sobota, 27 lipca 2013

Jedyny pożytek z buntu Gowina



Rozśmieszył mnie ponownie pan Gowin, który, jakby znając mój wczorajszy zarzut, że wiedząc jaką szkodę jego partia zamierza wyrządzić Polsce, nie był przeciw szkodzie lecz tylko wstrzymał się „bohatersko” od głosu, wytłumaczył się z tego. Wyznał on dziś, że wstrzymał się z lojalności wobec swojej partii. Istny Hamlet A.D. 2013 się znalazł. Wybierający dramatycznie między popieraniem szkodników a jedynie lojalnością wobec szkodników. W tym jego wyborze jakby zabrakło spraw ważniejszych. Wobec których również powinien wykazać się lojalnością. Jego dramatyczny konflikt wewnętrzny nie zmienia faktu, że tylko przyglądał się wyrządzaniu szkody (on to tak nazwał) i tylko dlatego, że to jego kumple byli szkodnikami. Na ulicy taki numer niczyjego szacunku by nie wzbudził.
Jednak ta psychodrama w Platformie czy też, jak niektórzy mówią, szopka, którą otrzymujemy właśnie od PO aby się poprzyglądać a może i po podniecać ma jedną ewidentnie dobrą stronę. W jej trakcie dość często padają słowa, które są jak najbardziej pożądane w polityce. Chodzi mi o program, obietnice, odwagę, uczciwość i tym podobne pojęcia. Mam wrażenie, że poza kolejnymi kampaniami wyborczymi nigdy w czasach obecnej władzy nie były one używane w takim stężeniu.
Zaraz ktoś powie, że to oczywisty pic na wodę i oczywiste „gołosłowie”. Że nikt ani nie mówi ani też nie traktuje ich poważnie. Jak głośno i jak często by ich nie powtarzał. Ale nie da się ukryć, że przy takim natężeniu może się zdarzyć, że wśród tych, którzy tego słuchają, znajdą się tacy, którzy zapamiętają i wezmą je sobie do serca.
Sytuacja, w której o zasadach mówią okładający się bez pardonu koledzy z jednej partii mają wyjątkowy aspekt edukacyjny. Takie wydarzenia przyciągają zdecydowanie większą uwagę zwolenników PO niż naturalna walka polityczna. Kiedy o zasadach mówią i pouczają obecną władze jej konkurenci, klientela i bezinteresowni wielbiciele ekipy Tuska i jej odprysków co najwyżej wybuczy przeciągłe „Uuuuuuuuu!!!” Tak jest uwarunkowana i tyle. Przez to buczenie niewiele słyszy nie mówiąc o zrozumieniu. Inaczej gdy chodzi o tych, których lubią. Lub lubili. Trochę ich próby ojcobójcze i bratobójcze dezorientują a ten stan jakby sprzyjał wnikliwszemu słuchaniu. Kiedyś już przywoływałem fragment instrukcji dla śledczych z czasów Piotra I. Wedle niej należało świadka (!) przy wejściu na przesłuchanie znienacka walnąć kijem w łeb „od czego wielce zdumiony bywa”.
Kiedy niedawny Minister Sprawiedliwości, od wielu lat członek i poseł Platformy Obywatelskiej publicznie ogłosił, że jego partia ma zamiar wyrządzić szkodę Polsce, zwolennicy tej partii pewnie musieli poczuć wyraźnie ten kij na czerepach. Potem już było bez litości. Biernat wywalał Gowina, Tusk nie wywalał tylko zapowiedział (nie wprost), że najpierw stanie w szranki z Gowinem a później dopiero się go najwyżej wywali.
Po czymś takim skołowany zwolennik Tuska i PO musiał skryć się w kąciku i przerażony pytać się „O co tu, do cholery, chodzi?!” Bo faktycznie logika tego teatrum jest zadecydowanie nie na proste i naiwne umysły. A tylko takie można nabierać latami.
Odpowiedzi rzecz jasna nie dostanie. W każdym razie nie od Tuska czy kogokolwiek z tych, co „dla dobra Polski” i partii w końcu Gowina wywalą.
W związku z tym będzie zmuszony sam kombinować.
I o to właśnie chodzi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz