piątek, 20 lipca 2012

Bóg istnieje panie Pawlak. Bóg istnieje…

Swego czasu, a był to czas z dzisiejszej perspektywy nie byle jaki gdyż właśnie ruszyła komisja śledcza w (jak to mówią w PO, chyba z uwagi na ubogi zasób słownictwa) „sprawie hazardowej”, zdarzyło mi się wymienić prywatne opinie z bardzo ówcześnie aktywnym blogerem Salonu24, ciągle aktywnym Wicepremierem Waldemarem Pawlakiem. Był to krótki okres gdy PSL również w moich oczach zaczął się jawić jako drastyczny kontrast w stosunku do głównych „graczy” sceny politycznej i ich mało wówczas politycznych zachowań. Tak się złożyło, że w którymś z tekstów musiałem o tym napomknąć i w odpowiedzi dotarł do mnie w poczcie wewnętrznej list od pana Pawlaka. List był do mnie i tak zostanie ale powiem tylko, że wymieniliśmy wtedy dość zgodne stanowiska na temat spokoju, jaki starał się wnosić wówczas PSL a ja na dodatek pokusiłem się o niemałą bezczelność sugerując panu Prezesowi, że otwiera się właśnie przed nimi niezwykła szansa sięgania po nowy elektorat nawet tam, gdzie wcześniej nawet by im do głowy nie przyszło.
A później oglądałem, jak reprezentujący w rzeczonej komisji „ludowców” pan Stefaniuk staje się z każdym posiedzeniem coraz bardziej „czwartym do brydża” i PO-wską „maszynką do głosowania”. Wtedy zaświtała mi myśl, zrodzona z tamtej frustracji ale i z mych wcześniejszych uczuć do PSL, przez lata budowanych na „PSL-owskim etosie politycznym” pełnym nepotów, synekur, i łap umazanych po łokcie „konfiturami” o najróżniejszych smakach. Pomyślałem, że za to wiarołomstwo powszechne ale i w jakiś sposób osobiste, dotykające mnie, który dałem się właśnie zwieść, przyjdzie zapłata.
I przyszła panie Prezesie. Przyszła w formie tak oczywistej, bym nie przeoczył. By mi nie umknęło, że dostajecie teraz po du**e nie tylko za swoją zachłanność powszednią, ale i za tamto poplecznictwo w kryciu cudzych „wałków”. Wtedy ten wasz stefaniukowy głos przesądził o tym, że czyjaś nieprzyzwoitość nie została nie tylko ukarana. Nie pozwoliliście nawet, do spółki z tymi, co was teraz gotowi są rzucać na żer opinii publicznej byle smród sprawy od siebie oddalić, napiętnować tamtych cwaniaków.
Dziś będziecie patrzeć jak te same cwaniaki przegonią waszych cwaniaków skąd się tylko da. I zeżrą wszystkie te frukty, których wy nie zdążyliście. Nie będziecie w stanie nic z tym zrobić choćby ów Stefaniuk użył nie jednej, nie dwóch, ale czterech czy nawet stu rąk gdyby tylko je miał. Wiem, że jakiś ochłap wam zostawią. Może nawet w postaci waszego ulubionego ministerstwa. Ale i tam będziecie łazić ze świadomością, że Wielki Brat patrzy. I nie zawaha się kolejny raz upokorzyć was publicznie gdy mu się to opłaci a wy dacie okazję. A dacie. Taka już wasza natura, że dacie.
Jesteście jak ten skorpion, który niesiony przez rwącą rzekę na grzbiecie przez żółwia, kąsa go na samym środku przeprawy śmiertelnie tłumacząc ten swój samobójczy i nonsensowny gest szczerym „Taki po prostu jestem. Taka moja natura.” 
Na was nawet haków nie trzeba zbierać. Sami je zbieracie! I jak kto chce, to ma. Od was!
 Im dłużej funkcjonujecie w świecie polityki, tym mocniej udowadniacie jaką jesteście osobliwością. Gdzieś po drodze zatraciliście instynkt samozachowawczy. Oczywiście wolno wam tracić kontrolę nad tym, co czynicie. Ale nie zapominajcie, że całkowita bezkarność nie istnieje. Za to istnieje Bóg, panie Pawlak. Sprawiedliwy i surowy. Jeśli zapomniał Pan o tym albo nie wiedział, to właśnie się Pan dowiedział.  
Z ukłonami dla pana Stefaniuka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz