środa, 10 lipca 2013

„Polscy faszyści” i KBW-bis



W świetle ostatnich zdarzeń i najnowszych planów, zgłaszanych lawiną przez kolejnych reprezentantów politycznego mainstreamu przestaje dziwić ostatnie wyniesienie na świeckie ołtarze Zygmunta Baumana. Jak wiadomo, będąc młodzieńcem, z naganem w ręku zwalczał on siedzących po lasach „polskich faszystów” więc teraz, gdy przed Polską kolejna batalia z nimi, tym razem ukrytymi głownie na stadionach i po prokuraturach, jego doświadczenie będzie jak znalazł. W ogóle tych pokrewieństw i analogii jakby więcej. Palikot, po przegranym referendum 1946… znaczy wyborach w Elblągu, głosi potrzebę zaostrzenia kursu zamiarując wręcz wieszać i pluć. Co prawda Biedroń tonuje zapędy szefa tłumacząc, że wszystko będzie zgodne z prawem, które wcześniej należy dostosować do potrzeb ale chciałbym widzieć ten przepis legalizujący plucie. Aż tak durni to nawet palikociarze chyba nie są!

Żarty żartami ale to, co i jak władza zamierza z „polskim faszyzmem” robić naprawdę zaczyna budzić poważne obawy. Minister, odpowiedzialny za nasze wewnętrzne bezpieczeństwo, ogłasza, że policzył i zna wszystkich „faszystów”. Z jednej strony można sugerować, że nie ma ich tak naprawdę zbyt wielu skoro władzy, która ma problem ze wszystkim co powinna i musi robić i aktywnością raczej nie grzeszy, tak szybko udało się to liczenie przeprowadzić. No chyba, że właśnie dlatego nic nie idzie jak należy bo wszystkie siły państwa rzucono „na odcinek” liczenia wrogów. Znaczy „faszystów”.

Dużo bardziej poważnie od wymachiwania szabelką przez Sienkiewicza brzmią uwagi Prezydenta Komorowskiego, który chciałby, żeby zrobić coś z prokuraturą, bo ona to prawdziwe siedlisko „środowisk skrajnych”. Kalisz mu o tym powiedział. Zdaję sobie sprawę, że Kaliszowi może się wydawać miłośnikiem Adolfa każdy, kto z nim nie wdrapał się na stosowną platformę i nie wywijał sadłem na „paradzie równości” ale nie wiem, czy zdaje sobie z tego sprawę Komorowski.. Może i tak tylko mu akurat pretekst podsuwany przez Kalisza pasuje. Jak wiadomo nasza Głowa lubi funkcjonariuszy sprawiedliwości o stosownej temperaturze. Ci wpadający w czerwień są jakby gorętsi. Tu tak nawiasem ciekawe nawiązanie do tego, co na wstępie napisałem przywołując Baumana. Otóż według Głowy prokuratura obsadzona przez „faszystów” jest „stalinowska”. Mając pod bokiem Nałęcza i jemu podobnych może swój punkt widzenia mieć już iście baumanowski. Ponowoczesny.

Nagłe przejrzenie na oczy naszego politycznego mainstreamu i uświadomienie sobie jaka zaraza tkwi w „pałacach sprawiedliwości” po siedmiu latach tej samej władzy i po reformie, przez tę samą władzę wprowadzoną w „pałacach” budzi nie tyle zdumienie ile obawę. Ja myślę, że im bliżej będzie wyborów i im więcej będzie sondaży, w których szanse na reelekcję rządzących obecnie będą coraz wątlejsze, tym więcej będzie ujawnianych „zagrożeń dla demokracji” i głosów o konieczności podejmowania nadzwyczajnych działań. I tu ten 1946 rok sam się narzuca jako analogia. Z tym „policzeniem” przeciwnika czasem na jego neutralizację.  Odnoszę wrażenie, że władza, tak jak bardzo lubi być władzą, tak samo bardzo wątpi, że w normalny sposób może to co lubi utrzymać. No ale lubi i już.

Słucham właśnie jak Kalisz tłumaczy, skąd ten cały „trąd w pałacu sprawiedliwości”. Otóż za dużo w prokuraturze jest „konserwatyzmu czyli ziobryzmu”. A w ogóle jest ona, prokuratura taka, jakbyśmy mieli rok 1950. Ja pominę już tę próbę lepienia „ziobryzmu” ze „stalinizmem” bo się przyzwyczaiłem, że to częsta metoda postkomunistów udających, że w Polsce pojawili się po 1956, obalając jakiś obcy im reżim. Zwrócę zaś uwagę na to, że między rokiem 1950 a tym dzisiejszym „trądem” paru gości z tak zwanej „lewicy”, w tym i sam Kalisz, jako Prokuratorzy Generalni mogli ten „konserwatywny stalinizm” dawno wymieść. Takie nagłe przejrzenie na oczy po czasie to zarazem „musztarda po obiedzie” jak i „pieprzenie w bambus”.

Na koniec takie przypomnienie, odnośnie tego „stalinizmu” w ‘sprawiedliwości”, z którym coś tam pewnie na rzeczy jest. Ciągle trudno zapomnieć reakcję prezesa jednego z sądów na rzekomy telefon z Komitetu Centralnego… znaczy z gabinetu Prezesa Rady Ministrów. Trudno się oprzeć wrażeniu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz