wtorek, 10 sierpnia 2010

Specustawa specfachowców od specsytuacji. (POwódź)

Przyznam szczerze, że pewne rzeczy traktuje jako oczywiste i przez to (co jest, jak się okazuje, błędem) nie odczuwam potrzeby ich weryfikacji. Ciągle zakładam, że logika jest czymś tak elementarnym w porządkowaniu świata, który ludzkość wzięła w posiadanie. Oczywiście czasem zdarza mi się czytywać o wyczynach kolejnych laureatów „nagrody Darwina” ale ten dorobek traktuję jako oczywisty margines. Wszytko, zgodnie z logiką, ma przecież swój kraniec. Poza tym oczywiście co z natury rzeczy logice się wymyka…

Z tego też powodu, że jestem admiratorem, ba, czasami nawet ocierającym się o bałwochwalcze uwielbienie miłośnikiem logiki jako nieodłącznego elementu każdego prawie rozumnego działania, wczoraj całkowicie nie byłem w stanie pojąc zasłyszanych w różnych, mniej lub bardziej zaprzyjaźnionych stacjach informacji o tym, że rząd ma nowelizować dopiero co przyjęta „specustawę” odnosząca się, między innymi, do pomocy, jakiej ofiarą pomocy będzie udzielać państwo. By pojąc o co chodzi z tym, wedle mnie, alogicznym komunikatem, zacząłem szukać wyjaśnienie sprawy. Zanim dokopałem się do samej ustawy (no bo kto tam w goglach ustaw szuka) znalazłem po drodze dość liczne wypowiedzi i omówienia. W pierwszej znalezionej zaś pan Minister Graś zapowiedział, że „- Nasze centrum legislacyjne analizuje w tej chwili zapisy ustawy. Jeśli konieczna będzie nowelizacja, rząd praktycznie jutro będzie gotowy, żeby ją przeprowadzić”. Wszytko to pod tytułem „Graś: rząd przyjrzy się specustawie powodziowej. "Nikt nie zostanie bez pomocy"**. Ten kawałek o dokonywanej przez jakieś tam „centrum legislacyjne” analizie a jeszcze bardziej o „przyglądaniu się” ustawie przez Grasia i resztę rządu z nadzieją, że ona się jednak nada byłby znakomita ilustracją tego, jak władza troszczy się a nawet trzyma rękę na pulsie. Byłoby gdyby nie sama ustawa. Ja tam nie wiem ile trzeba się jej przyglądać bo mnie w minutę wyszło, że i Graś i reszta rządu i całe „centrum legislacyjne” może spokojnie oszczędzić sobie czasu. Artykuł 1 ust. 1 ustawy z dnia 24 czerwca 2010 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi z maja i czerwca 2010 r.1 (Dz.U. Nr 123 poz. 835 z 2010 r.) brzmi: Przepisy ustawy stosuje się w sprawach związanych z usuwaniem skutków powodzi z maja i czerwca 2010 r*. Nie mam pojęcia czy Graś, jego pryncypał i „centrum legislacyjne” mają nadzieje, że od tego ich przyglądania zmieni się jednoznacznie brzmiąca nazwa ustawy i zawarte w niej, oczywiste dla każdego, kto posiadł elementarna umiejętność czytania ze zrozumieniem zapisy. Maj i czerwiec 2010 r. to maj i czerwiec 2010 r. Inaczej do jasnej choinki nie zinterpretuje tego nawet nasz Trybunał Konstytucyjny choć on chyba nad wyraz bywa elastyczny.

Czemu więc pan Graś i „centrum legislacyjne” z takim zapałem się przygląda? Może zastanawia się nad tym jak to się stało, że taki legislacyjny potworek w ogóle się tam mógł narodzić. Ale to mało prawdopodobne. Tam przecież tkwią sami fachowcy. Ci co to niegdyś obecnej ekipie po brzegi wypchali ustawami szuflady. Bardziej prawdopodobne jest to, ze Graś i „centrum” tkwią z oczami nad ustawą i próbują dojść jak Bóg mógł im zrobić cos takiego. Ja mógł zesłać te nawałnicę Bogatyni skoro rząd uznał, że powódź może być tylko w maju!

Żeby dojść przyczyny takiego rozporządzenia prawem do uzyskania pomocy państwa w sytuacji nadzwyczajnej poczytałem nieco i znalazłem w sieci cos, w rodzaju istnej „obrony sycylijskiej” (nie wiem czy ona skuteczna czy nie bo w szachach znam tylko ruchy i zasady zaś sama obronę tylko ze słyszenia. Tu raczej wyrusa pytajcie…) legislacyjnej twórczości rządu w postaci ustawy z czerwca***. Pokusiła się o nią pani radca Małgorzata Zamorska, która wyjaśniła, że „W momencie tworzenia tego aktu znane były już wstępne skutki powodzi, można było przynajmniej częściowo oszacować straty. Gdyby rząd chciał stworzyć tzw. ustawę blankietową, która mówiłaby o tym, że przy każdej powodzi, czy innej klęsce żywiołowej, państwo pomaga poszkodowanym, naraziłby budżet państwa na zbyt duże ryzyko uszczupleń finansowych”.
Proszę zwrócić uwagę na dwa momenty tej wypowiedzi. „Ustawa blankietowa” oraz „uszczuplenia finansowe”. Na to pierwsze z tego powodu, że pani radca nie ogranicza się tylko do tłumaczenia rządu. Sugeruje też, co można zrobić. Wedle niej „chcąc pomóc powodzianom z sierpnia, rząd powinien przygotować nową ustawę, albo znowelizować tę z czerwca 2010 r. Jak dodała, mogłyby to być tzw. ustawa ramowa, w której znalazłyby się upoważnienia dla Rady Ministrów lub szefów konkretnych resortów, by w przyszłości mogli oni wydawać rozporządzenia w sprawie wsparcia dla osób czy firm poszkodowanych w powodzi.” Czym się różni „ustawa blankietowa” od „ustawy ramowej”? Prawnikiem nie jestem ale znalazłem w sieci omówienia innych „ustaw blankietowych”****, z których wynika, że to dokładnie to samo. Przynajmniej biorąc pod uwagę słowa pani Zamorskiej.

Przejdźmy więc do tej drugiej kwestii, która wskazała pani zamorska. Tu akurat nie mam wątpliwości, że pani radca świetnie diagnozuje przyczynę. Od dość dawna działanie ekipy Tuska to osobliwy surfing przez rzeczywistość. Myślę, że i tym razem panowie „specjaliści” po prostu założyli, że ślizgną się jakoś bezboleśnie przez problem. Ich ocena ryzyka oparta była na założeniu, że przecież nie żyjemy w jakimś tam Bangladeszu, w którym co trzy tygodnie gdzieś tam coś tam wylewa i sprawę trzeba załatwić generalnie i kompleksowo czy to dla Sandomierza, czy to dla Bogatyni czy też dla każdej innej Koziej Wólki którą w każdej chwili woda czy ogień może zmieść z powierzchni ziemi. I nie musiałby pan Graś trudzić swoich spracowanych oczodołów nadaremnie. Tym bardziej, że „ciemny lud” po katach szemra na tyle głośno iż i po salonach z cała pewnością musi się to roznosić, o Tusku- Premierze co to jak jaki Jonasz ściąga na nas co rusz jakąś kolejną katastrofę. Ja tam nie twierdzę, że ściąga i ze Jonasz. Ale do choinki jasnej macie panowie Graś et consortes jakiś niefart, jakiegoś pecha i w ocenę ryzyka tej czy innej katastrofy dawno powinniście się już nauczyć to włączać. Dla waszego dobra, dobra gra sinych gałek ocznych, jeśli dobro ludzi z Bogatyni czy innych Kozich Wólek nie za specjalnie was przejmuje.

* http://www.mg.gov.pl/files/upload/11113/ustawa%20RCL%2024.06.2010.pdf
** http://www.wprost.pl/ar/205138/Gras-rzad-przyjrzy-sie-specustawie-powodziowej-Nikt-nie-zostanie-bez-pomocy/
*** http://wyborcza.pl/1,91446,8231955,Zamorska__pomoc_panstwa_obejmuje_tylko_powodzian_z.html#ixzz0wBbsHM00
**** http://www.rp.pl/artykul/360183,380546_Ustawa_o_Sluzbie_Celnej_to_akt_blankietowy.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz