Pisanie o sprawie ostatniego,
niedoszłego programu Jana Pospieszalskiego łatwe nie jest. Piszę to z całym
przekonaniem mimo tego, że zauważam u niektórych tę właśnie łatwość. Wynikającą
z tego, że piszą o niej, świadomie lub nie pomijając któryś z wątków nieodłącznie
z nią zrośniętych.
Najsmutniejsze jest zaś to, że w
takim pisaniu da się zauważyć, że właściwie wszyscy mają rację. Nie cała ale
tym chyba nikt sobie za bardzo myśli nie zaprząta.
Racje więc mają ci, którzy
Karnowskiemu wypominają naprawdę brzydkie, piszę to bardzo łagodnie,
postępowanie. Nie mam na myśli tekstu na portalu, który nietrafnie zdiagnozował
przyczyny zachowania Andrzeja Turskiego. Nie było to ładne ale kto z nas wie,
czy i jemu nie zdarzyło się krytycznie otaksować leżącego na ulicy pijaczka,
który w rzeczywistości wcale pijaczkiem nie był. Brzydkie było, i niech ktoś mi
próbuje klarować, że jest inaczej, to, że nie zdobył się ani autor tekstu (nie
czytałem, nie widziałem więc nie wiem kto to) ani właściciele portalu czy też
zarządzający nim na najmniejszą skruchę w sytuacji, w której zdobyłby się na
nią każdy. Szczerze czy nie ale kajałby się bo co miałby robić. Co można robić
w takiej sytuacji? A to już pytanie do Karnowskiego! Ja go wyręczać nie mam
zamiaru bo to duży chłopak a ponad to ja zwyczajnie nie mam pojęcia jak miałbym
to zrobić. Bo pojęcia nie mam. No nie mam i już.
I tu taka uwaga do panów z Woronicza.
Piszę o Michale Karnowskim. Michale panowie i panie! Członku zarządu i współwłaścicielu spółki,
która jest właścicielem portalu „w Polityce”. To istotne. Jak się pewnie
przekonają panowie, ten szczegół będzie istotny także dla przywołanego przez Rakowieckiego
sądu. O to mogę się założyć.
Maja też rację ci, co zachowaniem „panów
z telewizji” są oburzeni. Bo to faktycznie niebywałe. I nie tłumaczy nic
przenoszenia prywatnych emocji i ocen panów z Woronicza na działanie publicznej
instytucji, utrzymywanej z publicznych pieniędzy. Mają tym bardziej rację że
TVP w osobach, które za nią decydują i się wypowiadają, rzecz zdecydowała się załatwić
niczym wyjątkowy tępak. Nawet nie sprawdzający czy wali w tego Karnowskiego, w
którego by jakoś tam można.
Oczywiście nie powiem, żebym był zaszokowany
tym, że obecna ekipa z Woronicza wpadła na zdumiewający pomysł że w publicznej
telewizji ktoś może być „persona non grata”. Swoją drogą zabawne byłoby, jakby
Karnowski miał właśnie opłacony abonament na rok z góry. Zawsze, kiedy stykam
się wypowiedziami pana Jacka Rakowieckiego o telewizji czy w imieniu telewizji,
mam nieodparte wrażenie, że posiadł on już ze 30% akcji tej instytucji a na
drugie tyle właśnie kończy ciułać zaskórniaki.
Postępowanie wobec Karnowskiego,
Jacka, by było jasne, jasne szczególnie dla Rakowieckiego i reszty „oburzonych”
z Woronicza, to jedno. Bezprawne i nie usprawiedliwione. Nawet gdyby Karnowski
spostponował mamusię czy to Brauna czy też Rakowieckiego, mieliby oni prawo
pozwać go z prywatnego powództwa, mogliby zaryzykować obicie mu oblicza ale na
własne konto, przekraczając progi kierowanej przez siebie a utrzymywanej przez
obywateli mają o swoich osobistych sympatiach i antypatiach zapomnieć. Czegoś
takiego jak antypatia publicznej telewizji być po prostu nie może.
Postępowanie wobec Pospieszalskiego to
już inny kaliber. Napiszę w jednym zdaniu. To PRL. I tyle. Cóż tu więcej mówić?
Najbardziej jednak wkurza mnie wcale
nie to, że Karnowski jest tak fantastycznie niezłomny w zamiarze udawania, że
nic się nie stało ani nie to, że na Woronicza mogą wkrótce zacząć szukać, wedle
tak szybko zaadaptowanych wzorców, innych „person non grata”, także wśród
personelu. A czemu mieli by nie?
Najbardziej wkurza mnie, ze w
dyskusji dominuje podział, w którym uważa się, ze Karnowski jest wporzo a Braun
nie lub Braun OK a Karnowski ssie pałkę. A przecież jest tak, ze Brauna powinni
za reaktywację Mysiej z miejsca wywalić a Karnowskiemu, Michałowi Karnowskiemu,
nie powinno podawać się ręki póki nie walnie się kułakiem w klatę i nie powie
prostego słówka „przepraszam”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz