piątek, 31 stycznia 2014

Znawcy służb i nierogacizny



W dowcipie spotyka się dwóch starszych panów, z których jeden nosi zauważalny ślad przemocy fizycznej. Zapytany o powód wyjaśnia koledze, że się z żoną pokłócił. Kolega zareagował zaskoczeniem, bo miał owo stadło za idealne wręcz. Zapytał więc o co poszło.
- Przy obiedzie cichłem ją poprosić o sól i nagle coś we mnie wstąpiło i zamiast tego powiedziałem „Przez ciebie całe życie sobie zmarnowałem!”

Skąd mi ten dowcip przyszedł do głowy w związku z Macierewiczem będzie nieco dalej. Na razie zostańmy w konwencji żartobliwej, tym razem przyjętej chyba niezbyt świadomie.
Jeśli prześledzić sposób, w jaki w ostatnich dniach Macierewiczem zajmuje się ekipa z Czerskiej, kolejne dowcipne uwagi rodzić się będą seriami.

Przypomnę moją wczorajszą wpadkę, gdy, przekonany, że Wroński z Czuchnowskim wzięli sobie do serca jednoznaczne oświadczenie prokuratury pod swoim adresem, napisałem, że ich tekst zniknął ze strony „Wyborczej”. Tekst nie zniknął tylko był nieco niżej. Natomiast panowie niczego sobie do serca nie wzięli. Dziś niezwykle zabawnie ustosunkowują się do wspomnianego oświadczenia. Ich dzisiejszy tekst zaczyna się słowami „Jest gorzej niż pisaliśmy”. Oczywiście nie w sensie, że z nimi jest gorzej. Z nimi jest tak świetnie, że humoru nie psuje im fakt, że minęli się z prawdą. Owo gorzej wyjaśniają następująco: „Napisaliśmy, że przyczyną umorzenia była "niewielka szkodliwość czynu" oraz że w 2013 roku sąd nakazał wznowienie postępowania. Jest inaczej. Prokuratura umorzyła sprawę V Ds. 28/08 w 2012 r. przeciwko pięciu funkcjonariuszom. Powodem był "brak znamion czynu zabronionego".*

Zatem o wiele gorzej jest, gdy prokuratorzy umarzają śledztwo z uwagi na „brak znamion czynu zabronionego" niż z uwagi na „niską szkodliwość czynu. Panowie Wroński i Czuchnowski prezentują naprawdę osobliwą hierarchę tego, co gorsze. Pozostaje nadzieja, że sądzą tak wyłącznie w przypadku Macierewicza. Jak się domyślam, w tej sprawie dla obu panów „najlepiej” byłoby wtedy, gdyby prokurator w trybie doraźnym, zarządził odrabianie Macierewiczowi łba toporem jeszcze u siebie na biurku.

Równie zabawne jest, gdy Monika Olejnik oświadcza, że „Macierewicz zna się tak na specsłużbach jak świnia na gwiazdach”.** Zabawne z tego powodu, że niemal mechanicznie rodzi się pytanie skąd pani Olejnik się tak świetnie zna na tym, czy ktoś się zna na służbach specjalnych. I na tym  także, jaką wiedze o gwiazdach mają przedstawicielki nierogacizny.

Ale wróćmy do tego pierwszego dowcipu. Nie o Wrońskim i Czuchnowskim rzecz jasna a o dziadku, w którego coś wstąpiło.
W takich okolicznościach przyrody, jak choćby właśnie długie pożycie małżeńskie, bywa, że czasem w ramach banalnej sprzeczki z jeszcze banalniejszego powodu dochodzi do wzajemnej wymiany całokształtu materiału dowodowego, jaki przez lata obie strony gromadziły na siebie. Tak właśnie wygląda to wydłubywanie na Czerskiej makulatury sprzed lat.

 I wtedy zamiast jakiejś, przepraszam za wyrażenie, zasranej solniczki, dostaje się fangę pod oko. Ja mam nadzieję, że tak właśnie, z jakąś fangą, skończą ci, którzy zdecydowali się polecieć schematem „całokształtu” na Macierewicza. Schemat ów, nie przeczę, jest efektowny. Niestety ma jedną zasadniczą wadę. Której uwypuklenie można  sugerować jako element neutralizacji tym, którzy przeciwko czemuś podobnemu musieliby się bronić.

Tę wadę spróbuję zaprezentować na jakże wdzięcznym przykładzie, który nazywa się Radosław Sikorski. Ów Radosław Sikorski, kiedy głośno się zrobiło o tak zwanym „audycie Wassermanna”, „czemprędzej” pospieszył z zapewnieniem, że owszem, zna ten dokument bo widział go w 2007 roku. Dodał też, że w zasadzie każdy mógł go sobie oglądać, gdyż nie był zabezpieczony żadnymi klauzulami poza przeznaczeniem „do użytku wewnętrznego”. I tu pojawia się pytanie czy urzędujący Minister Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej cierpi na jakiś defekt intelektualny, który sprawia, że potrzeba jemu aż siedmiu długich lat na to, by mu się w tekście przeczytanym ponoć z dużym zrozumieniem coś wydało nie w porządku albo wręcz podejrzane? Myślę, że takiego tłumaczenia nie kupi żaden umiarkowanie uczciwy prawnik ani lekarz.

Nota bene dzisiejsza tłiterowa gotowość pana Radka Sikorskiego do stawiania przed komisją pokazuje, jak on radośnie bardzo u jak radośnie wiele nie pojmuje. Na przykład tego, ze po siedmiu latach to mógłby stanąć ale w innym charakterze.

Specyfika tych wszystkich zarzutów, które „znające się na służbach specjalnych” „służby specjalne” z ulicy Czerskiej wyciągają teraz przeciwko Macierewiczowi sprawia, że ucierpieć może nie tylko on. Jest jeszcze gorzej(!), że zacytuję tamtejszych „mistrzów interpretacji prawa”. Jeśli trzeba by osądzić Macierewicza za te wszystkie „zbrodnie”, trzeba też będzie osądzić, tym razem za „zbrodnicze zaniechanie” tych, którzy przez te dwie i pół kadencji wiedzieli o nich i nic nie robili. Tych wszystkich „fachowców” z ich oberszefem- „premierem tysiąclecia” i  „asów wywiadu” przez nich powprowadzanych do służb. Ktoś powie, że mogli oni przecież nie wiedzieć. Mogli, ale, jak już w jednym z wcześniejszych tekstów pisałem, pod warunkiem, że są skończonymi debilami- analfabetami.

Oczywiście wiedzieli. To wczorajsze oświadczenie i postanowienie prokuratury, do którego ono nawiązuje, wskazuje, że nie tylko wiedzieli ale nawet i robili. Tyle, że nic się nie dało jednak zrobić.
Pani Olejnik widzi prostą odpowiedź, czemu się nie dało. To krótka puenta jej tekstu. „Hulaj dusza, prokuratury nie ma”.

I tu się żarty kończą. Bo nie chodzi o to, że w ogóle nie ma. W końcu ktoś to oświadczenie o „mijaniu się z prawdą” Czuchnowskiego i Wrońskiego wraz z gazetą, która to „mijanie” opublikowała, wydał.

Nie ma natomiast (może tylko chwilowo nie ma) takiej prokuratury, która byłaby na zawołanie Olejnik, Czuchnowskiego, Wrońskiego i całej masy tych, których nazwisk nie chce mi się ani pisać ani nawet szukać w pamięci. Która bez wahania reagowała by nakazami i sankcjami gdy tylko ktoś z tego grona napisze choćby to, że Macierewicz kiedyś tam dłubał w nosie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz