środa, 9 stycznia 2013

Bociana dziobał szpak (OBOP, CBOS i inni)

Ciekawe czy nie jest tak, że w związku z absolutną nieprzewidywalnością naszej sceny politycznej a co za tym idzie rozregulowanym „systemem immunologicznym” społeczeństwa pracownie badania opinii publicznej czy tam społecznej nie odpuściły sobie poważnego i jak najbardziej naukowego dociekania co obywatele myślą o tak zwanej klasie politycznej i kogo w związku z tymi swymi myślami na temat tejże klasy preferują. Gdyby trwali nieugięcie w gotowości owego dociekania mogłoby się to dla nich tragicznie skończyć.
Samo obserwowanie sceny politycznej bez żadnych skłonności analitycznych i pretensji do wyczuwania trendów to już jest sport ekstremalny a co dopiero robienie tego w celu wychwytywania jakichś prawidłowości i obrabiania ich naukowymi metodami.
Piszę to zaskoczony świeżo opublikowanym wynikiem takiego badania, po którym abstrahując od przekonań, upodobań i antypatii powinienem szczerze zapytać „o co tu, qrka, chodzi?” Bo okazuje się, że społeczeństwo właśnie przerzuca swe wyborcze preferencje na stalinowskich zbrodniarzy. Porzucając… No właśnie. Po przedostaniem sondażu też pytałem siebie „o co tu, qrka, chodzi?” gdy Naród postanowił masowo zamanifestować swe poparcie dla gości, którym jeśli co rośnie, to przede wszystkim liczba wywalanych z roboty na bruk. Tamten sondaż ukazał się mniej więcej w epicentrum lawiny informacji o sytuacji na rynku pracy, o prognozach z nim związanych a okrasę stanowił dramat tyskich robociarzy od fiata. Zatem właśnie społeczeństwo pokazało, że choć mocno lubi (powiedzmy umownie) władze zamykające fabryki, woli jednak bardziej takie, które stosują stalinowskie metody.
Oczywiście kpię i sam doskonale wiem, że to niedorzeczne. Żartem więc przyszło mi do głowy, że wobec nieprzewidywalnych polityków, którzy są zdolni do wszystkiego co dobre i złe w takim samym stopniu i jeszcze większej nieprzewidywalności obywateli, którzy zachowują się tak, jakby dorwali się właśnie do drzewa wiadomości dobrego i złego tylko nie za bardzo załapali co na nim jest jadalne, szefowie tych ośrodków badawczych wspólnie zawołali „A walmy to!”. I postanowili, że skoro nie mogą normalnie pracować, to choć zabawią się przednio. I teraz z ubawieniem patrzą jak różni eksperci… Szczególnie zaś eksperci od propagandy czy tam inżynierii społecznej łapią się za serca u progu jakże zasłużonych zawałów gdy kolejne wyniki są całkiem alogiczne.
I choć nie ukrywam że to scenariusz na kiepskie kino klasy Ce, nie udaję też, że cokolwiek rozumiem z tych badań.
Prawdę powiedziawszy poważna analiza przekazów medialnych w połączeniu z wnikliwą i bezstronna obserwacją otaczającej nas rzeczywistości powinna owocować wcale nie wahaniami jakichś tam słupków odzwierciedlających preferencje wyborcze opinii publicznej. Gdyby opinia publiczna naprawdę przypatrzyła się oraz wczytała i oczywiście treści i obrazy wzięła sobie do serca, to zamiast wahnięć słupków oznaką ich preferencji powinno być bestialskie zadźganie przez nią za pomocą zardzewiałych wideł stalinowca Kaczyńskiego z towarzyszeniem szatana Rydzyka i wariata Macierewicza mające jako tło malowniczą scenę nawlekania na pal bądź rwania konmi zdrajcy i nieudacznika Tuska któremu po lewicy towarzyszyłby Walter a po lewicy Michnik.
W taki wynik to bym chyba uwierzył. Każdy inny to dla mnie taka tam zabawa. Ot było sobie tak, bociana dziobał szpak. A potem była zmiana…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz