Nie pomyliłem się wróżąc, że głównym tematem wczorajszego dnia będzie wywiad, jakiego Jarosław Kaczyński udzielił „Gazecie Polskiej”. Myliłem się jednak i to grubo wróżąc jaki kształt przyjmie dyskusja nad tym, co Kaczyński w wywiadzie powiedział. I przeszedłbym nad ta moja pomyłka do porządku komentując poziom tej dyskusji krótkim „srał to pies” gdybym nie natknął się wczoraj na rozmowę (a właściwie „rozmowę”) między panami Krzemińskim i Żukowskim w TVN24 oraz gdybym nie został zaszczycony przez kolegę z Salonu24 Piotra Matejczyka odpowiedzią na moje pytanie do jego tekstu dociekające czy w ogóle przeczytał wywiad o którym tak ostro się wypowiada. Wyszło na to, że i on i pan Krzemiński zarówno czytali jak i są wstrząśnięci. Nie wiem tylko w jakiej kolejności. O ile pan Krzemiński przyznał, że czytał tekst tuż przed wejściem na wizję, co zresztą było widać, o tyle w przypadku Pana Matejczyka mogę się tylko domyślać. Na tej choćby podstawie, iż marzy on by umrzeć lewicowcem zatem mało prawdopodobnym jest że co tydzień lata do kiosku by kupić jeszcze ciepła „Gazetę Polską”. Najpierw usłyszał zapewne o tym co kaczor wygaduje a później znalazł inkryminowane wypowiedzi.
Tym wstrząśnieniem obu panów (u pana Krzemińskiego wyrażającym się brakiem panowania nad ciałem i nad kulturą osobistą) tłumaczę sobie ich opinie wynikające z oczywistego dla mnie niezrozumienia czytanego tekstu. Tym wzburzeniem musze sobie tłumaczyć problemy poradzenia sobie obu panów z umiejętnością, którą nabywa się już w szkole podstawowej. Do tego wzburzenia jeszcze wrócę. Teraz pozwolę sobie zająć się istotą krytyki, której zresztą wczoraj, zapewnie z tych samych powodów ( albo ze złej woli bo przecież problem z rozumieniem tekstu pisanego nie mógł tak nagle rozpowszechnić się po kraju jak jaka grypa świńska). Wedle krytyków w wywiadzie dla Gazety Polskiej Kaczyński „powrócił do swego dawnego języka agresji”. Rzecz w tym, ze jeśli w tym tekście do czegoś powrócił to jedynie do dnia 10 kwietnia tego roku. Jeśli spokojnie przeczyta się ten wywiad to zauważy się, że niemal w 100% opisuje on to, co Jarosław Kaczyński robił, myślał i mówił 10 KWIETNIA 2010 ROKU. I aby 5to zrozumieć, nie trzeba wcale być profesorem (tym argumentem posługiwał się Krzemiński podkreślając swą wyższość nad doktorem Żukowskim, gdy ten go spokojnie zapytał o zrozumienie przeczytanego tekstu) ani zapewne mieć lewicowe przekonania. Wystarczy znać polską gramatykę. I to wcale nie perfekcyjnie. Tyle tylko by pojąc konstrukcję odnoszącą się do czasu przeszłego.
Pozwolę to sobie pokazać na przykładzie, który na dla pana Krzemińskiego stanowił wręcz dowód na to, że Kaczyński snuje spiskowe teorie z Putinem i Tuskiem w rolach głównych. W tekście Kaczyński mówi:
„Dla mnie rola premiera Tuska i premiera Putina była w tym wypadku niejasna. W mojej ocenie obaj nie potraktowali wizyty prezydenta Kaczyńskiego z należytym szacunkiem”.
I jeszcze jeden fragment:
„Dzwonił ktoś od premiera. Miałem wrażenie, że Donald Tusk zdecydował się polecieć do Smoleńska wtedy, gdy dowiedział się, że ja tam lecę. Być może się mylę, ale tak to zapamiętałem”.
Jedyne ostrzejsze słowa pod adresem Tuska, wypowiedziane z dzisiejszej perspektywy, padły w kontekście „wyścigu” o pierwszeństwo. Temu poświecę tekst następny bo mimo wczorajszych tłumaczeń pana Grasia, a właściwie przez nie mam podobne odczucia więc nie dziwie się Kaczyńskiemu.
Dziwie się natomiast zarówno Panu Krzemińskiemu jak i Panu Matejczykowi którzy sami sobie dają prawo być wstrząśniętymi przeczytanym i, jak śmiem twierdzić, nie do końca pojętym gazetowym tekstem a nie potrafią pojąć stanu człowieka, który jedzie do zwłok brata, bratowej, przyjaciół i znajomych. Selektywność prawa do wzburzenia jest tu tak ( a co mi tam) wstrząsająco widoczna, że mam prawo zastanawiać się czy rzeczywiście panowie mają kłopot z gramatyką, nie zrozumieli tekstu czy to po prostu ich zła wola.
Jedno trzeba przyznać, że mimo wzburzenia, potrafili wczoraj nadać ton dyskusji tak bardzo, że zgubił się w tym nawet tak rozsądny i mądry człowiek jak Piotr Zaremba na którego było mi aż żal patrzeć gdy coś tam próbował bąkać. Nie wiem co bo nie usłyszałem…
* Cytaty za: „Prawdę o Smoleńsku musi usłyszeć Polska i cały świat”, wywiad Katarzyny Gójskiej- Hejke i Tomasza Sakiewicza z Jarosławem Kaczyńskim, „Gazeta Polska”, 14 lipca 2010 r., str. 7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz