Trzecioplanowym bohaterem najnowszego wywiadu Roberta Mazurka jest dziwny,
dość chyba przerażający stwór. Dla jednych nie istniejący nigdzie indziej poza
rojeniami szaleńców owładniętych obsesją powszechnego spisku dla innych coś
materialnego, pokazującego od czasu do czasu swą prawdziwą twarz zza doskonale dopasowanej,
budzącej na co dzień raczej przyjemne skojarzenia maski.
W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim PRL w masce III RP jest obecny cały
czas. Trudno żeby było inaczej skoro głównym tematem jest próba analizy
postępków i intencji „skruszonego” ubeka – bohatera książki przepytywanego
przez Mazurka dziennikarza radiowego i telewizyjnego. Jednak wbrew pozorom ta
obecność wynika wcale nie z tego, że są tam wątki dawnych uwikłań owocujące
późniejszymi nawoływaniami o zaniechanie rozliczeń. Choć to też.
Rymanowski, opowiadając losy ubeka
Molki przytacza kapitalną scenę, która więcej mówi o tym II PRL-u zakotwiczonym
w III RP niż wszystkie sprzeniewierzenia złamanych tchórzy kryjących później
swych wcześniejszych oprawców – oficerów prowadzących.
Rzecz dzieje się już po zmianie systemu i po nominalnym odebraniu władzy
komunistom. Korzystając ze swej fałszywej „opozycyjnej karty” ów Janusz Molka
zgłosił chęć wstąpienia do nowej służby, tworzonej jakoby od podstaw przez nowe
państwo polskie. Miał oczywiście nadzieję (wzmocnioną obietnicą jakiegoś
oberesbeka), że ślady po jego pracy na rzecz bezpieki a później tajny etat w
tejże nie wyjdą na jaw.
Jak bardzo się pomylił okazało się gdy stanął przed trójką „asów” nowej
służby: Konstantym Miodowiczem, Wojciechem Brochwiczem i Bartłomiejem
Sienkiewiczem. Według relacji Molki znali już wtedy z nie zniszczonych wbrew
obietnicy oberesbeka papierów jego przeszłość i zażądali, by dalej był donosicielem. Wykorzystującym swe
opozycyjne znajomości. Słowem miał robić to co przed zmianą systemową z tą różnicą,
że nie dla SB lecz dla UOP. Choć po przeczytaniu czegoś takiego aż się ciśnie
na usta pytanie „a co to za różnica?” Późniejsze zdarzenia, z którymi część
tych nazwisk się mocno kojarzy pokazują, że żadna. Oczywiście druga strona zaprzecza twierdząc,
że po prostu podziękowała Molce. Jednak czy do tego, co można było załatwić
choćby listem, nawet nie koniecznie poleconym, potrzebna byłą aż kumulacja
najlepszych ówcześnie „towarzyszy z bezpieczeństwa”?
Puentą wątku podwójnej tożsamości III RP niech będzie fragment z początku
rozmowy Mazurka z Rymanowskim. Fragment, w którym pozwolę sobie podkreślić
kilka słow. Słów, które są kluczowe jako część wspólna tej Rzeczpospolitej i
zdechłego jakoby PRL-u.
„[…] O tym, jak głęboka jest jego
wiedza, świadczą rzucane niby mimochodem nazwiska bardzo znanych autorytetów ze
świata polityki czy mediów, które były współpracownikami SB, ale kupiły sobie
nietykalność, idąc na współpracę z UOP.
Znasz te elektryzujące nazwiska?
Nie wszystkie, ale i tak nigdy ich
nie ujawnię. Bardzo przepraszam, ale nie jestem szaleńcem.
Jasne, po co mamy potem znaleźć ślady trotylu na twoim volvo i słyszeć od prokuratora, że to ślady namiotu.
Jasne, po co mamy potem znaleźć ślady trotylu na twoim volvo i słyszeć od prokuratora, że to ślady namiotu.
(śmiech) To nawet nie o to chodzi.
Dobrze wiemy, że nie mam twardych dowodów i przegrałbym każdy proces.
Jednocześnie on mi mówi, że gdyby w 1990 roku poszedł na współpracę z UOP,
to dziś sam chodziłby od studia do studia telewizyjnego i pouczał:
„Rymanowski, wy prowadzicie kraj ku przepaści!", tak jak kilku innych.*
* http://www.rp.pl/artykul/61991,948294-Jak-pijesz-z-esbekami--patrzysz-na-swiat-jak-oni.html
(Oczywiście pod tym linkiem można znaleźć tylko fragment. Reszta za opłatą lub
w „ papierze”)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz