środa, 7 lipca 2010

Kto ma krew na rękach i czyją…

Każdy, kto próbował wypowiadać się na temat Janusza Palikota i jego wyskoków na pewno zetknął się z reakcją części czytelników sugerująca, że takie, i każde inne, skupianie uwagi na tym człowieku jest czymś niewłaściwym. Niewłaściwym z tego powodu, że swym postępowaniem dowiódł, iż nie zasługuje na to by się nim zajmować. Że zajmowanie się nim uwłacza temu, kto te uwagę mu poświęca. W moim odczuciu jest to pogląd głęboko nietrafny.

Obecnie z Januszem pali kotem jest jak z Mount Everestem. Oczywiście nie sugeruje w ten sposób wielkości tego człowieka lecz jego specyfikę. Swoja obecnością w politycznym zyciu naszego kraju, a w zasadzie negatywnymi jej aspektami zasłużył by powtórzyć to, co o najwyższej górze świata rzekł kiedyś George Mallory. Bo jest.

Pan Palikot już dawno zasłużył na to, by jego osobą ciąć po oczach za to że jest. Zrobił tak wiele w swym dziele sprowadzania polityki do rynsztoka, że aż się samo narzuca pytanie jego znaczniejszych i mniej znacznych kolegów czy im to leżenie obok niego w tym ścieku pasuje. Z jakiegoż to powodu mam ich z tej trudnej a może nawet nieprzyzwoicie trudnej do wyjaśnienia kwestii zwalniać? Czy to ja obciążyłem ich tym cuchnącym towarzystwem? Czy może oni, cała Platforma Obywatelska, ubrana w drogie garniturki, wyperfumowana i ufryzowana na „prawdziwą Europę” to jakieś towarzystwo specjalnej troski któremu ja mam ułatwiać życie udając wraz z nimi że nie widzę tego g***a, w które jakiś czas temu wlazła ta „polityczna elita” i zadowolona z siebie nie widzi, że tkwi ono ciągle na ich bucie?

Zaiste znakomicie zainaugurowana została kadencja pana Prezydenta Komorowskiego. I przy okazji zamanifestowana radość Platformy Obywatelskiej z tej inauguracji. Trzymanym ostatkiem sił przez prawie kwartał bluzgiem w wykonaniu „ najbardziej rozpoznawalnej twarzy” tej partii. I poza kilkoma głosami jakichś pomniejszych ludzi PO nie wywołała reakcji! Znaczy, że tym językiem można mówić!

A zdawało się, że jest inaczej. Wszak na wykonanie czeka wyrok na Pospieszalskiego, który nawet nic podobnego nie powiedział lecz stał obok gdy ktoś mówił w emocjach. Ale wyroku doczeka gdy tylko okoliczności zmieni się na bardziej sprzyjające. Wychodzi na to, że za słowa biłgorajskiego kuriozum ukarać chyba trzeba tego admina, który stał obok gdy Palikot swe bluzgi umieszczał na swoim blogu.

O Palikocie i jego wyskokach nie tylko powinno się pisać i mówić. To właściwie obowiązek każdego przyzwoitego człowieka. Bez względu na polityczne poglądy i sympatie. Trzeba pisać i przypominać całokształt działań tego człowieka w jego dziele sprowadzania polskiej polityki do poziomu dyskusji żulii znających trzy słowa na krzyż z których dwa to powtórzone słowo qrwa.

Palikot, w momencie, który dla wielu ( słusznie czy też jako wynik iluzji i chciejstwa) jest naszym prawdziwym wejściem do Europy, jest oczywistym kompasem wskazującym do której części tej Europy wchodzimy.

Jasnymi jest kilka kwestii. Pierwsza to ta, że standardy „starej Europy” nijak nie zaakceptują rzucającego kalumnie typa jako poważnego i nowoczesnego polityka. Tam za mniej nierozważne słowa żegnano się z polityką. Po drugie nie ma najmniejszych powodów, by twierdzić, że Palikot jest bo jest. Jednak Mount Everestem on nie jest i nigdy nie będzie. Jest bo ktoś tego chce i na to pozwala! I nie ma co się oszukiwać. Jest bo chce tego i pozwala na to i Donald Tusk i Bronisław Komorowski. Dwaj pierwsi obywatele naszego państwa! A skoro pozwalają to znaczy, że nie przeszkadzają im ludzie, którzy używają bluzgów. Nie przeszkadzają one zresztą wielu osobom. Artystom, dziennikarzom, całej masie postaci publicznych.

Jest to dla mnie zjawisko niebywałe, zważywszy na to, jak tymi samymi ludźmi wstrząsnęły niedawno słowa wypowiedziane w jednej z sekwencji filmu „Solidarni 2010”. Niebywałe jest odkrycie przeze mnie mentalności tych ludzi, dla których najwidoczniej istotne jest to, kto może a kto nie może mieć krwi na rękach oraz komu tego typu zarzut można stawiać a komu w żadnym wypadku.

Nie ukrywam, że oczekiwana przeze mnie, przyznam, że już za długo, reakcja Tuska i Komorowskiego na słowa Palikota to test na ich przyzwoitość. Choćby tę publiczną. Nie kupie twierdzeń, że Palikot jest wolnym człowiekiem i mówi co uważa. Bo właśnie tego oczekuje, by był wreszcie wolnym człowiekiem. Wolnym od sprawowanych funkcji i partyjnej przynależności. Inaczej Donaldzie Tusku i Bronisławie Komorowski nie da się ukryć, że jest tak, jak to wy byście razem z Palikotem obrażali pamięć osób, które Bronic się nie mogą odreagowując jakieś tam swoje frustracje. Chyba że wam cholernie pasuje, że ta krew jest jednak na innych rękach…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz