środa, 22 grudnia 2010

Kradzież to kradzież czyli nazwijmy rzeczy po imieniu

Wygląda na to, że ostatnim akordem tajemniczego zjawiska, które przemknęło niezauważone przez nasz kraj, zwanego przez niektórych nie wiedzieć czemu „jesienną ofensywą legislacyjną rządu” będzie spektakularny skok na bank. Nie na jakiś tam PeKaO czy inny BGŻ, bo tym się parają drobni złodziejaszkowie. Tym razem mieć będziemy do czynienia ze skokiem imponujący, polegającym na buchnięciu od 12 do 17 miliardów z zasobów, które znaczna cześć wypruwających sobie żyły Polaków odkłada ufna w uczciwość swojego państwa by na starość nie musieć dorabiać sobie grzebaniem po śmietnikach. Tego imponującego wyczynu dokona zaś ze swą wesołą kompanią ten, co jakiś czas temu przekonywał nas ustami pewnego barda, że” jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”. Ciekawe czy ci, co się dali uwieść pieśni byliby skłonni to zrobić gdyby wtedy wiedzieli skąd na to ów czarodziej weźmie. Tak się składa, przynajmniej oficjalnej propagandzie, że wywiedzionymi w pole przez cudotwórcę są głownie młodzi i świetnie zarabiający. Świetnie się tedy składa bo to głownie ich opędzluje ich idol.

Gdyby jeszcze w tym „skomplikowanym” finansowym posunięciu kryła się jakaś myśl pozwalająca sądzić, że za jakiś czas ta ofiara wróci się mimowolnym ofiarodawcom z nawiązką. Ale jedyna myśl jaka się za tym kryje to chęć zrobienia wrażenia na naiwniakach przed zbliżającymi się wyborami. Widać sam cudotwórca nie za bardzo wierzy, że po czterech latach jego rządów wystarczy ponownie poprosić barda by znów zaintonował „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”. Teraz trzeba postarać się nieco bardziej. „Światli” wyborcy aż tacy „światli” to nie są by dać się nabrać na ten sam chwyt. Tedy pokaże się im jak cudotwórca znakomicie potrafi się realizować w czymś, co można by uznać za rodzaj krawieckiego abecadła. Oto ni mniej ni więcej tylko załata dziurę w publicznych finansach co się tak jakoś i nie wiadomo czemu monstrualnie rozrosła przez te trzy lata jego światłych, mądrych i skutecznych rządów. Każdy zaś wie, że łatanie dziury wymaga jakiegoś materiału, co posłuży za łatę. Nasz mistrz pogłowił się i znalazł. Oto uznał, że najlepiej wziąć ten co to sobie leży odłogiem i nikomu jeszcze nie służy.

Tedy rzecz będzie tak wyglądać, że z pieniędzy, co miesiąc w miesiąc powinny być wpłacane zaharowanym obywatelom na specjalne konta, nasz cudowny magik, zmieniony cudownie w coś bliskiego Janosikowi albo Robinowi z Sherwood (bliskiego bo owszem, zabierze jednym, nie koniecznie wcale bogatym, ale żadnym drugim nie da) weźmie sobie ponad połowę i pokaże ją za jakiś czas jako swój wybitny sukces ekonomiczny. Dosłownie na miarę ni mniej ni więcej a samego Hugo Chaveza. Od jakiegoś czasu ten i ów ostrzegał, że takie „tymczasowe” rozwiązanie jest planowane. Okazało się, że ten i ów łgał zwyczajnie. Bo żadne tam tymczasowe! Oto na zawsze już ponoć zamiast naszych 7 procent z kawałeczkiem do Funduszy pójdzie zaledwie 3 czyli niespełna połowa tego co dotąd. Ile ona zdoła dać jeśli przy obecnej stawce straszeni jesteśmy pesymistycznymi prognozami? Pewnie niewiele. Reszta dorzucona zostanie do tych pieniędzy co są na bieżąco przeżerane za pośrednictwem ZUS.

Nie wiem jak inni ale ja na własny użytek pozwolę sobie takie „genialne” rozwiązanie ekonomiczne nazwać określeniem zapewne wstecznym i niepoprawnym politycznie ale za to wyjątkowo zrozumiałym. Jest to ni mniej ni więcej tylko rabunek w biały dzień. Zaczynam podejrzewać nawet, że gdzieś w jakiejś bliskości czasowej, gdy nasz pan prezydent gościł w celu zasięgnięcia porady wybitnego znawcę spraw wschodnich Wojciecha J, pan cudotwórca Premier w podobnej roli musiał przyjmować na pokojach jakiegoś Szpicbródkę, Jessie Jamesa albo samego Johna Dillingera!

Tak więc na rok przed wyborami pan Premier postanowił w sprytny sposób znaleźć sobie sponsorów przyszłego wyborczego sukcesu. Nie skupiając się na takim drobiazgu jak choćby zapytanie ich czy sobie życzą głodować w przyszłości w zamian za jego kolejną światłą kadencję. Uznał widać, że obywatele z zachwytem patrzeć będą na jego kolejny cudowny wyczyn. Wyczyn pozostawiający w pobitym polu tak znaną postać jak sam Salomon. Który to, jak wiadomo, z pustego nalać nie potrafił. W odróżnieniu od naszego magika Janosika.

W całej tej sytuacji jakoś nie mam nadziei że ów cud w głowach „młodych wykształconych z wielkich miast” zdoła przybrać swą prawdziwą postać ordynarnego kantu i rabunku. Oni jak najszczerzej w 54 i więcej procentach będą wiernie przyklaskiwać tej ręce coraz głębiej siedzącej w ich kieszeniach i patrzeć radośnie w przyszłość. Bo przecież powiedziano wyraźnie, że „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”! I nie było to kłamstwo! Nikt przecież nie precyzował kiedy. Niech więc sobie czekają baranim wzrokiem wpatrzeni w tę „przepiękną” przyszłość.

Ja wolę powiedzieć wprost:

Nie tykajcie złodzieje moich pieniędzy!!!!!!!!

http://gospodarka.dziennik.pl/forsal/artykuly/314546,decyzja-zapadla-ofe-zalataja-dziure-w-budzecie.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz