piątek, 17 grudnia 2010

Trzymaj się twardzielu!

Pisze do Ciebie teraz bo kiedy już będziesz mógł sam cokolwiek przeczytać to pewnie mój i twój świat jakoś się będą mijać bez zrozumienia. Przez ten czas co do tego momentu minie stać się przecież tyle może. Tak to bywa najczęściej między takimi jak ja i takimi jak Ty. Tedy czy czas odpowiedni czy nie pisze bo mam Ci kilka słów do powiedzenia.

Odkąd wiem, że jesteś pojąłem jak mało wiem o kilku bardzo istotnych i bardzo trudnych rzeczach. Choć zdawało mi się, że jest inaczej bo przecież coś tam przeżyłem, coś też widziałem a reszty sobie doczytałem. Ale to tak nie działa. Wie naprawdę ten tylko, co sam sobie z tym da radę.
Ile ja na przykład wiem o sile i o chęci życia? Nic zgoła. Mało kto wie to tak jak Ty. Bo łatwo jest chcieć żyć gdy wie się, czego się chce i gdy wie się choć trochę jak to zrobić.

Ty musisz sobie z tym razić choć właśnie od tego musiałeś zacząć. I nikt Ci nie powiedział wcześniej, że może być ciężko. Nie dało się po prostu. A jednak radzisz sobie choć nawet nie wiem jak i czym.

Nie wiem choć myślami jestem z Tobą odkąd wiem, że się z tym swoim własnym od niedawna życiem musisz tak szarpać. I dobrze że to robisz i że się nie dajesz. Bo jesteś potrzebny. Sam się o tym przekonasz tylko daj jeszcze trochę z siebie.

Później będzie już łatwiej. Sam zobaczysz. Bo nie jesteś sam. I jak już się uporasz z tym, z czym musisz się teraz zmagać więcej nie będziesz musiał zmagać się sam.
I mówię Ci, że warto się jeszcze odrobinkę przemęczyć. Tyle jest do zobaczenia i do poczucia. Poczynając od tego ciepła najważniejszego, które już na ciebie czeka.

Więc jeszcze trochę wysiłku. Trzymaj się Miłosz, twardzielu!

Pełen wiary i podziwu r.

ps. Wybacz D. ale nie mogłem inaczej.

1 komentarz: