Gdyby
próbować potraktować poważnie zarzut Rozenka, należy przyjąć, że
faktycznie śmierć żołnierzy na wspomnianej misji wynikała z tego, że
zlikwidowano WSI, która przez to nie mogła zatroszczyć się o naszych
chłopców, okopanych w piaskach Afganistanu, musimy założyć, że gdyby
wspomniana służba istniała nadal. Polscy żołnierze by nie ginęli.
Taki
wniosek byłby uprawniony, gdyby do czasu rozwiązania WSI faktycznie
polscy żołnierze, wysyłani z internacjonalistyczną pomocą nie uronili
ani kropli krwi i nie oddali życia za Polskę i wolność „waszą i naszą”.
Jeśli
jednak popatrzy się na obecny na stronie Ministerstwa Obrony Narodowej
wykaz polskich żołnierzy, którzy w różnych okolicznościach polegli na
misjach międzynarodowych, okazuje się, że ginęli oni jakby mimo
istnienia wspomnianej służby.*
Jeśli
popatrzymy na misję, w której zaangażowanie naszych żołnierzy było
największe, czyli na działania polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku,
widać, że w ciągu pięciu lat trwania tej misji poległo 22 żołnierzy, z
czego 19 przed datą opublikowania raportu Macierewicza. Idąc tropem
myślenia pana Rozenka, świadczy to o tym, że albo przecenia on
możliwości WSI w kwestii niwelowania zagrożeń, stojących przed naszymi
żołnierzami, albo też akurat, z jakiegoś nieznanego nikomu powodu, w
Iraku WSI niespecjalnie się do swoich obowiązków przykładały. To zaś już
wystarczający powód, nawet zgodnie z logiką Rozenka, by tę gromadkę
rozgonić na cztery wiatry. W końcu chyba ich powinnością było sprawić,
by nasi chłopcy nie ginęli.
Przyjęcie,
że akurat w Afganistanie WSI jednak by się przyłożyły i skutecznie
zapobiegały, wymaga jakichś podstaw, mających potwierdzenie w dowodach.
Być może pan Rozenek takimi dowodami dysponuje. I potrafi wskazać, że
bez Macierewicza nie poległby ani jeden z polskich żołnierzy, wysłanych
do Afganistanu.
Albo
też poległoby ich jakoś (trochę lub znacznie) mniej a poseł Rozenek
potrafi wskazać, którzy konkretnie polegliby i tak a którzy tylko
dlatego, że ten złowrogi Macierewicz zrobił co zrobił, zabijając w
rezultacie rękami tamtejszych fanatyków trzech, dwunastu, dziewiętnastu,
trzydziestu dwóch a może wręcz wszystkich naszych, którzy tam ponieśli
śmierć.
Zdążyłem
się przyzwyczaić, że z każdym rokiem, z każdą kolejną kampanią wyborczą
poziom dyskusji politycznej i wynikających z niej działań coraz
brutalniej gwałci smak i poczucie estetyki tych, którzy są zmuszeni na
to patrzeć, znosić to i jeszcze za to płacić. Trudno zaprzeczyć, że
przerabianiu sceny politycznej w szambo ekipa Palikota nie ma sobie
równych. I proszę nie przywoływać tu Leppera bo on jego ludzie to byli
tylko amatorzy-naturszczycy.
Przez
moment nawet miałem pokusę by chcieć powołania a później publicznych
występów sugerowanej komisji. Pomyślałem sobie jaką intelektualną ucztą
może być dowodzenie przez śledczego Rozenka morderstw Macierewiczowi.
Tyle,
że Rozenek to przecież szkoła Urbana, w której coś takiego jak
„dowodzenie” znaczenie ma żadne. Co zresztą możemy oglądać i słuchać od
dawna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz