Choć
może nie powinno, żal mi tych, którzy ciągle jeszcze wierzą w szczere,
demokratyczne oblicze Platformy Obywatelskiej i zamieszkują Miasto
Stołeczne Warszawę. Znaczy innych wierzących też mi szkoda ale oni mają
jakby łatwiej.
Jak
wiadomo szef Platformy, znanej ciągle jeszcze pod nazwą Obywatelskiej
zaproponował im (bo do nich chyba adresował swój apel czy tam sugestię)
„wyższą formę demokracji obywatelskiej” przejawiającą się tym, by czniać
demokratyczne procedury. Jakkolwiek historycznie ma to jakieś tam
prodemokratyczne konotacje bo przecież dziesiątki lat temu prawdziwi
demokraci też nas namawiali by nie chadzać na wybory i nie dawać alibi
demokratom specyficznym czyli nazwanym ludowymi. Tyle tylko, że wówczas
zostawanie w domu było oczywistym manifestowaniem tak zwanego
„dodupnego” stosunku do ówczesnej władzy. Kto zostawał w domu, dawał do
zrozumienia, że władza jest do…
Ale
moje współczucie dla tych, którzy ciągle jeszcze wierzą nie wynika z
faktu, że wymaga się od nich takiego karkołomnego wysiłku
intelektualnego, który pozwoli im pojąć, czemuż to popierając
najdoskonalszą Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy, licząc ab urbe
condita albo i dłużej, mają nie dawać temu wyrazu przy urnie wyborczej.
Przecież na logikę powinni usłyszeć „idźcie i rozmna… idźcie w mnogości i
popierajcie!” Bierze się ono ze zrzucenia na barki czy tam zwoje i
zasoby istoty szarej oraz białej poważniejszego wysiłku myślowego.
Otóż
równocześnie z przekonywaniem przez Premiera, że „wyższa forma
demokracji obywatelskiej” polega na pieczołowitym umiejscowieniu
siedzenia na jakimś meblu tapicerowanym, sama zainteresowana taką formą
demokracji obywatelskiej, pani Gronkiewicz- Waltz Hanna przystąpiła w
blasku fleszów do wdrażania „budżetu obywatelskiego”. Swoją drogą
narzucają się dwie uwagi. Pierwsza taka, że odkąd zawzięto się na panią
Hannę jakby więcej zaczęła ona wdrażać i jakby bardziej o wdrażanie
dbać. Nawet postarała się by powstała specjalna mapka wdrażania. Robi
wrażenie! Druga zaś, że nagle na ten budżet, po tylu latach rządów
naszło panią Prezydent! Mogła sobie odpuścić skoro gotowy to on ma być
nie na (pi razy oko) miesiąc przed referendum tylko na 2015 r. Trudno
zresztą żeby był szybciej skoro dopiero ją naszło…
Problem
jednak w tym, że taki „budżet obywatelski”, do tego by być
obywatelskim, bezwzględnie potrzebuje obywateli. Zaznaczę dla pewności-
aktywnych obywateli. Obywatel nieaktywny stanowi zresztą pewien kłopot
semantyczny. Z punktu widzenia demokracji w każdym razie. Myślę, że
żaden wysiłek intelektualny nie starczy by w obywatelach twardo i
stanowczo przyklejonych do kanap i foteli zobaczyć obywateli aktywnych. I
oczekiwanie, że posłuszni czy tam nawet powolni słowom pana Tuska będą
równocześnie aktywni i „obywatelscy” jest czymś, co najpewniej trąca
zwyczajnym okrucieństwem. Bo oni może nawet i chcieliby być tacy i tacy.
By zarazem zadowolić pana Tuska i wyjść na przeciw wdrażającej pani
Hannie. Ale jak to zrobić? Jak?!
Ostatnio tyle mówi się, i mówi się gorąco i w emocjach, o okrucieństwie wobec zwierząt. Te
mają zresztą specjalną ustawę, która ma chronić je przed okrucieństwem.
Ma też całkiem sporą rzeszę NGO-sów przeróżnych co to, jak trzeba,
potrafią pokazać czarne podniebienie i być, jak to mówią potocznie,
zawzięte jak Ukrainiec (ups… tak mi się niepoprawnie acz patriotycznie
wymsknęło) szarpiąc tych, co się im zdarzy z ustawą rozjechać lub choćby
znamiona takiego rozjazdu okazać. Myślę, że powinno się pomyśleć i o
podobnej ustawie o ochronie ludzi. W której koniecznie powinno być
napisane, że nie wolno sobie z ludzi żartów okrutnych uskuteczniać każąc
im siedzieć na dupach i być zarazem aktywnymi obywatelami. A już takie
doświadczenia na ludziach, choćby i z Warszawy, powinny być stanowczo
nielegalne!
Na
koniec polecę sugestię przypisywaną grafowi Cydzikowi, którą adresaci
tekstu nosić powinni w sercu i nieść dalej w lud. "Nie dajcie się nabrać
tym cwaniakom jak ja się dałem!" Macie szansę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz