Brzeziński
ma w tym co mówi bez wątpienia rację, choć najpewniej nie o taką rację mu
chodziło i nie o takie wnioski, jakie akurat ja wyciągam z jego wypowiedzi.
Bez
wątpienia nie myli się mówiąc że Rosji zależy na by dzielić sprawą Smoleńska Polaków, i tu
pewnie 100% oceniających jego słowa przyzna mu rację. Część dlatego, że też tak
uważa i uważała zanim on to powiedział, część, bo dała się przekonać jego autorytetowi
a niektórzy dlatego, że wymowa słów Brzezińskiego im od początku pasowała i
teraz głupio byłoby im się wycofywać z tego przekonania choćby odnośnie części
jego słow.
Nie
będę oceniał opinii Brzezińskiego w sprawie „teorii zamachowej” bo on, pewnie nieświadomie, nie pojmując, że
jego słowa można odebrać bardziej generalnie niż jemu pasuje, sam to zrobił mówiąc
co powinno się myśleć o tych, którzy wygłaszają sądy „nie mając wskazówek na to.”
W
tej kwestii jak na razie, mimo medialnego piętnowania jednych i wspierania
drugich „wskazówek na to” tyle samo mają i ci co są za i ci, którzy uparcie
odwołują się do „wyników badań” czy to Anodiny czy to… Anodiny z lekką
kosmetyką Millera. Ten drugi przypadek, czyli „wyznawcy ruskiej bumagi” to,
biorąc pod uwagę ostrość stawianych diagnoz, wymarzony materiał do oceny przez
starego profesora. Ja sam coś bym powiedział o ludziach, którzy wymachują wspomnianym
(jednym czy drugim) raportem mając niejako w drugiej ręce inne dokumenty z Rosji,
w których najczęściej zgadzają się tylko dane osobowe tych, których dotyczą.
Tak, mam na myśli tak zwaną „dokumentację medyczną” podsyłaną nam z Moskwy.
Podsyłaną ratami a co która paczka przychodzi, wychodzi z niej coraz to grubszy
kłopot czy tam specyficzny żart Rosjan.
Oponenci
zaraz mi zwrócą uwagę, że to przecież nie to samo, że przy badaniach nad
katastrofą byli obecni również nasi przedstawiciele. Ja odpowiem, ze przy
sekcjach, do pewnego momentu, też byli obecni nasi patolodzy. Nie, to w
poprzednim zdaniu to nie pomyłka i wcale nie powinno być „od pewnego momentu”.
Nasi patolodzy byli przy sekcjach do momentu, w którym jeden z lekarzy przyznał,
że wcale nie byli. Że pojawili się trochę za późno a i wtedy przez jakiś czas
siedzieli na ławeczce w prosektorium.
Przejdźmy
jednak do wypowiedzi Brzezińskiego, w której ani na jotę nie pomylił się nasz
nestor wojny polsko-rosyjskiej. Ale z taką uwagą, że to, co jest wyżej nie jest
taką luźno związaną z zasadniczym tematem dygresją ale oczywistym wprowadzeniem
do niej.
Rzekł
więc profesor Brzeziński, że „Rosji
zależy na tym, żeby ta sprawa dzieliła Polaków. Są niestety osoby na scenie politycznej,
które świadomie albo podświadomie, bo są chore, dzielą społeczność i podważają
wiarygodność rządu, państwa, sprawiedliwości itd. I to jest wstrętne - dodał.”*
I
ja się pod tym podpisuję obiema rękami! Oczywiście z pewnym wyjaśnieniem a
nawet kilkoma. Pierwsze jest takie, że ma Brzeziński rację dokładnie tak, jak
ten ktoś, kto co godzinę podaje aktualny czas korzystając z zepsutego, „stojącego”
zegarka. W końcu ten dwa razy trafia bezbłędnie. Przypadkiem mu wyszła ta trafna diagnoza. Bo faktycznie też mi
wychodzi, że „Są niestety osoby na scenie politycznej, które świadomie albo
podświadomie, bo są chore, dzielą społeczność i podważają wiarygodność rządu,
państwa, sprawiedliwości” ale myślę, że pan Brzeziński myśli o nieco
innych osobach. Nie o tych które przez jakiś czas opowiadały o męstwie Rosjan bawiących
się w wykopki, prosili złodzieja o прощение za
kradzież oraz przekonywały nas że jeśli na czymś
Rosji zależy to na tym by rzecz jak najdokładniej wyjaśnić, sprawić byśmy mogli
jak najpełniej uczestniczyli w procesie wyjaśniania. Teraz, kiedy już „nie
wykluczają” na przykład prowokacji nie
potrafiąc w żaden inny sposób wyjaśnić wycieku materiałów, które powinny być
wykorzystywane tylko w śledztwie, kiedy bez żenady tłumaczą nam, że „dają sobie
pól roku na ściągnięcie” jednej czy tam dwóch kopert z dowodami, które sami
zebrali faktycznie przyznać trzeba, że „podważają wiarygodność rządu, państwa,
sprawiedliwości”. Myślę, że najlepszym wskaźnikiem tego zjawiska jest
rosnąca liczba osób, które nie wykluczają możliwości zamachu.
Ja,
odmiennie niż pan Brzeziński nie będę wypowiadał się na temat niczyjego stanu zdrowia
ani sugerował, że coś jest wstrętne. Prędzej doszukiwałbym się bardziej lub raczej
mniej skutecznego sprytu czy tam
cwaniactwa przy kolejnych próbach wykręcania się z odpowiedzialności i
przyznał, że choć trąci to mimo wszystko amatorką, jakąś tam śladową misterię w
sobie ma. W każdym razie choć tyle, że się pan Brzeziński nieco pogubił. Choć zaczął
jakże trafnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz