Skumulowały
się dziś, pewnie przypadkiem, tematy krążące wokół historii czy tam
raczej jej interpretacji. Znajdując kulminację w tekście kolegi Alexa
Disase, który pisze o niej choć pewnie nie do końca sobie z tego zdaje
sprawę, sądzą, że pisze o polityce.* I od Alexa zacznę mając świadomość,
że może to wyglądać jakbym zaczynał wbrew naturalnemu porządkowi, od
końca.
Gdyby
kolega Alex w swym tekście zaproponował jednoznacznie likwidację IPN,
połączona z fizyczną likwidacją zasobu Instytutu, pewnie bym się z nim
nie zgodził ale przyznałbym, że jego propozycja jest w jakiś sposób
spójna i przystająca do zarzutów stawianych badaniu specyficznego
wycinka naszej przeszłości. Jednak Alexowi albo brak konsekwencji albo
odwagi by zdecydować się na takie rozwiązanie. Może gdzieś w duchu zdaje
sobie sprawę, ze jego wizja działań IPN-u, sprowadzająca się do jakichś
tam, jak je nazywa, „żonglerek kwitami”, jest bardzo niepełna. I jeśli
tak myśli, trudno nie przyznać mu racji zważywszy na ten zarzut,
połączony z postulatem pełnego udostępnienia eSBeckich materiałów. Bo
jeśli sądzi Alex, że ten krok zakończy definitywnie proceder grzebania w
życiorysach, jest bardzo naiwny. I chyba nie do końca zdaje sobie
sprawę z niespójności swej wizji skoro dopuszcza takie „pójście na
żywioł” z teczkami mając równocześnie wątpliwości, czy te teczki to sama
prawda.
A
jeśli by przyjąć, że nie cała, odebrać teczki ipn-owskim historykom i
ipn-owskim prokuratorom, to co? A to, że wtedy weryfikacja prawdziwości
będzie prowadzona na sam koniec (to ważna uwaga) przez sądy. Bo tak
musiałoby się to skończyć wobec koniczności obrony przez niechwalebnymi
zarzutami, z którymi nikt chyba nie chciałby pozostać. Sądy pozbawione
jakiegokolwiek wsparcia. I wtedy dopiero będzie zamieszanie. Bo
interpretować papiery będą najpewniej głownie dziennikarze. A tego ja
bym raczej sobie nie życzył a pewnie również Alex byłby sceptyczny.
Może
zatem faktycznie zniszczyć cały ten zasób? Resetując ten fragment
historii? Kusząca propozycja… Oczywiście kusząca dla określonej grupy
ludzi.
W moim przekonaniu, ukształtowanym choćby sprawą Maleszki i ostatnią sprawą Wyszkowskiego byłaby to zbrodnia na naszej historii. Z
którą i tak, za sprawą różnych działań i różnych ludzi udaje się robić
rzeczy niebywałe. I tu można sypać przykładami. Takimi jak choćby wynik
sondażu, przeprowadzonego wśród Warszawiaków (aż mi w gardle stanęło to
określenie) w sprawie pomnika „czterech śpiących”.
A
w Częstochowie chcą stawiać pomnik Gierkowi a inicjator przekonuje, że w
zasadzie nie ma czego temu komunistycznemu namiestnikowi zarzucić bo
bici w 1976 r „- Po co się buntowali? O te paroprocentowe podwyżki?”**
To słowa człowieka, który tytułuje się stopniem doktora. I przy okazji
też podpiera się ponad 50% poparcia dla tego pomysłu w przeprowadzonym w
internecie badaniu.
Trudno
dziwić się i Warszawiakom i mieszkańcom Częstochowy i nawet temu mało
znanemu poza „Miastem świętej wieży” doktorowi jeśli spotyka się z takim
interpretowaniem historii jeśli czyta się jak ją interpretuje znany i
medialnie otrzaskany prof. Radosław Markowski. Nazywa on zbrodniarzami
dowódców zarówno powstania styczniowego jak i warszawskiego. To drugie
zostawmy bo „bawić się” nim będziemy, jak co roku na przełomie lipca i
sierpnia. Zacytuję fragment z Markowskiego, bo ostatnio zarzucono mi, że
znęcam się nad kimś bez stosownych cytatów. Mówi więc ów Markowski „O
ile możemy dyskutować, jaki wpływ powstanie warszawskie miało na
obalenie władz komunistycznych w 1989 r., to już nie da się udowodnić
związku między powstaniem styczniowym a odzyskaniem niepodległości w
1918 r.” *** a ja się zdumiewam, czy pan Ryszard
Markowski urodził się od razu z tytułem profesorskim, jakby nie było w
dziedzinie nauk humanistycznych co uchroniło go od zetknięcia się czy
choćby delikatnego otarcia się o to, co już uczniowie gimnazjum nie
mówiąc już o licealistach czy studentach kojarzą (a w każdym razie
powinni) jako ów związek między tradycją powstania styczniowego a tym
wszystkim, co działo się w II połowie XIX i pierwszych dziesięcioleciach
wieku XX. Nie chce mi się tłumaczyć tego Markowskiemu więc daruję sobie
uwagi o polskim pozytywizmie, o Żeromskim i reszcie literatów
tworzących „narodowe przetrwalniki” mocno przesiąknięte pamięcią o
tamtym powstaniu wreszcie tradycji, w jakiej wzrastali i do której tak
chętnie przyznawali się twórcy naszej Niepodległości wywalczonej w
między 1918 i 1922 r. Jak już powiedziałem bez świadomości tego, jak mi
się wydawało, nie dało się w Polsce uzyskać choćby średniego
wyksztalcenia.
Trudno
mi odmówić sobie złośliwej i naprawdę źle o mnie świadczącej uwagi, że
być może zbyt wiele wymagam od pana profesora socjologa, który doktorat
pisał na temat „Używanie i nadużywanie alkoholu – korelaty problemu społecznego.”****
W tej kwestii mam do powiedzenia tyle, ile Markowski w kwestii wpływu
powstania styczniowego na wolnościowe dążenia Polaków w przedwiośnie XX
wieku. Różnica między nami, (poza posiadanymi stopniami naukowymi) jest
taka, że ja na temat, o którym nie mam pojęcia nie wypowiadam się a pan
markowski owszem.
I
pewnie kolega Alex zapyta cóż to ma wspólnego z jego tekstem i jego
postulatami. A ma i to spory. Niech sobie kolega Alex wyobrazi, że naszą
świadomość historyczną, w tym przypadku odnosząca się do jednej z
licznych ciemnych stron PRL-u, stanowiącej w dodatku ciągle nie
zabliźniona ranę kształtować będą humaniści podobnie kompetentni jak
Radosław Markowski. Kierujący się (jak sądzę uważając, że jest jakiś
inny niż ewentualna głupota powód tych farmazonów wygadywanych przez
Markowskiego) chyba chęcią wypromowania się poprzez kontrowersyjne
poglądy na historię. Takie jak owa wypowiedź gościa z Częstochowy
uważając ego że „warchoły” z Radomia słusznie po dupie dostały bo mogły
towarzyszowi Gierkowi nie fikać.
Zatem
póki nie wyjaśnimy PRL-u i nie wykorzystamy najmniejszej choćby szansy
ukarania tych, co z tego PRL-u niektórym zrobili piekło lepiej by IPN
trwał. Lepiej jak nas kosztuje i budzi kontrowersje niż jakby miał nas
oddać w ręce Markowskiemu do spółki z doktorem Wydmuchem z Częstochowy.
Trudno liczyć, ze się zamiast nich znajdzie jakiś giz3miasto, który,
nieświadomie swą notką***** ustosunkuje się do tego fragmentu wywiadu z
Markowskim.
„Wrócę do powstań. Czy według Pana bez nich Polska byłaby dziś takim samym krajem?
Osiągnęlibyśmy obecny poziom życia szybciej, niż nam się to udało.”
Osiągnęlibyśmy obecny poziom życia szybciej, niż nam się to udało.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz