Rozśmieszył
mnie ponownie pan Gowin, który, jakby znając mój wczorajszy zarzut, że wiedząc
jaką szkodę jego partia zamierza wyrządzić Polsce, nie był przeciw szkodzie
lecz tylko wstrzymał się „bohatersko” od głosu, wytłumaczył się z tego. Wyznał
on dziś, że wstrzymał się z lojalności wobec swojej partii. Istny Hamlet A.D.
2013 się znalazł. Wybierający dramatycznie między popieraniem szkodników a
jedynie lojalnością wobec szkodników. W tym jego wyborze jakby zabrakło spraw
ważniejszych. Wobec których również powinien wykazać się lojalnością. Jego
dramatyczny konflikt wewnętrzny nie zmienia faktu, że tylko przyglądał się
wyrządzaniu szkody (on to tak nazwał) i tylko dlatego, że to jego kumple byli
szkodnikami. Na ulicy taki numer niczyjego szacunku by nie wzbudził.
Jednak
ta psychodrama w Platformie czy też, jak niektórzy mówią, szopka, którą
otrzymujemy właśnie od PO aby się poprzyglądać a może i po podniecać ma jedną
ewidentnie dobrą stronę. W jej trakcie dość często padają słowa, które są jak
najbardziej pożądane w polityce. Chodzi mi o program, obietnice, odwagę, uczciwość
i tym podobne pojęcia. Mam wrażenie, że poza kolejnymi kampaniami wyborczymi
nigdy w czasach obecnej władzy nie były one używane w takim stężeniu.
Zaraz
ktoś powie, że to oczywisty pic na wodę i oczywiste „gołosłowie”. Że nikt ani
nie mówi ani też nie traktuje ich poważnie. Jak głośno i jak często by ich nie
powtarzał. Ale nie da się ukryć, że przy takim natężeniu może się zdarzyć, że
wśród tych, którzy tego słuchają, znajdą się tacy, którzy zapamiętają i wezmą
je sobie do serca.
Sytuacja,
w której o zasadach mówią okładający się bez pardonu koledzy z jednej partii
mają wyjątkowy aspekt edukacyjny. Takie wydarzenia przyciągają zdecydowanie
większą uwagę zwolenników PO niż naturalna walka polityczna. Kiedy o zasadach
mówią i pouczają obecną władze jej konkurenci, klientela i bezinteresowni wielbiciele
ekipy Tuska i jej odprysków co najwyżej wybuczy przeciągłe „Uuuuuuuuu!!!” Tak
jest uwarunkowana i tyle. Przez to buczenie niewiele słyszy nie mówiąc o
zrozumieniu. Inaczej gdy chodzi o tych, których lubią. Lub lubili. Trochę ich
próby ojcobójcze i bratobójcze dezorientują a ten stan jakby sprzyjał
wnikliwszemu słuchaniu. Kiedyś już przywoływałem fragment instrukcji dla
śledczych z czasów Piotra I. Wedle niej należało świadka (!) przy wejściu na przesłuchanie
znienacka walnąć kijem w łeb „od czego wielce zdumiony bywa”.
Kiedy
niedawny Minister Sprawiedliwości, od wielu lat członek i poseł Platformy
Obywatelskiej publicznie ogłosił, że jego partia ma zamiar wyrządzić szkodę
Polsce, zwolennicy tej partii pewnie musieli poczuć wyraźnie ten kij na
czerepach. Potem już było bez litości. Biernat wywalał Gowina, Tusk nie wywalał
tylko zapowiedział (nie wprost), że najpierw stanie w szranki z Gowinem a
później dopiero się go najwyżej wywali.
Po
czymś takim skołowany zwolennik Tuska i PO musiał skryć się w kąciku i
przerażony pytać się „O co tu, do cholery, chodzi?!” Bo faktycznie logika tego
teatrum jest zadecydowanie nie na proste i naiwne umysły. A tylko takie można
nabierać latami.
Odpowiedzi
rzecz jasna nie dostanie. W każdym razie nie od Tuska czy kogokolwiek z tych,
co „dla dobra Polski” i partii w końcu Gowina wywalą.
W
związku z tym będzie zmuszony sam kombinować.
I
o to właśnie chodzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz