piątek, 10 grudnia 2010

Ostatni Budowniczy Polski Ludowej (opowiastka o zombie)

Mało kto pewnie pamięta, że żadna tam Polonia Restituta, zwana wtedy mniej nieco wytwornie (ale tak bardziej po robociarsku) Orderem Odrodzenia Polski a właśnie Order Budowniczych Polski Ludowej w czasach minionych był najwyżej usytuowaną w hierarchii nagrodą za zasługi poniesione przez obywatela PRL-u. Noszoną, jak reguła głosiła, na pierwszym miejscu. Nikt za to nie wie z pewnością, że to gustowne cacko było skrytym marzeniem siedmio czy też ośmioletniego rosemanna. Właśnie dlatego, że dość gustowne a nadto, jak krążyła legenda, w którą tylko ktoś taki, jak siedmioletni rosemann był chyba tylko w stanie uwierzyć, wykonany był on czy to z białego złota czy nawet z platyny samej.

Nie szło rosemannowi ówczesnemu rzecz jasna o wartość wyrażaną w mamonie. Siedmiolatkom rzadko o to wtedy chodziło. Jak dziś jest nie wiem bo urosłem nieco. W każdym razie uznał rosemann że pięknym byłoby paradować z czymś tak cennym i zaszczytnym bo otrzymanym za zasługi dla Polski Ludowej. Za zasługi największe.
Potem rosemann o tym całkiem zapomniał a los sprawił, że i narodowi dane było o orderze gustownym zapomnieć i na jego mniejsze przywrócić te zdecydowanie godniejsze.
I o budowniczych też Narodowi przyszło zapomnieć. Szczególnie o tych najwybitniejszych. Niestety…

Czemu mnie to wspomnienie naszło akurat teraz? Gdy zdaje się, że całkiem spokojnie mogę wpakować to marzenie do katalogu tych dotąd niespełnionych co to się nigdy na szczęście już nie spełnią? Powód jest taki, że okazja się ku temu sama od jakiegoś czasu narzuca. Mogę powiedzieć, że właściwie chodzi ona i szuka okazji by się uczepić.

Niewiele mam do tłumaczenia poza tym, że chodzi ona od momentu gdy przeczytałem sobie tekst długodystansowca w Salonie24* oraz tego, że wrócił on do mnie teraz w związku z rocznicą, co to już za pasem. Wyprzedzam ją trochę bo ten mój tekst pewnie wtedy zginałby zupełnie w powodzi o niebo lepszych, ciekawszych i takich bardziej apropos… Niewiele mam ponad to, co napisałem do tłumaczenia poza tym także że ochotę na to piękne cacko co tak naprawdę ze swej złoto platynowej legendy objawiło się jako mało albo i zgoła nic nie warta blaszka na jeszcze mniej wartym kawałku wstążki, straciłem już dawno. Nijak ona temu rosemannowi co wyrósł ze swych siedmiu czy tam ośmiu lat by nie pasowała. Bo takich zasług jakie chętnie nią nagradzano nie poniósł na szczęście ani, tym bardziej, ponosić nie chce.

Ale jakoś tak dziwnie odczułem przy tym, że całkiem nie umarł i nie stracił sensu ten kawałek bezwartościowej blachy z tym kawałkiem bardziej jeszcze bezwartościowej wstążki. Nie umarł on a właściwie jakimś tam wampirzym sposobem z tej śmierci poniesionej wraz z PRL-em został przywrócony do życia. Może jako taka forpoczta tego PRL-u co już się zdawał nie tylko całkiem martwym ale do cna przegniłym. I oto dziś, w przeddzień rocznicy nieomal pierwsze co mi przychodzi na myśl to wskazać pierś godną dziś tej blachy i ręce które by i teraz były w stanie tej piersi w taki właśnie sposób wygodzić. To ta sama pierś i te same ręce które kurtuazyjnie zeszły się nie tak dawno ku zaskoczeniu albo i szokowi tych, co już przekonani byli, że nijak takiej możliwości nie ma. I musieli przełknąć ten widok gdy się spotykała pierś dzisiejszego majestatu Rzeczpospolitej z rękami majestatu zdechłej, jak sądziliśmy naiwni, PRL.

I za to cudowne wskrzeszenie i przydanie nowego życia temu umarlakowi order cudotwórcy niewątpliwie się należy jak nikomu. Bo choć wielu próbowało to nikt takich zasług dla wskrzeszenia i odbudowy PRL-u nie odważył się ponieść jak dzisiejsze „uosobienie” majestatu Rzeczpospolitej. I to jemu właśnie przypaść powinna ta blaszka zapomniana z numerem ostatnim.

By było jasne tekst ten napisałem kilka dni temu. Zaraz po przeczytaniu tekstu długodystansowca a jeszcze przed całą awanturą w Salonie24 o treść „apelu”. Apelu, który zdecydowałem się teraz poprzeć wpisując się dzisiaj pod nim (www.razem13grudnia.pl). Nie, jak mi pewnie zechce ten i ów zarzucić, przeciwko komukolwiek innemu protestując lecz przeciw fetowanemu czy wynoszonemu do roli publicznej przez moje Państwo człowiekowi, którego uważam za renegata i herszta morderców.

Ktokolwiek by się tego wynoszenia dopuścił…

* http://dlugodystansowiec.salon24.pl/256775,do-red-j-jankowskiej-i-red-k-leskiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz