Palikota. Są takie portale i takie programy telewizyjne, w których poseł z Lublina gości niemal co dzień”

i opis zachowań dziennikarzy

„Przejmujący jest dla mnie widok maszerującego przez Sejm Palikota i pędzącej za nim bezmyślnej – właśnie tak koledzy dziennikarze: bezmyślnej – sfory młodych mężczyzn i kobiet z mikrofonami w rękach, którzy z jego warg gotowi są spijać każde słówko”

zajmują w tekście miejsca niewiele ale są, chyba obok intencji autora, znakomitym ukazaniem symptomu, który każe mi zanegować to, co o Polsce pisze Janke. Polska nie jest słaba. Jest znacznie gorzej.

Nie jest tak, że Polska to tabloid. Pasujący zarówno tym, który taki format wybrali by łatwiej im było panować nad opinia publiczną ani też opinii publicznej bo dzięki temu czuje się ona zwolniona z wysiłku wyciągania wniosków na podstawie tego, co wokół siebie widzi. Takie widzenie mocno spłyca to, co dzieje się z naszym państwem i z polityką tych co o władzę nad państwem walczą. To jeszcze nie byłoby najgorsze choć czynienie z Polski dekoracji dla jakiegoś politycznego „Big Brotheta”, w którym na światło dzienne wywleka się najbardziej nawet intymne szczegóły politycznego rzemiosła byłoby czymś obrzydliwym. Ale w tym jakaś Polska by jeszcze funkcjonowała.

Nie jest też tak, że mamy jakieś dwie Polski oddzielone od siebie niemożliwym do przebrnięcia pasem „ziemi niczyjej” zasiedlonej przez niezidentyfikowanych tubylców, którzy albo nie umieją albo nie mają ochoty dostrzec żadnej z tych „Polsk” stojących naprzeciw siebie i tak od siebie różnych. Taka sytuacja byłaby pewnie jakoś tam lepsza od tej tabloidowej bo dająca nadzieję na to że w wyniku zgody albo wyniszczającego konfliktu jakaś jedna Polska by się w końcu wyłoniła.

Myślę, że Polska z podmiotu stała się obecnie przedmiotem. Jakimś znalezionym naprędce z braku większej finezji uzasadnieniem dla slow i działań, które tak naprawdę służyć mają czemuś zupełnie innemu. Stanowi znakomite alibi dla okładających się z jej imieniem na ustach stron. A tak naprawdę majaczy gdzieś w oddali ustawiona daleko w kolejce priorytetów z którymi trzeba sobie poradzić.
Tekst Jankego jest o tyle cenny, że, dość co prawda delikatnie, pokazuje, że w ten taniec z Polską na ustach zaangażowali się prawie wszyscy. Poza masą tak zwanych zwykłych obywateli. Wszyscy, łącznie z tymi, którzy wobec takiego podejścia do przedmiotu sporu powinni pozostać absolutnie neutralni. Nie jest tak, że oni „obserwują uczestnicząco”. Oni uczestniczą z uśmiechem na ustach i bez najmniejszego wstydu.

Symptomatyczna dla Jankego sprawa odbioru słów i zachowań Palikota poszła zdecydowanie dalej niż to, co zechciał napisać Igor Janke. To już nie są analizy zachowań i próby demaskowania mechanizmu i celu ale wręcz próby egzegezy. I to nie tylko biłgorajskiego błazna ale całego wyrosłego na takim nawozie nurtu. To jest i Wojewódzki i Kora i Rylski i poznańskie „ósemki”. Coraz więcej wysiłku wkładane jest w to, by ewidentny polityczny bandytyzm stał się nie tylko usprawiedliwionym ale wręcz aprobowanym. I, z czego pewnie sobie ta grupa elity o wątpliwych kompetencjach intelektualnych sprawy nie zdaje, wystąpienia istnej powodzi klonów biłgorajskiego błazna w kolejnych kadencjach naszego parlamentu. Ale kogo obchodzi, że za kilka lat będzie tak a nie inaczej. „MY” to teraz i tu! Później się zobaczy. Albo i nie. Więc po co w ogóle zaprzątać swoją uwagę?

Teraz polityka zdominowana została przez wspomniane już wyżej „MY”. Przez interesy konkretnych ludzi, którzy nie starają się nawet udawać, że mają jakieś programy i idee. Ludzi, którzy bez ryzyka wyśmiania potrafią zapowiedzieć program naprawy finansów na lata 2010- 2013” w połowie roku 2010. To i tak zresztą dobrze bo mogliby to zrobić w 2013. Nikt by pewnie nic publicznie na to nie powiedział…

I za to winę ponoszą niestety głownie media. Nie „też” czy też „również” jak chce Janke ale przede wszystkim. Żeby podeprzeć swe twierdzenie wrócę do pewnego epizodu historii sprzed miesięcy czyli linczu „Dziennika” na katarynie i związanej z nim, pełnej hipokryzji akcji związanych wówczas z tamtą gazetą ludzi pod hasłem „stop chamstwu w sieci”. Jednym z elementów tej akcji był list otwarty, podpisany przez grupę osób publicznych. By upewnić się, że list i podpisy to rzecz od początku do końca prowadzone świadomie skontaktowałem się z sygnatariuszami pukając ich i o ten konkretny list i o cala sprawę w ogóle. Jedna z osób odpisała tak:

„Wszystko, nawet 10 przykazań, można wykorzystać dla swoich celów i dziennikarze są tu najlepszym przykładem. Za ogólny upadek obyczajów w dużym stopniu odpowiada prasa, i to bynajmniej nie ta brukowa.„


I jedni „MY” i drudzy (czy ilu by ich tam nie było) mają już całkiem jawnie swe „oddziały do walki propagandowej”. Jedne działają na pograniczu, starając się być jak najbliżej linii, za którą jest bezstronność a inne mają ją serdecznie gdzieś. Można to wyjaśnić oczywiście że to są tylko ludzie. Tylko co z tego, że w całym tym naszym bałaganie tak wielu ludzi skoro Polski już chyba nie ma. Poza tą tak często goszcząca na tych czy innych ustach.

* http://www.rp.pl/artykul/9133,514924_Janke__Jeszcze_slabsza_Polska.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz