Początkowo
miałem napisać polemikę z zatroskanym panem Wojciechem Maziarskim ale
zanim się za to zabrałem, zajrzałem do tekstu i pod tekst mtthew88
zatytułowany „W obronie Zbigniewa Romaszewskiego”.* Tekst, napisany w
mojej ocenie jak najbardziej w słusznej sprawie przyćmiła para
komentatorów w osobach blogerów Zet Overa i Rajdera135. Choć dotąd
traktowałem obu panów jako polemistów z szacunkiem, nie ukrywam, ze ich
właśnie mam na myśli jako towarzyszących w tyule Maziarskiemu adresatów
tekstu.
Obaj
panowie oczywiście sympatią do Romaszewskiego nie pałają i mają do tego
prawo. Ruszyli więc do ataku rachując zapamiętale ile to zdarł
bezlitośnie Romaszewski z Rzeczpospolitej zanim połakomił się na
uzyskane ostatnio wyrokiem sądu odszkodowanie za pobyt w PRL-owskim
więzieniu. Wyszło im parę milionów co pozwoliło koledze Zet Overowi
stwierdzić „no
to ładnie, i on śmiał ubiegać się o odszkodowanie???.. to jakaś
parodia... i do tego sąd mu je przyznał?... niesamowite, mam nadzieję,
że sąd jakieś wyższej instancji zrobi z tym absurdem porządek...”** zaś pan Raider zasugerował a właściwie wspomniał „głosy” domagające się odebrania Romaszewskiemu Orderu Orła Białego***
Na
czym polegało według obu panów to oburzające obu komentatorów
dorabianie się Romaszewskiego na naszej krwawicy? Na tym mianowicie, że
pełnił funkcję Senatora RP i pobierał z tego tytułu wynagrodzenie. Nie,
szanowny czytelniku, nie on jedyny w Rzeczpospolitej. Pełnił i pobierał.
I jeśli Rajder z Zet Overem nie wiedzieli o tym to właśnie im
uświadamiam. Pobierał to wynagrodzenie dokładnie tak samo jak każdy, kto
tę funkcję pełnił i pełni. I w związku z tym, sugerowanie przez obu
panów, że w tych kwotach mieściło się również zadośćuczynienie za
represje PRL-u wymagałoby od nich, gdyby byli oczywiście przyzwoici a
nie zacietrzewieni czy tam zaczadzeni, wykazania, że ci senatorowie,
którzy w PRL-u mieli szczęście uniknąć represji otrzymywali w tym samym
czasie sumy mniejsze niż Romaszewski. To faktycznie pozwalałoby
twierdzić, że rekompensatę Romaszewski już otrzymał. I nie miałbym im za
złe tego, że akurat jemu cokolwiek wypominają. Popierałbym ich nawet
gorąco.
Co
zaś się tyczy przytaczanych przez Rajdera „głosów” warto byłoby
dowiedzieć się do kogo owe „głosy” należą. Mam nadzieję że do gości
równie zasłużonych co Rajder i Zet Over którzy najpewniej mają takie
zasługi, że z miejsca powinni zostać dwuosobową kapitułą wspomnianego
Orderu.. I tyle na razie o gościach z końca tytułu.
Z Maziarskim jest nieco inaczej.**** On potrafi czepiać się nielubianego polityka inteligentniej więc nie
neguje tego, ze Romaszewski zasłużył. Orderu żadnego też mu nie chce
odbierać. On tylko troszczy się o mnie, o nas wszystkich. Wyszło mu
bowiem, ze o ile słusznie się należy Romaszewskiemu to, co mu sąd
przyznał, to bardzo niesłuszne jest to, ze Romaszewskiemu musimy
zapłacić my, podatnicy.
I
z pozoru trudno nie przyznać Maziarskiemu racji. Choć w jego
rozumowaniu bez wątpienia krąży cień sofistyki rodem spod budki z piwem,
tej w której „wszyscy to złodzieje” a „wszyscy mamy takie same
żołądki”. Ale nie ta wredna metoda szczucia wkurza mnie najbardziej
tylko specyficzny rodzaj, nazwijmy to litościwie dla Maziarskiego,
niewiedzy. Przejawiający się w tym, ze Maziarski chyba nie wie, że my
podatnicy akurat nie Romaszewskiemu płacimy najgrubszy rachunek z tytułu
tego, co działo si1)ę
w PRL-u. Mając świadomość tego, ze dorzucam się do tych ponad dwustu
tysięcy mam równocześnie świadomość i tego, że co miesiąc dorzucam się
do milionów, które są wypłacane tym, którym tak naprawdę teraz
powinniśmy wypomnieć, że narazili nas na zrzutę dla Romaszewskiego.
Chodzi
rzecz jasna o stado eSBeków pobierających co miesiąc emerytury. I
proszę mi tu nie wyjeżdżać z gadką o obniżeniu im świadczeń. Oni ich w
ogóle nie powinni dostawać. Jeśli III RP poczuła się w obowiązku wziąć
na siebie zobowiązanie PRL-u wypłacania tej bandzie świadczeń choć nie
były na nie odprowadzane wcześniej żadne środki tak jak od większości
zatrudnianych przez PRL to tym bardziej chyba powinna być zobowiązana by
wypłacać to, co jest skutkiem działań wspomnianej bandy. Oczywiście
ktoś o miękkim serduszku zauważy, że przecież nawet oni muszą czegoś
żyć. Otóż to byłby wyłącznie ich problem. Co dnia tysiące ludzi krąży po
ulicach miast błagając o grosz na jedzenie, lustrując zawartość
śmietników czy zbierając puszki lub butelki. Naprawdę nie miałbym nic
przeciwko temu gdyby większość z nich była dawną kadrą SB, WSW, KBW i
innych struktur zasłużonych w łamaniu ludziom życiorysów.
Oczywiście
sam bym wolał nie płacić ani grosza Romaszewskiemu. Wolałbym, żeby
zrzucili się na to i ci eSBole, którzy jakoś puszek zbierać nie musza i
dziś, jak też i ci, którzy dopuścili do tego, że ze zdecydowanej
większości tych SB-eckich łbów włosy spadły jedynie jako efekt
nieubłaganego biegu czasu. Gdyby tak koledzy Zet Over i Rajder użyli
swojej pasji matematycznej i buchalterskich zapędów i policzyli ile jest
wart majątek, który za PRL-u zgromadzili wszyscy razem eSBecy mogłoby
się okazać, ze starczyłoby tego dla tysięcy tych, co jak Romaszewski
wtedy nie za bardzo mogli się
dorabiać bo im eSBole nie pozwalali. A my jako podatnicy nic a nic do
tego byśmy nie dołożyli. A tak, przez to że jakoś Zet Overowi i
Rajderowi nie przyszło do głowy by zacząć podliczanie od oprawców, nawet
nie wiemy jak byłoby fajnie. A czemu nie jest fajnie to już raczej
Maziarski powinien popytać swoich kolegów. Oni najlepiej wiedzą jak
rozliczano PRL in czemu z tego bilansu zostało nam dwóch „ludzi honoru”
**** Dziś tekst Maziarskiego już jest płatny. Jak kto chce płacić to niech płaci. http://wyborcza.pl/1,75968,13248339,Krzyz_i_Romaszewski_przed_sadem.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz