Sądząc
z wymowy tekstów i komentarzy, które zauważyłem w S24 a które dotyczyły reakcji
Donalda Tuska na ujawnioną kreatywność „ludowców” w zagospodarowywaniu finansów
publicznych, drugi „akt dramatu” miał formę sponiewierania szefa „ludowców”,
pana Pawlaka przez „szefa szefów”, pana Tuska. Pawlak albo „dostał w zęby” od
Tuska* albo wręcz Tusk „obciął ja-a”** Pawlakowi.
Temu
przekonaniu towarzyszy nierzadko nadzieja, że teraz otwiera się szansa na
rozwiązanie kilku ważkich problemów, które dotąd leżały odłogiem gdyż nie
leżały właśnie „ludowcom”.
Myślę,
że rzadko które sytuacje bardziej od tej zasługują na zilustrowanie znanego
powiedzenia „nadzieja jest matką głupich”.***
Przyjęcie
medialnej wizji całej tej sprawy wymaga bowiem przyjęcia za dobrą monetę i za
prawdę stwierdzenia pana Donalda Tuska, że nic a nic o sprawie wcześniej nie
wiedział. Pytany o wspomnianą sprawę
przyznał, że „nie ma wiedzy na temat nepotyzmu" – „Nie mam
takich informacji, ale możecie być pewni, że w ciągu najbliższych
kilku dni spółka Elewarr będzie najbardziej prześwietloną spółką, jak tylko
można sobie wyobrazić - podsumował szef rządu.****
Jeśli
chodzi o ten szczególny przypadek, polecając tekst józefamonety***** (wiem…
niektórzy woleliby sobie rękę uciąć) zauważę, że powinien był wiedzieć a jeśli
nie wiedział to tylko dlatego, że wiedzieć nie chciał. Albo też jest jakąś
odmianą „słupa” firmującego swoją osoba rzecz i sprawy, na które nie ma wpływu.
W roku 2008 szerokim echem odbiła się
informacja o przypadkach nepotyzmu w firmach i agencjach, nad którymi kontrolę,
mówiąc ogólnie, oddano „w ramach koalicji” w ręce PSL. W tej sprawie
zaangażowana była choćby sama pani Julia Pitera, która o sprawie poinformowała
Najwyższą Izbę Kontroli****** Wówczas też, obok KRUS-u pojawiła się nazwa
„Elewarr” , o której pan Tusk „nie miał
takich informacji”, oraz „krótka lista” bardzo konkretnych, powiązanych z
PSL-em nazwisk wraz określeniem stopnia pokrewieństwa. Jak wiadomo wówczas
rzecz zakończona została sławetną opinią pana Pawlaka. „Powinno cieszyć, kiedy dzieci
wykazują podobne zainteresowania i chcą iść w ślady rodziców"
*******
Cała
Polska to wtedy słyszała. Przepraszam, prawie cała Polska to wtedy słyszała. Z
wyjątkiem Prezesa Rady Ministrów RP, pana Donalda Tuska. Widać zapomniano mu
przygotować stosowną prasówkę. Dziś, choć z opóźnieniem („Nie mam takich informacji,
ale możecie być pewni…”) zadbano, by się Premier dowiedział. A jak się
dowiedział, to i od razu, jak przystało na być może nie do końca świadomego
rzeczywistości i poinformowanego ale odważnego w podejmowaniu decyzji
przywódcę, znalazł rozwiązanie
„Premier
zapowiedział, że wróci do pomysłu powołania Komitetu Nominacyjnego, który
wskazywałby kandydatów do rad nadzorczych najważniejszych firm - dziś członków
wybiera w konkursach minister skarbu. Komitet to pomysł byłego premiera Jana
Krzysztofa Bieleckiego, aktualnie szefa Rady Gospodarczej przy premierze.”
********
Jednym słowem lekiem na całe zło, zdaniem być
może nie do końca świadomego rzeczywistości i poinformowanego ale odważnego w
podejmowaniu decyzji przywódcy, będzie zastąpienie „wieśniackiego” (nie chodzi
mi o „ludową” proweniencję ale o estetykę) feudalizmu „knajacką” oligarchią. Teraz
nazwiska i stopnie pokrewieństwa mogą prowadzić pod nieco inny adres. Wszytko w
rękach Komitetu Nominacyjnego. Już sama nazwa budzi śmiech albo dziwne
skojarzenia.
W
związku z powyższym konieczne jest zadanie być może nie do końca świadomemu
rzeczywistości i poinformowanemu ale odważnemu w podejmowaniu decyzji przywódcy
kilku pytań.
1. Jak to się stało, panie Premierze, że od I połowy 2008 r. gdy
nagłośnione zostały naganne praktyki ludzi związanych (często rodzinnie) z
PSL-em i jego czołowymi politykami, w tym dotyczące ponownie dziś głośnej
spółki „Elewarr”, do lipca 2012 r. nie był Pan świadom procederu, który nie był
tajemnicą nawet dla średnio zorientowanych obserwatorów polskiej sceny
politycznej?
2. Czy pozostawienie po roku 2008 przez odpowiednich urzędników (nie
wliczam w to oczywiście Pana z uwagi na pana osobliwe niedoinformowanie) bez
reakcji faktu ujawnienia w 2008 r. nagannych praktyk dotyczących firm i
instytucji państwowych nie ma znamion zaniedbań urzędniczych zasługujących na
najwyższe możliwe konsekwencje?
3. Czy udokumentowana choćby jego publicznymi wypowiedziami wiedza
pana Pawlaka o wspomnianych praktykach nie powinna skutkować natychmiastowym
pozbawieniem go wszelkich publicznych stanowisk?
4. Czy uważa Pan, że w państwie budującym (ponoć z sukcesami) etos
dojrzałej demokracji właściwym jest zastępowanie działań bez wątpienia
patologicznych mechanizmami wątpliwymi
co do przejrzystości i budzącymi obawy równie patologicznych efektów?
5. Czy nie jest właściwą interpretacja pana propozycji zastanowienia
się nad pomysłem Michała Boniego, jako otwartego przyznania, iż nasza klasa
polityczna, w tym pańscy współpracownicy, nie daje żadnych gwarancji uczciwego
i pozbawionego interesowności wypełniania swych publicznych funkcji?
6. gdzie zamierza Pan szukać osób, które gwarantowałyby uczciwość
takiej procedury, skoro sugeruje pan to, co wyżej?
7. Czy nie sądzi Pan, że osoba, która w krótkim czasie sama przyznała
się do dość szokującego niedoinformowania w sprawach istotnych z punktu
widzenia funkcjonowania państwa i budzących zainteresowanie opinii publicznej,
dowiodła wystarczająco, iż nie ma odpowiednich kompetencji i nie powinna
zajmować stanowiska, które wiąże się miedzy innymi ze sprawowaniem nadzoru nad
majątkiem Skarbu Państwa i środkami publicznymi?
*** wybacz
Lubiczu drogi ale Ty zacząłeś…
******** http://wyborcza.pl/1,75248,12154563,Czas_na_wykopki_w_spolkach.html#ixzz213pOusZN