sobota, 4 grudnia 2010

Howard Kirk i masochizm W. Sadurskiego

[Tekst ukazał się na chwilę w Salonie24, bo jest polemiką z zamieszczoną tam publikacją Wojciecha Sadurskiego pt. „To idzie młodość – czyli z kajecika studenta”*. Ale po tej próbie polemiki w moim (to nie ironia…) Salonie przeszła mi ochota by tam polemizować i w ogóle udzielać się w kwestiach jakichkolwiek poza jedną. Niemniej rzecz jest kusząca stąd ten tekst choć może tutaj niezbyt pasujący]


Tak więc całkiem niechcący zrobiłem dobrze samemu Wojciechowi Sadurskiemu*. Na pociechę pozostaje mi świadomość, że takich jak ja było całkiem sporo. I właściwie na tym powinienem poprzestać bo samo uświadomienie sobie że zrobiłem profesorowi dobrze wiązało się też z uświadomieniem i tego, że ta nasza interakcja na tym właściwie się kończy. Ot, trochę radości miał pan profesor dzięki mnie i mnie podobnym i tyle. Pewnie powinienem się z tego cieszyć i na tej uciesze, dzielonej z Wojciechem Sadurskim poprzestać. Tyle, że zamknięcie dyskusji, w której Wojciech Sadurski po prostu nie mógł nie polec z zaprezentowanym tam stanowiskiem, w sposób, w jaki Wojciech Sadurski ją zamknął wywołało we mnie pewne literackie skojarzenie. Dość dalekie ale to akurat nie moja wina lecz raczej profesora Sadurskiego. Cel, jaki próbuje (post factum oczywiście ale to nie ma znaczenia bo inaczej przecież nie mógł) przypisać swemu tekstowi Sadurski skojarzył mi się z metodami, którymi swoje cele zwykł osiągać Howard Kirk, bohater wydanej w 1975 roku książki Malcolma Bradbury’ego „The History Man” (w Polsce wydanej jako „Homo historicus”). To, co łączy Sadurskiego (przynajmniej takiego, jakiego sam Sadurski stara się w tym konkretnym sporze z komentatorami wykreować) z Kirkiem to korzystanie z manipulacji jako zaczynu. Różnicą zaś, i to tak istotną, że już na wstępie kazała mi zaznaczyć, iż pokrewieństwo obu panów jest bardzo dalekie, jest jakość i przeznaczenie wspomnianego zaczynu. U Kirka za jakość odpowiada jego bezwzględność a przeznaczeniem jest chaos. Ja to tak nazywam bo Kirk pewnie nazwałby to inaczej. Na przykład rewolucyjnym wrzeniem albo intelektualnym niepokojem. Połączenie tych dwóch elementów sprawia, że modus operandi Howarda Kirka jest godzien tak potępienia (a może i pogardy) jak i podziwu dla jego finezji. I tyle o Kirku. Jak ktoś chce więcej to odsyłam do lektury. Tym chętniej że warta tego bez dwóch zdań. W przypadku Sadurskiego zgadza się tylko technika, reszta to niestety nie ta liga. Stąd jakoś mało (a może i wcale) zabolał mnie sposób, w jaki profesor Sadurski zamknął a właściwie skwitował dyskusję pod swym tekstem. Pozwolę sobie przytoczyć:
„Od WS
-> Stary
No tak, młodzież mamy dorodną...
A ogólny ton większości komentarzy przekonuje mnie, ze trafiłem celnie - i bardzo mnie to cieszy!
Pozdrawiam wszystkich
WS”**
i
„oD WS
->Ufka
Nie, ja z komentarzy zrozumiałem znacznie więcej. Ale po co mam robić przykrość komentatorom, zwłaszcza gdy jestem w tak dobrym humorze?
WS”***

Nie boli bo i żaden tam z niego demon w rodzaju Kirka. A i na dobrą sprawę nic innego poza tą wymianą zdań ze Starym Wojciechowi Sadurskiemu nie pozostało. Oparł on swą prowokację na tak topornym zestawie tez, że nie trzeba było być aż Sadurskim by przewidzieć w jakim kierunku pójdzie dyskusja i argumenty oponentów stwierdzeń autora. Jego szybki i oszczędny w słowa „tryumf” zamiast rzeczowego starcia z zamieszczonymi pod tekstem kontr stwierdzeniami jest dowodem na to, że profesor Sadurki nie był w stanie się z nimi zmierzyć. Albo na to że po prostu lubi jak się po nim jeździ bez litości.
Osobiście cenię intelekt Sadurskiego więc mając wybrać stawiam na tę drugą możliwość. Gdybym, chcąc pozostać wiernym memu szacunkowi dla intelektu Sadurskiego, miał się zacząć zachwycać „celnością” strzału profesora byłby to z mojej strony przejaw wyjątkowej nieszczerości i protekcjonalizmu. A jestem od tego jak najdalej. Dlatego z całym przekonaniem będę twierdził, że faktycznie musiał mieć Wojciech Sadurski z jakiegoś powodu wyjątkowo dobry humor i uznał, że dobrze mu zrobi taka fanga otrzymana przy opuszczonej gardzie. Miło mi, panie profesorze, że mogłem to dla pana zrobić :). I jeśli jeszcze kiedyś przyjdzie panu ochota to chętnie służę. I nie mam nic przeciwko temu by później pan opowiadał kolegom ile i jak mocno pan trafiał.
Jeśli ktoś spodziewał się po tym tekście polemiki z argumentami Wojciecha Sadurskiego to odsyłam pod jego tekst. Ja polemizuję w taki sposób jaki narzucił sam autor.
* http://wojciechsadurski.salon24.pl/256039,to-idzie-mlodosc-czyli-z-kajecika-studenta
** http://wojciechsadurski.salon24.pl/256039,to-idzie-mlodosc-czyli-z-kajecika-studenta#comment_3634184
*** http://wojciechsadurski.salon24.pl/256039,to-idzie-mlodosc-czyli-z-kajecika-studenta#comment_3634316

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz