Nie chodzi mi wcale o to, że za
sprawą gadatliwości, naiwności i skłonności do zadawania się z byle kim
zwycięskiego kandydata, Elbląg może okazać się dla PiS zwycięstwem pyrrusowym.
Czego symptomy chyba już widać skoro PO, nie kiwnąwszy palcem, zaczyna ponoć odrabiać
straty. I myślę, że straszenie Polaków wilkiem wejdzie na stałe do kanonu i
języka obecnej władzy. Swoją drogą jak nazwać tę elbląską niefrasobliwość po
prawie dziesięciu latach obijania za wszystko a często i za nic? Sami sobie
odpowiedzcie.
Chodzi mi natomiast o tę wyliczankę, będącą
skutkiem zwycięskiej, elbląskiej elekcji. „Dziś Elbląg, jutro Warszawa i cala
Polska”. Jakoś tak to chyba było. Ja nie twierdze, że tak się nie stanie. To ciągle
jest nie tylko możliwe ale prawdopodobne. No, może poza Warszawą. Jednak, kiedy
w obozie opozycji liczono co dziś, jutro, po jutrze, w obozie władzy też
zaczęto wyliczać. „Dziś NIK, jutro Prokuratura Generalne, po jutrze…
Odnoszę wrażenie, że, mimo zapewnień
Premiera, iż kryzys 2013 r. zamieni się w sukces 2015, w obozie władzy całkiem poważnie
liczą się z utratą władzy. Nie, jako pewną niemiłą możliwość ale coś na tyle
prawdopodobnego, że aż niebezpiecznego. I na tę okoliczność projektują jak
najbardziej miękki upadek. A w zasadzie tylko delikatne potknięcie.
To, że akurat po siedmiu latach
rządów nagle zauważono, że prokuratury są siedliskiem zadziwiającego koktajlu
ziobryzmu, nacjonalistycznych ciągot i stalinowskich złogów pokazuje na czym
polegać będzie łagodzenie ewentualnego bólu utraty władzy. Jestem przekonany,
że uwagi pana Prezydenta, namawiającego do uporządkowania prokuratur szybko
staną się ciałem. Jak znam życie, „zmianom strukturalnym”, które najpewniej będą
miały w rzeczywistości formę delikatnego „pudrowania syfu”, towarzyszyć będą
daleko idące zmiany personalne. No i przede wszystkim wzmocni się na
koniec „niezależność”, co sprawi, że ta
nowa prokuratura, a zwłaszcza nowi prokuratorzy będą nie do ruszenia.
Pozostanie tylko ich odpowiednio dobrać.
Jeśli ktoś liczył, że odsunięcie
obecnej ekipy umożliwi uczciwy bilans jej rządów, poczynając od spraw najpoważniejszych
a kończąc choćby na odszukaniu tych 4 tysięcy biletów na Madonnę i
szczęśliwców, do których trafiły, chyba mogą o tym zapomnieć.
Oczywiście nie jest wykluczone, że te
zapowiadane zmiany wcale nie są elementem miękkiego lądowania obecnej władzy.
Od jakiegoś czasu coraz częściej władza mówi językiem miękkiej dyktatury,
gotowej ogniem i mieczem wypalać zło, które z dużym talentem wyszukuje. Prędzej
czy później sklei to wynalezione zło z politycznymi konkurentami i, jak się
domyślam, nie zabraknie jej determinacji by się z tym rozprawić. A że będzie to
połączenie koniczności z przyjemnością to tylko dobra władzy.
Nie za bardzo bym wierzył w to, że
obywatele tym razem nie dadzą się nabrać na tak toporne wciskanie sobie
oczywistego kitu. Obywatele wielokrotnie dowodzili, że nie istnieje coś
takiego, czego by sobie wcisnąć nie dali. Ja myślę że ta właśnie zdolność
absorpcji jest najpoważniejszym fundamentem systemu demokratycznego.
Ostatecznie ten wyścig na przyczółki,
w którym jedni nastawili się na odzyskiwanie terytorium a drudzy na zajmowanie
struktur rozstrzygnie się dopiero za dwa lata. Pokaże się z jakim skutkiem. Ale
radość z kolejnych „Elblągów” może na koniec smakować gorzko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz