wtorek, 16 lipca 2013

Kuglarze z zielonej wyspy



Nie oglądałem od początku konferencji Premiera Tuska, na której tłumaczył on czemu konieczne jest zwiększanie deficytu budżetowego. Nie znam więc pełnej wersji jego stanowiska. Oczywiście wedle mnie najprostsze wyjaśnienie jest takie, że szacunki dochodów i wydatków państwa były błędne i teraz trzeba te błędy naprawiać.
Rzecz jasna czegoś takiego Donald Tusk nie powiedział. Usłyszałem natomiast, że dotąd Europa nie może wyjść z podziwu jak to on, jego ekipa a z nimi my wszyscy przechodziliśmy przez kryzys suchą stopą i nie ma powodu tego, co właśnie się dzieje interpretować inaczej niż ciąg dalszy tych sukcesów i tej „suchej stopy”. Wprost powiedział, że dziś „zielona wyspa”, która była przez przeciwników tak wyszydzana, jest zieleńsza niż kiedykolwiek.
Miarą tej zieleni, fachowości tej ekipy i sytuacji, w jakiej są nasze finanse publiczne w większym stopniu niż samozadowolenie Tuska i Rostowskiego jest połączenie nowelizacji z planami zawieszenia (w zasadzie likwidacji bo albo one są albo ich nie ma) tak zwanych progów ostrożności, ograniczających możliwość nieograniczanego rozjeżdżania się w planie finansowym państwa dochodów i wydatków. Takie rozwiązanie, tłumaczone „większą elastycznością” budżetu i działań związanych z jego kształtowaniem, oznacza ni mniej ni więcej tylko danie finansowej „czarodziejskiej różdżki” obu „uczniom czarnoksiężnika”. I tu zauważę pewną okoliczność, której lekceważyć nie należy. Jak wiadomo powoli zbliżamy się do momentu, w którym społeczeństwo dokona kolejnej oceny obecnej władzy. To moment, którego bliskość bez wątpienia będzie coraz bardziej spędzać sen z oczu Tuska, Rostowskiego i całej reszty. W takiej sytuacji „większa elastyczność” to znakomite rozwiązanie. Które nie będzie, jak mogły to robić owe progi ostrożnościowe, przeszkadzać budżetowym „dobrym wujkom” w kupowaniu sobie przychylności społeczeństwa. Oczywiście jest to rozwiązanie dobre tylko dla wspomnianych „dobrych wujków”. Społeczeństwo prędzej czy później koszty owej „elastyczności” będzie i tak musiało ponieść. Rzecz jasna uświadomi to sobie z pewnym opóźnieniem. Które może „dobrym wujkom” przynieść znaczące profity.
W trakcie prezentowania kolejnego, jeszcze głębszego odcienia zieleni naszej wyspy, słowo „elastyczności” pojawiało się nie tylko w kontekście progów ostrożnościowych. Wśród niewielu pytań, jakie pozwolono zadać obecnym na konferencji dziennikarzom pojawiło się pytanie dotyczące nie przekazania z budżetu dotacji dla jednego z funduszy wypłacających świadczenia, zarządzanego przez ZUS. Pytanie zahaczyło też udzielonych równocześnie z budżetu pożyczek, sugerując, że obie te operacje stanowiły przykład kuglowania budżetem w celu kreatywnego obniżenia rzeczywistego zadłużenia. Oczywiście minister Rostowski stanowczo zaprzeczył jakiejkolwiek „kreatywnej księgowości” w swym wykonaniu potwierdzając równocześnie fakt zastąpienia dotacji (która, jak się domyślam, miałaby wpływ na poziom zadłużenia) „nieoprocentowanymi pożyczkami” (które długu najpewniej nie powiększają bo stanowią liczona in plus wierzytelność). Bez wątpienia na finansach nie znam się tak, jak zna się pan J.V. Rostowski. Niemniej jednak przekonany jestem, że nie znajdzie się w Polsce nikt, kto wierzyłby i zechciałby twierdzić, iż ZUS jest w stanie oddać do budżetu jakąkolwiek, choćby i nieoprocentowaną. Poza Rostowskim i Tuskiem rzecz jasna. Zakładając, że oni faktycznie wierzą…
Dalsza część wypowiedzi nie do końca była dla mnie zrozumiała. Tak przynajmniej mi się wydaje. Minister zaczął ubolewać, ze o czymś tam już dawno gazety pisały tylko niestety tego najczęściej już po kilku dniach się nie pamięta. Słowem, tak to wyglądało, ale mogę się mylić, jeśli ktoś chce wiedzieć cokolwiek o naszej sytuacji budżetowej, powinien czytać gazety.
Wróćmy jednak do kontemplowania tej naszej głębokiej zieleni. Wedle Rostowskiego zwiększenie deficytu o 16 mld czyli ok 1 % PKB to „solne działanie stymulacyjne” dla gospodarki. Ja się zgadzam, że 16 mld w budżecie piechotą nie chodzi i jakoś tam mogłoby dynamikę gospodarki zastymulować. Jednakże jako rzeczywisty zastrzyk a nie usankcjonowana korekta planów finansowych. To, ze się wymaże obecne zapisy planów a w to miejsce wprowadzi nowe niczego nie zdynamizuje ani nie zastymuluje. Tym bardziej, że tej „kreatywnej księgowości” maja towarzyszyć działania o charakterze budżetowych oszczędności. W takich warunkach nawet największe kuglarstwo rzeczywistości nie zaczaruje.
Nie mam wątpliwości, że chodzi o czarowanie czegoś zupełnie innego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz