czwartek, 19 lipca 2012

Patologia za patologię czyli kilka zdań do pana Tuska


Sądząc z wymowy tekstów i komentarzy, które zauważyłem w S24 a które dotyczyły reakcji Donalda Tuska na ujawnioną kreatywność „ludowców” w zagospodarowywaniu finansów publicznych, drugi „akt dramatu” miał formę sponiewierania szefa „ludowców”, pana Pawlaka przez „szefa szefów”, pana Tuska. Pawlak albo „dostał w zęby” od Tuska* albo wręcz Tusk „obciął ja-a”** Pawlakowi.
Temu przekonaniu towarzyszy nierzadko nadzieja, że teraz otwiera się szansa na rozwiązanie kilku ważkich problemów, które dotąd leżały odłogiem gdyż nie leżały właśnie „ludowcom”.
Myślę, że rzadko które sytuacje bardziej od tej zasługują na zilustrowanie znanego powiedzenia „nadzieja jest matką głupich”.***
Przyjęcie medialnej wizji całej tej sprawy wymaga bowiem przyjęcia za dobrą monetę i za prawdę stwierdzenia pana Donalda Tuska, że nic a nic o sprawie wcześniej nie wiedział.  Pytany o wspomnianą sprawę przyznał, że „nie ma wiedzy na temat nepotyzmu" – „Nie mam takich informacji, ale możecie być pewni, że w ciągu najbliższych kilku dni spółka Elewarr będzie najbardziej prześwietloną spółką, jak tylko można sobie wyobrazić - podsumował szef rządu.****
Jeśli chodzi o ten szczególny przypadek, polecając tekst józefamonety***** (wiem… niektórzy woleliby sobie rękę uciąć) zauważę, że powinien był wiedzieć a jeśli nie wiedział to tylko dlatego, że wiedzieć nie chciał. Albo też jest jakąś odmianą „słupa” firmującego swoją osoba rzecz i sprawy, na które nie ma wpływu.  W roku 2008 szerokim echem odbiła się informacja o przypadkach nepotyzmu w firmach i agencjach, nad którymi kontrolę, mówiąc ogólnie, oddano „w ramach koalicji” w ręce PSL. W tej sprawie zaangażowana była choćby sama pani Julia Pitera, która o sprawie poinformowała Najwyższą Izbę Kontroli****** Wówczas też, obok KRUS-u pojawiła się nazwa „Elewarr” , o której pan Tusk „nie miał takich informacji”, oraz „krótka lista” bardzo konkretnych, powiązanych z PSL-em nazwisk wraz określeniem stopnia pokrewieństwa. Jak wiadomo wówczas rzecz zakończona została sławetną opinią pana Pawlaka. „Powinno cieszyć, kiedy dzieci wykazują podobne zainteresowania i chcą iść w ślady rodziców" *******
Cała Polska to wtedy słyszała. Przepraszam, prawie cała Polska to wtedy słyszała. Z wyjątkiem Prezesa Rady Ministrów RP, pana Donalda Tuska. Widać zapomniano mu przygotować stosowną prasówkę. Dziś, choć z opóźnieniem („Nie mam takich informacji, ale możecie być pewni…”) zadbano, by się Premier dowiedział. A jak się dowiedział, to i od razu, jak przystało na być może nie do końca świadomego rzeczywistości i poinformowanego ale odważnego w podejmowaniu decyzji przywódcę, znalazł rozwiązanie
Premier zapowiedział, że wróci do pomysłu powołania Komitetu Nominacyjnego, który wskazywałby kandydatów do rad nadzorczych najważniejszych firm - dziś członków wybiera w konkursach minister skarbu. Komitet to pomysł byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, aktualnie szefa Rady Gospodarczej przy premierze.” ********
Jednym słowem lekiem na całe zło, zdaniem być może nie do końca świadomego rzeczywistości i poinformowanego ale odważnego w podejmowaniu decyzji przywódcy, będzie zastąpienie „wieśniackiego” (nie chodzi mi o „ludową” proweniencję ale o estetykę) feudalizmu „knajacką” oligarchią. Teraz nazwiska i stopnie pokrewieństwa mogą prowadzić pod nieco inny adres. Wszytko w rękach Komitetu Nominacyjnego. Już sama nazwa budzi śmiech albo dziwne skojarzenia.
W związku z powyższym konieczne jest zadanie być może nie do końca świadomemu rzeczywistości i poinformowanemu ale odważnemu w podejmowaniu decyzji przywódcy kilku pytań.
1.      Jak to się stało, panie Premierze, że od I połowy 2008 r. gdy nagłośnione zostały naganne praktyki ludzi związanych (często rodzinnie) z PSL-em i jego czołowymi politykami, w tym dotyczące ponownie dziś głośnej spółki „Elewarr”, do lipca 2012 r. nie był Pan świadom procederu, który nie był tajemnicą nawet dla średnio zorientowanych obserwatorów polskiej sceny politycznej?
2.      Czy pozostawienie po roku 2008 przez odpowiednich urzędników (nie wliczam w to oczywiście Pana z uwagi na pana osobliwe niedoinformowanie) bez reakcji faktu ujawnienia w 2008 r. nagannych praktyk dotyczących firm i instytucji państwowych nie ma znamion zaniedbań urzędniczych zasługujących na najwyższe możliwe konsekwencje?
3.      Czy udokumentowana choćby jego publicznymi wypowiedziami wiedza pana Pawlaka o wspomnianych praktykach nie powinna skutkować natychmiastowym pozbawieniem go wszelkich publicznych stanowisk?
4.      Czy uważa Pan, że w państwie budującym (ponoć z sukcesami) etos dojrzałej demokracji właściwym jest zastępowanie działań bez wątpienia patologicznych  mechanizmami wątpliwymi co do przejrzystości i budzącymi obawy równie patologicznych efektów?
5.      Czy nie jest właściwą interpretacja pana propozycji zastanowienia się nad pomysłem Michała Boniego, jako otwartego przyznania, iż nasza klasa polityczna, w tym pańscy współpracownicy, nie daje żadnych gwarancji uczciwego i pozbawionego interesowności wypełniania swych publicznych funkcji?
6.      gdzie zamierza Pan szukać osób, które gwarantowałyby uczciwość takiej procedury, skoro sugeruje pan to, co wyżej?
7.      Czy nie sądzi Pan, że osoba, która w krótkim czasie sama przyznała się do dość szokującego niedoinformowania w sprawach istotnych z punktu widzenia funkcjonowania państwa i budzących zainteresowanie opinii publicznej, dowiodła wystarczająco, iż nie ma odpowiednich kompetencji i nie powinna zajmować stanowiska, które wiąże się miedzy innymi ze sprawowaniem nadzoru nad majątkiem Skarbu Państwa i środkami publicznymi?

*** wybacz Lubiczu drogi ale Ty zacząłeś…
******** http://wyborcza.pl/1,75248,12154563,Czas_na_wykopki_w_spolkach.html#ixzz213pOusZN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz