Ciekawe
czy nie jest tak, że w związku z absolutną nieprzewidywalnością naszej
sceny politycznej a co za tym idzie rozregulowanym „systemem
immunologicznym” społeczeństwa pracownie badania opinii publicznej czy
tam społecznej nie odpuściły sobie poważnego i jak najbardziej naukowego
dociekania co obywatele myślą o tak zwanej klasie politycznej i kogo w
związku z tymi swymi myślami na temat tejże klasy preferują. Gdyby
trwali nieugięcie w gotowości owego dociekania mogłoby się to dla nich
tragicznie skończyć.
Samo
obserwowanie sceny politycznej bez żadnych skłonności analitycznych i
pretensji do wyczuwania trendów to już jest sport ekstremalny a co
dopiero robienie tego w celu wychwytywania jakichś prawidłowości i
obrabiania ich naukowymi metodami.
Piszę
to zaskoczony świeżo opublikowanym wynikiem takiego badania, po którym
abstrahując od przekonań, upodobań i antypatii powinienem szczerze
zapytać „o co tu, qrka, chodzi?” Bo okazuje się, że społeczeństwo
właśnie przerzuca swe wyborcze preferencje na stalinowskich zbrodniarzy.
Porzucając… No właśnie. Po przedostaniem sondażu też pytałem siebie „o
co tu, qrka, chodzi?” gdy Naród postanowił masowo zamanifestować swe
poparcie dla gości, którym jeśli co rośnie, to przede wszystkim liczba
wywalanych z roboty na bruk. Tamten sondaż ukazał się mniej więcej w
epicentrum lawiny informacji o sytuacji na rynku pracy, o prognozach z
nim związanych a okrasę stanowił dramat tyskich robociarzy od fiata.
Zatem właśnie społeczeństwo pokazało, że choć mocno lubi (powiedzmy
umownie) władze zamykające fabryki, woli jednak bardziej takie, które
stosują stalinowskie metody.
Oczywiście
kpię i sam doskonale wiem, że to niedorzeczne. Żartem więc przyszło mi
do głowy, że wobec nieprzewidywalnych polityków, którzy są zdolni do
wszystkiego co dobre i złe w takim samym stopniu i jeszcze większej
nieprzewidywalności obywateli, którzy zachowują się tak, jakby dorwali
się właśnie do drzewa wiadomości dobrego i złego tylko nie za bardzo
załapali co na nim jest jadalne, szefowie tych ośrodków badawczych
wspólnie zawołali „A walmy to!”. I postanowili, że skoro nie mogą
normalnie pracować, to choć zabawią się przednio. I teraz z ubawieniem
patrzą jak różni eksperci… Szczególnie zaś eksperci od propagandy czy
tam inżynierii społecznej łapią się za serca u progu jakże zasłużonych
zawałów gdy kolejne wyniki są całkiem alogiczne.
I choć nie ukrywam że to scenariusz na kiepskie kino klasy Ce, nie udaję też, że cokolwiek rozumiem z tych badań.
Prawdę
powiedziawszy poważna analiza przekazów medialnych w połączeniu z
wnikliwą i bezstronna obserwacją otaczającej nas rzeczywistości powinna
owocować wcale nie wahaniami jakichś tam słupków odzwierciedlających
preferencje wyborcze opinii publicznej. Gdyby opinia publiczna naprawdę
przypatrzyła się oraz wczytała i oczywiście treści i obrazy wzięła sobie
do serca, to zamiast wahnięć słupków oznaką ich preferencji powinno być
bestialskie zadźganie przez nią za pomocą zardzewiałych wideł
stalinowca Kaczyńskiego z towarzyszeniem szatana Rydzyka i wariata
Macierewicza mające jako tło malowniczą scenę nawlekania na pal bądź
rwania konmi zdrajcy i nieudacznika Tuska któremu po lewicy
towarzyszyłby Walter a po lewicy Michnik.
W
taki wynik to bym chyba uwierzył. Każdy inny to dla mnie taka tam
zabawa. Ot było sobie tak, bociana dziobał szpak. A potem była zmiana…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz