Wydaje mi się, że naszym stosunku do
tego, co dzieje się obecnie na Ukrainie, jaki by ów stosunek nie był, dominuje
przede wszystkim brak orientacji w różnych zawiłościach spraw, które
zaowocowały tym, co dzieje się za nasza wschodnią granicą. Ten brak orientacji,
w różnym oczywiście stopniu dotyczy i takich laików jak ja i niewątpliwych znawców,
w rodzaju Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego. O tym ostatnim wspominam z racji
jego nagłej reanimacji w mediach głównego nurtu, spowodowanej jego krytycznymi
uwagami o tych, co jeżdżą wspierać kijowską rebelię. A że jeżdżą ci od
Kaczyńskiego (ci od Tuska jeżdżą raczej do Świdnicy demonstrować jak Polacy umieją
się bawić – taka złośliwostka) zatem ksiądz Tadeusz jest teraz jak znalazł.
Natłok informacji, często
wymykających się schematom, jakimi chcielibyśmy widzieć wspomniane wydarzenia,
sprawił, że starałem się nie zabierać głosu na temat, w którym orientację mam
niewielką. Widzę, słyszę a często wręcz czuję natomiast, co dzieje się tutaj, u
nas, więc staram się skupiać na naszym podwórku. No chyba, że ktoś z zewnątrz sam
na nie wchodzi.
Wśród przekazów na temat dzisiejszego
przełomu w Kijowie pojawił się poboczny, bardzo poboczny wątek, który jest właśnie
takim drobnym naruszeniem naszego podwórka. Nie, to nie zarzut. Dla niektórych,
domyślam się, będzie to pewnie nawet powód do dumy. Dla reszty zaś powód do
kpin. Nie zdziwię się ani jednym ani też drugim.
Ja spróbuję odnieść się do tego poważnie,
zaczynając od stwierdzenia, że tam, w Kijowie, o naszych sprawach widocznie wiedzą
tyle samo co u nas o ich. Stwierdzenie pani Hanny Herman jest na to oczywistym
dowodem. Jak wiadomo, zaproponowała ona, by nowym premierem Ukrainy, w miejsce
ustępującego Azarowa, powinien być ktoś taki jak Donald Tusk.
- Nowy premier powinien
być młodszy i rozumieć społeczeństwo - powiedziała w rozmowie z reporterką TOK
FM. - To powinien być ktoś taki jak Donald Tusk. Taki równy facet.
Odpowiedzialny i spokojny.*
Stonuję nieco
zachwyt tych, którzy, jeśli nie wpadli w euforię nad tym wyróżnieniem naszego
szefa egzekutywy to przynajmniej uśmiech podniósł im kąciki ust. Hanna Herman
jest doradcą Janukowycza więc jej punkt widzenia raczej oceniałbym z dozą ostrożności.
W końcu to otoczenie nadal ma a być może będzie miało zawsze rozbieżny punkt
widzenia niż ci, których determinacja pognała na Majdan. I utrafienie w ten
gust raczej chwalebne być nie musi.
Przejdźmy jednak na
powrót do tej bardzo skondensowanej analizy politycznego formatu naszego
premiera autorstwa pani Herman. I dla odmiany ją, tę analizę a nie panią
Herman, poddajmy własnej analizie. Nawet nie chce mi się sprawdzać czy i o ile
Azarow jest starszy od Tuska. Jeśli jest, byłby to jedyny element wypowiedzi
pani Herman, który trudno byłoby poddać krytyce. Dalej jest już gorzej. Co do rozumienia
przez Tuska społeczeństwa powiem złośliwie, że być może nawet i rozumie je,
natomiast od dość długiego już czasu nie może liczyć na wzajemność. Skala tego
niezrozumienia osiągnęła zaś poziom, jak tytułują gazety co jakiś czas, „najwyższy
od…”. I tu się pojawiają punkty graniczne w postaci a to początku tej kadencji
a to momentu objęcia władzy. Być może Tusk to faktycznie „swój chłop”. Problem
w tym, że nie mam zielonego pojęcia z czyjego punktu widzenia „swój”. Znów
wraca to coraz gorsze postrzeganie go przez obywateli, dla który „swój” on już
dawno chyba przestał być. Myślę, że są pewnie jeszcze jakieś środowiska, dla
których takim pozostał, tak go popstrzegają, ale to akurat byłaby perspektywa
taka bardziej… nazwijmy ja „ukraińską”.
O
odpowiedzialności i spokoju Donalda Tuska długo by mówić. Tu zresztą kontekst
ukraiński także jest znakomitym tłem. Oczywiście chętnie byśmy braciom zza Buga
oddali w prezencie naszego „swojego chłopa”. Tyle tylko, że o ile nam by się to
bez wątpienia opłaciło, oni szybko mogliby tego pożałować.
O ile bowiem
podziały na Ukrainie sięgają daleko w przeszłość, są uwarunkowane wieloma
czynnikami rozmaitej natury, nas, jako społeczeństwo rozerwano na strzępy w
zasadzie bez jakichś dramatycznych (choćby w porównaniu z tymi ze wschodu) powodów.
I „swój chłop” miał w tym wyjątkowo doniosły udział.
Być może temat
notki nie jest wart włożonego weń wysiłku. Jednak pokazuje on, że kijowska
perspektywa naszych spraw też ma widoczne braki.
(co
ciekawe Onet odsyła do TOK.FM, pisząc, że tam „więcej” a TOK.FM, dla którego
tej wypowiedzi pani Herman miała udzielić, jakoś się nią nie chwali)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz