Gdyby
ktoś mi powiedział, że Minister Sprawiedliwości Rzeczpospolitej Polskiej
(proszę to zapamiętać) Jarosław Gowin ma poczucie humoru, z miejsca
splułbym się ze śmiechu. Nie, nie za sprawą jego poczucia humoru ale z
dowcipu, że jakoby ma… Okazuje się jednak, że pan Minister, choć bardzo
oszczędnie, potrafi rzucić dowcipem. A jak już rzuci, jest to dowcip
najwyższej próby. Taki, że śmiejesz się, śmiejesz… i końca tego śmiechu
nie widać. Tak jak choćby teraz. Przyznał pan Minister, że jest pod
wrażeniem „taśm PSL”. No nie tylko on jest. Ale zasugerował
też, że partia ta, by „odzyskać wiarygodność” powinna potraktować tę
sprawę „jak PO aferę hazardową”. Musi tak zrobić gdyż „[…]to jest niezbędne, by uratować wiarygodność nie tylko PSL, ale uratować wiarygodność polityki „*. Śmiałem się naprawdę długo. Jeszcze przepona mnie boli.
Ja
rozumiem, że sytuacja jest już nawet nie trudna, jest piekielnie trudna.
Zatem wymaga rozwiązań nadzwyczajnych. Ale jak przypomnę sobie Sekułę
gawędzącego z krzesłami to „ratowanie wiarygodności polityki” nijak nie
chce mi stanąć przed oczami.
I tyle
żartów. Gowina i moich. Poważnie przyznam, że im bardziej widać i
słychać pana Jarosława Gowina, szczególnie zaś gdy widać go i słychać w
roli Ministra Sprawiedliwości Rzeczpospolitej Polskiej, tym bardziej
pryska ten jego pierwotny czar i mit „człowieka zasad” i „jedynego
sprawiedliwego w Platformie”. Zdaję sobie sprawę, że gdyby był tym
„sprawiedliwym” nikt by go w PO nie zrobił Ministrem. Zwłaszcza
Ministrem Sprawiedliwości. Gdyby był sprawiedliwy, dawno by go w
Platformie nie było.
Myślę,
że mało kto, przyglądając się temu, jak Platforma „potraktowała sprawę
afery hazardowej” uzna, że wówczas „uratowano wiarygodność polityki”.
Większość ma raczej przekonanie, że mocno postarała się by z owej
„wiarygodności polityki” w sposób bardzo widowiskowy zrobić szmatę.
Trudno zapomnieć próby wykluczenia z komisji przedstawicieli opozycji,
specyficzną „bezstronność” przewodniczącego Sekuły utrudniającego
zadawanie pytań kluczowym świadkom oraz wspomniane już pytanie krzeseł,
czy mają pytania.
Nie
wiem doprawdy co miał pan Gowin na myśli. Czy to rzeczywiście nieudolna
próba mydlenia oczu obywatelom „autentyczną troską o jakość polityki”
czy może raczej ukryty przekaz do kolegów z koalicji. Do Pawlaka i
reszty „partii ludowej”. Komunikat brzmiący mniej więcej tak :
„Zamiećcie to jakoś chłopaki by
ten cały gnój w oczy nie raził i nosa nie drażnił. Myśmy sobie tak
pięknie poradzili z naszą aferą”. I tu problem, bo jeśli tak to
rozumieć, udziela nasz pan Minister porady cokolwiek rozmijającej się z
interesem społecznym.
W
jednym trudno panu Gowinowi domówić racji. I niejako potwierdza to
choćby wczorajsza wypowiedź pana Hofmana. Nie da się zaprzeczyć, że
zbieramy oto owoce pewnych zaniechań w sprawach, które poruszały
przecież obserwatorów naszej sceny politycznej i opinie publiczną. W tym
sposobu, w jaki Platforma Obywatelska potraktowała „aferę hazardową”.
To, że Gowinowi od razu „taśmy Serafina” przywołały na myśl „taśmy
Chlebowskiego” jest znamienne.
Wracając
zaś do żartobliwej konwencji Ministra Sprawiedliwości Rzeczpospolitej
Polskiej pozostaje tylko zgadywać kto z PSL zgodzi się robić z siebie na
wizji skończonego pajaca odgrywając wiernie rolę przewodniczącego
Sekuły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz