Na początek wyjaśnię czym jest
gwiazda. Nie chodzi mi o ciało niebieskie będące kulą plazmy ani o wyrób
rękodzielniczy, wykonany techniką orgiami. Nie chodzi mi też o to, że Prezes Rady
Ministrów wykreuje kolejną pięknooką i wyszczekaną wunderwaffe. Jak na razie ta
najświeższa jakby zawodzi twórcę i trzeba nad nią nieco popracować. O tym po
części zresztą też będzie.
Chodzi mi o pewną, stosunkowo prostą
figurę akrobatyczną, w której człowiek wykonuje 360 -stopniowy obrót wokół
poziomej osi swego ciała. Stoi, po czym gwałtownie rzuca się w bok, opiera na
jednej, na dwóch rękach by wrócić ostatecznie do poprzedniej pozycji.
Cóż ta figura ma wspólnego z
Premierem Tuskiem? Zaraz do tego dojdziemy. Być może w którymś z moich
wcześniejszych tekstów już nawiązywałem do historii, w której Wilq Superbohater
dostał od komisarza Gondora zadanie rozproszenia antyamerykańskiej demonstracji
w Opolu. Wraz ze swoim kumplem Alcmanem udał się na miejsce, gdzie wygłosił
kilka formułek po angielsku, pozwolił Alcmanowi wykonać hit JLo „Jenny from the
Block” by na koniec obrzucić zdezorientowanych manifestantów Big Macem. Kiedy
to robił, zauważył Alcmana w trakcie dziwnej ewolucji.
- Co robisz?
- Gwiazdę- odparł Alcman. – Skojarzy
się im z amerykańską flagą i jeszcze bardziej ich po******li.
Kiedy wczoraj wszyscy czynnie znęcali
się nad panią Bieńkowska, mnie zdecydowanie bardziej zainteresowały efekty
gwiazdy, którą, podobnie jak Alcman w opowiadanej historyjce, tyle, że chyba
bezwiednie, wykonał Donald Tusk.
Jak wiadomo uznał on, że powinien
przeprosić obywateli za niefrasobliwą, arogancką, nieprzemyślaną, bezczelną,
głupią, mądra, celną, prawdziwą… Mógłbym tak jeszcze długo wymyślać lub cytować
określenia, które a to temu a to tamtemu pasowałyby do wypowiedzi pani
Minister. W każdym razie Donald Tusk przeprosił. No i jego ludzi z miejsca po…
zrobiło się im to, co mówił Alcman.
Przez studio lub przed ulokowaną poza
nim kamerą najbardziej zaprzyjaźnionej stacji przewinął się tabun polityków i
sympatyków Platformy Obywatelskiej, z których każdy zapytany został o wypowiedź
pani Bienkowskiej. I każdy z zapałem zapewniał, że nie tylko nie była ona
niewłaściwa ale była esencją prawdy, mądrości i wszystkiego innego, co da się
uzyskać w postaci esencji. Robili przy tym ci pytani takie mądre miny jak
owczarek niemiecki gdy się do niego mówi. Cokolwiek się mówi… Perfidni
dziennikarze pozwalali każdemu do woli delektować się odkrywczą prawdą o
oblodzonych drutach jakby pani Bienkowska ów oblodzony drut właśnie wynalazła
na chwałę ludzkości, zasługując na Nobla we wszystkich dziedzinach naraz. Po
czym przypominali chwalcom Bieńkowskiej ową gwiazdę Tuska, znaczy te jego
przeprosiny, po których wielbiciele oblodzonego druta z miejsca tracili rezon.
No bo faktycznie, jeśli Bieńkowska miała rację a Tusk za nią przepraszał,
znaczy, że on z kolei nie miał. Natomiast powiedzieć, że Tusk nie miał… No na
miłość boską! Nie wymagajcie tego od tych z PO, co na własne oczy oglądali rzeź
Schetyny i pomniejsze partyjne rzezie, dokonane tuskową ręką!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz