Szkoda
mi jej, bo w sytuacji, w której się znalazła trudno znaleźć kogokolwiek, z
jednym chyba, zaskakującym wyjątkiem, kto potrafił tak zdecydowanie spojrzeć na
nią jak na człowieka.
Wbrew
oczekiwaniom i naturalnej chyba dla tej sytuacji logice postępowania tą jedną
osobą nie jest akurat Janusz Palikot. Gdyby chcieć oceniać jego postępowanie śmiało
można powiedzieć, ze jedną decyzją sprawił, ze teraz na Prezydium Sejmu patrzeć
się będzie jak na połączenie cyrku z menażeria. I proszę nie wyciągać z tego,
co przed chwilą napisałem mylnego wniosku, jakobym uważał panią Grodzką za
jakieś dziwadło. Nie uważam i o tym jeszcze napisze. Ale nie mam wątpliwości,
że zainteresowanie mediów oraz obywateli tym gremium wynika z faktu, ze
znajdzie się w nim właśnie posłanka Ruchu Palkota i że właśnie dlatego, że jako
takie dziwadło jest postrzegana. Nikt się oczywiście do tego nie przyzna nawet
na mękach ale nie mam najmniejszych wątpliwości,, że tak właśnie jest. Kiedy
wertuje się strony mediów opiniotwórczych i mniej opiniotwórczych oraz fora
internetowe od razu widzi się, że przyszły skład Prezydium Sejmu, za sprawą
właśnie kandydatki partii pana Palikota to temat numer jeden. I jawnie to
kontrastuje ze stanem dotychczasowym, w którym mało kto w ogóle słyszał o czymś
takim jak Prezydium Sejmu a jego skład i ewentualne zmiany w nim wszyscy mieli
serdecznie w gdzieś. Jeśli teraz zwracają na niego swa uwagę, to tylko dlatego,
że jest tam pani Grodzka i trzeba sobie na nią popatrzeć. Jeszcze tydzień, dwa
tygodnie temu pewnie z 97% obywateli nie potrafiłoby wymienić więcej niż
jednego wicemarszałka Sejmu. A może nawet żadnego. I wcale nie odczuwało z tego
powodu jakiegoś żalu ani potrzeby naprawiania tego zaniedbania. A media… Gdyby
to kto inny kandydowała a nie Anna Grodka, media pewnie napisały by o tym
gdzieś na dole strony i nie więcej niż raz.
Nie
mam wątpliwości, że za całą sytuację, a w szczególności za wszystkie kąśliwe
czy nawet chamskie uwagi pod adresem posłanki Ruchu w największym stopniu winę
ponosi Janusz Palikot. A na tę jego winę składa się kilka win pomniejszych.
Przede wszystkim intencje, których w jego działaniu się doszukujemy. Od dość
dawna uczył nas poseł z Biłgoraju, że większość jego działań służyć ma temu, by
kogoś tam, mówiąc kolokwialnie, podkurwić. Robienie z prowokacji metody
komunikacji z potencjalnymi wyborcami sprawiło, ze stały się one znakiem
rozpoznawczym i tego polityka i jego partii. I teraz, gdy obecne działanie tak świetnie
wpisuje się w dotychczasowy schemat, trudno uwierzyć i przyjąć do wiadomości,
że to nie żadna prowokacja tylko jak najbardziej poważna, przemyślana i zasadna
decyzja. Szczególnie, że zasadna… I tu akurat nie próbuję sugerować, że pani
Grodzka nie zasługuje na stanowisko, które jej zaproponowano. Nie sugeruję też,
ze na nie zasługuje. Zanim wyjaśnię czemu tak na to patrzę taka uwaga, że w
zasadzie trudno powiedzieć, ze na to stanowisko trzeba jakoś tam zasługiwać. Sądzę
tak na podstawie wieloletniej praktyki, z której niewiele w naszej pamięci
pozostało.
Ale
napisałem, że nie sugeruję absolutnie, iż pani Grodzka nie zasługuje na
wspomniane stanowisko, ani też, że na nie zasługuje. Jakże bym miał zresztą uważać
cokolwiek, skoro o pani Grodzkiej (poza tym, że jest posłanką i świeżo wskazaną
kandydatką) wiem tyle tylko, że była kiedyś komandosem o imieniu Krzysztof. I
to też jest wina pana Janusza, który po pierwsze powinien zrobić wszystko, by
mnie, jako jednego z paru milionów niezorientowanych i chyba lekko skonfundowanych
teraz, przekonać, że to osoba czy tam postać wybitna a choćby ciekawa. Z innych
powodów niż to, co ciekawi większość Polaków kojarzących Annę Grodzka. A co
ciekawi mogłem się przekonać obserwując zarówno zainteresowanie jak też przede
wszystkim reakcje oglądających bardzo popularny na You Tubie filmik ze sławnym
tańcem pana Janusza i pani Anny. Powagi nie potrafili zachować nawet ci, którym
Ruch pana Janusza zdawał się jeszcze niedawno „świeżym powiewem w polityce”.
Tak
więc z jednej strony Palikot zrobił zbyt mało byśmy dzisiaj poważnie brali pod
uwagę taką możliwość, że jednak faktycznie chodzi o oczywistą jakość, którą
będzie pani Grodzka- wicemarszałek.
Z
drugiej trudno w ogóle sądzić, że nie ma on pojęcia jak odbierana jest pani
Grodzka poza nielicznymi i dość hermetycznymi środowiskami, w których nie takie
sytuacje odbiera się jako normalne. Zatem jeśli dla Palikota Grodzka to
naprawdę „ecce homo”, powinien tak intensywnie nas o tym przekonywać, by dziś
pieś z kulawa nogą nie interesował się że są jakieś tam kandydatury na
wicemarszałka. Dlatego właśnie przekonany jestem, że jest to kolejna prowokacja
Palikota. Smutne jest zaś to, ze takiej możliwości nie wyklucza sama pani
Grodzka (właśnie słyszałem w Teleekspresie) i jej to nie przeszkadza.
A
że faktycznie mało kogo by to obeszło świadczy to, że kandydatura Ludwika Dorna
istnieje w mediach głównie dlatego, że „Były marszałek Sejmu powalczy z Anną
Grodzką o fotel wicemarszałka.”*
I
tu właśnie zasygnalizowane w tytule post scriptum, w którym przyznaję, że nie
pojmuję postawy PiS-u, ogłaszającego, ze nie poprze żadnego kandydata, w tym
ludwika Dorna. Tłumaczy co prawda, że w ten sposób jest za zmniejszeniem składu
Prezydium ale gdyby faktycznie to leżało mu na sercu, po prostu odwołałby Kuchcińskiego.
Wtedy bym uwierzył w szczerość intencji.
Na
sam koniec wyjaśnię, że jedynym, którego postawa w tej sprawie wydaje mi się
bez zarzutu jest o dziwo Niesiołowski, który właśnie dostrzega w pani Grodzkiej
człowieka, którego jej pryncypał postanowił potraktować jak przedmiot w swej
politycznej grze.