Jeszcze
parę chwil temu jechałem sobie autem słuchając radia. Mówiło radio o perturbacjach
na szczycie w Brukseli. A ja nie mogłem wyjść z podziwu jak przez ostatni czas
panowie z naszej „lepszej drużyny” fachowo przykrywali Merkel Cameronem.
Oczywiście
nie jestem żadnym pornografem ani nie
sugeruję, ze są nimi panowie z „lepszej drużyny”. Bo to, co napisałem wcześniej
to nie to, o czym myślicie.
Chodzi
mi o to że konsekwentnie panowie z PO przekonywali nas że jeśli szczyt unijny
dzielący kasę zakończy się dla nas niepomyślnie, będzie to wspólna wina
Brytyjczyka Camerona i naszego Kaczyńskiego, który jest z tym Brytem w sojuszu.
I
teraz dopiero wychodzi mi, że ta konsekwencja wynikała chyba z tego, żeby
przypadkiem nikt nie zainteresował się jak w Brukseli zachowa się Angela Merkel
i czyim z kolei ona jest sojusznikiem.
Wygląda
na to, że już mnie Tuska. I mam trochę pretensji do naszego przywódcy, że nie
uprzedził mnie i pozwolił żyć w błędnym przekonaniu że Niemców mamy za sobą.
Wygląda
więc na to że doszło do jakiejś karuzeli sojuszy a jej skutkiem może być
najprawdopodobniej symboliczny paw naszego „głównego negocjatora” którego siła
odśrodkowa smyrgnęła mocno gdzieś daleko ku jego absolutnemu zaskoczeniu.
Trudno
powiedzieć jaki będzie ostateczny efekt szczytu. Dla nas jednym z efektów jest
kolejna lekcja polityki zagranicznej.
Gdyby
nie to, że chodzi o sprawę dotyczącą wszystkich Polaków, także i mnie, nie
omieszkałbym wyrazić jakiejś wrednej schadenfreude będące skutkiem obnażenia
zarazem bezczelności i amatorszczyzny naszych „polityków zagranicznych”. Ta
złośliwa satysfakcja należy się Tuskowi i Sikorskiemu właśnie za te próby
wrabiania Kaczyńskiego w bezpłodną jakoby współpracę z brytyjskimi
konserwatystami w sprawie, w której to akurat nie Kaczyński miał jakieś tam
obowiązki. Dziś wychodzi że Kaczyński Kaczyńskim ale wyryćkany został właśnie
Tusk za sprawą swej największej i najwierniejszej jakoby sojuszniczki w
Europejskiej Partii Ludowej. Co ciekawe obok Angeli i jej CDU pod włos Tuskowi
poszli też inni partnerzy z EPE z rządzącej w Holandii Christen-Democratisch Appèl.
Można by pytać czy przez to pilnowanie duetu
Cameron-Kaczyński panowie Tusk i Sikorski nie zaniedbali dla własnych, bardzo partykularnych
politycznych interesów interesu naszego państwa i obywateli. Ale to zbyt proste
pytanie. Bo stawiając je musimy założyć, że wspomnienie panowie od dawna
wiedzieli, że z ich puszenia się nic nie wyjdzie i „szmacianym” stylem zajęli
się szukaniem „kozłów ofiarnych” czy tam „jeleni”. Dużo łatwiej jest nie robić
z nich intrygantów biorąc sobie do serca apel pana Tuska by skończyć z językiem
agresji i przyjąć po prostu że to oni są amatorami oraz tymi „kozłami ofiarnymi”
czy tam „jeleniami” swoich braci i sióstr z Berlina i Hagi.
Jak na razie nasze (?) 300 miliardów poszło się…
jechać. Najpewniej w oczekiwaniu aż Tusk z Sikorskim coś wymyślą zamiast
wymyślać po raz kolejny tego złego Kaczyńskiego. Który najpewniej te „melony”
nam ukradł. Razem ze swoim Cameronem i z Angelą od Tuska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz